B-800 dalsze zdjęcia z budowy

czwartek, 21 stycznia 2010 22:49
Drukuj

Materiał na ten artykuł otrzymałem już dawno, ale niestety ilość zajęć sprawiła że nie miałem kiedy ich zredagować. Teraz przy okazji powstania nowej wersji strony - wstawiam ciąg dalszy i liczę że Tomek mi wybaczy takie opóźnienie....

Wreszcie po długiej, bo ponad rocznej przerwie, korzystając z miesięcznego urlopu, mogłem ostro rozpocząć prace przy mojej łódce.

Prace poprzedzone były wieloma przemyśleniami, rysunkami i obliczeniami.  Przepracowałem przez 30 dni około 350-360 roboczogodzin.

Średni czas pracy dziennej to około 12-13h.  Jak człowiek jest zajęty to czas strasznie szybko leci.  Byłem w stanie pracować dłużej, ale jednak najlepsze jest światło dzienne.  Miałem często pomocnika niewykwalifikowanego w postaci mojego syna.

Co zostało zrobione?  Zostały zrobione i wyłożone wszystkie bakisty W całej łodzi, a jest ich całkiem sporo.  Mam bakistę dziobową, która znajduje się pod koją.  Zajmuje prawie połowę dostępnej przestrzeni w dziobie.  W reszcie (bardziej z przodu) umieściłem zbiornik wody pitnej 69l z nierdzewki.   Przy okazji został zrobiony wlew wody i część reszty instalacji.

Przewidziałem dwa niezależne systemy wodne.  Jeden do pitnej ze zbiornika z osobną wylewką przy zlewie w kambuzie.  Drugi wody zaburtowej do mycia.  Ta druga woda będzie uzdatniana przez system wysokowydajnych filtrów zakończonych lampą UV (mój projekt).  Lampa aby nie pracować cały czas uruchamiana będzie przez odkręcenie kranu w kambuzie lub w kigstonie.  Dodatkowo jest już zamontowany system zmywania pokładu z osobną pompą i chcę zamontować tzw. "misting system" wokół całego daszku kokpitu.  To taka namiastka klimatyzacji.  Czerpie bardzo mało prądu i wody, a jest całkiem efektywne w chłodzeniu bezpośredniego otoczenia.  Miałem okazję sprawdzić takie systemy w gorącym klimacie.

Wracając do bakist to dalej zostały zrobione bakisty w mesie łącznie z komorą lodówki otwieraną od góry (izolacji jeszcze nie ma).  Zostały zrobione wnętrza szafek kambuzowych łącznie z przerobieniem drzwiczek żaluzjowych na styl jachtowy.  Zamontowałem wszystkie drzwi i zamknięcia.  Na pokładzie kokpitu mam trzy bakisty ze stalowymi klapami.  Każdy otwór posiada rynienki z odpływem i uszczelkami.

Straszna dłubanina spawalnicza.  Zawiasy klap mocowane na Sika 292 i nity nierdzewne szczelne.  Do klap bakist jest zamontowany centralny system zamykania z wnętrza jachtu jedną dźwignią.  System jest mojego pomysłu.  Obawiałem się jego pracy podczas projektowania, ale pracuje świetnie.  Zajęło mi to jeden cały dzień aby to wszystko skonstruować.

Mechanizm składa się z głównego wałka, kilku dźwigni i popychaczy.

Wstępnie chciałem zastosować dość drogie końcówki cięgien, ale spróbowałem na zwykłych śrubach i działa wyśmienicie.  Praca mechanizmu sprowadza się do tego, że obrót dźwigni pod schodkami w mesie uruchamia mechanizm który wysuwa lub chowa pręty stalowe 16mm pod klapami 3 bakist kokpitowych.  Pręty wchodzą w dospawane uszy klap i otwierają je lub zamykają.

Do kambuza zespawałem szafkę na gaz podwójnym spawem i uszczelnioną jeszcze Sika 292.  Szafka posiada drzwiczki szczelne z podwójną uszczelką na zatrzaski.  Szafka przechodziła test wodny na szczelność przez kilka godzin.W tylnej ściance są otwory wentylacyjno-wylewowe w kadłubie na wypadek wycieku z butli.  Wewnątrz szafki wspawałem rurkę pionowa do prowadzenia rurki miedzianej do kuchenki.  Ta rurka po to aby nie wyprowadzać gazu dołem tylko górą ze względu na jego "cieższość" od powietrza.  Cała idea jest taka, że w wypadku wycieku gazu z butli gaz będzie miał tylko jedną drogę ucieczki, tzn. na zewnątrz łódki dwoma otworami wylewowymi w kadłubie.  Rurka miedziana od szafki gazowej do kuchenki ma długość około 60 cm i jedynym złączem jest przyłącze zaciskane do kuchenki.  Dodatkowo przy butli będzie elektrozawór podłączony do alarmu gazu BEP.  Czemu tak?,  w latach 90-tych mój przełożony na wakacjach został zabity gazem na Mazurach wraz z kolegą i dwiema paniami.  W tym wypadku był to czad.

Odnośnie czadu to mam zamontowany czujnik czadu firmy Kiddy.

Wracając do prac to wykleiłem blaty w kambuzie i kingstonie klepką z parkietu przemysłowego z teku.  Strasznie mrówcza robota, ale było warto.

Pod pokładem dziobowym wspawane zostały dodatkowe płaskowniki w celu usztywnienia powierzchni pokładu dziobowego.  Denerwowało mnie to lekkie uginanie się blachy.  Teraz jest sztywne jak beton.  Na dziobie zamontowałem roler kotwicy.

W kokpicie zrobiłem całkowicie nowa tablicę przyrządów.

Ta, która zrobiłem poprzednio od początku mi się nie podobała.  Wewnątrz po drugiej stronie tablicy przyrządów zrobiłem tablice rozdzielczą z bezpiecznikami hydraulicznymi, monitorem baterii, monitorem solarów, poziomem wody.  Został zrobiony pantograf do silnika z 7 warstw sklejki 9mm.  Wyprowadziłem wszystkie sterociągi do silnika od manetki i kierownicy.  Zrobiłem owiewkę na daszku głównym nad suwklapą.  Owiewka jest zespawana z rur 25mm jako rama i w środek wspawałem płaskowniki 30mm jako podstawa do montażu szyb.  Owiewka składa sie z 5 sekcji szyb o szerokości około 80cm.  U góry nad owiewką jest 20cm prześwit od daszku.  Po wspawaniu owiewki i jej zamocowaniu do daszku okazało się, że cała konstrukcja daszek-owiewka nabrała niesamowitej sztywności (co mnie trochę wcześniej martwiło).  Nadal nie zdecydowałem jakie szyby będą w owiewce, pleksa czy mineralne.

W kokpicie zrobiłem labiryntowe przejścia dla kabli własnego pomysłu.

Został zamontowany wlew paliwa wraz urządzeniem anty-przelewowym.

Dodatkowo wyjście wentylatora chłodzenia agregatu lodówki.

Zamontowałem zbiornik paliwa 95l,

Pompy zęzowe.  Jedna elektryczna druga ręczna.

W kokpicie zamontowałem wewnętrzne odbojnice burtowe ze sklejki, w których dodatkowo zrobiłem takie uchylne szafki na różne rzeczy i tak jak wcześnie wspominałem, zrobiłem pojemnik na spiralny wąż do systemu myjącego.  Dodatkowo w pokładzie jest wspawana rura odprowadzająca wodę od przenośnego prysznica.  Stwierdziłem, że prysznic w kingstonie to nieporozumienie więc wymyśliłem prysznic rozkładany w kokpicie.  Będzie się składał z brodzika z dużej okrągłej miski lub jakiegoś innego tego typu naczynia z króćcem w dnie do włożenia do wcześniej wspomnianej rury.  Zasłona prysznica będzie z materiału Sunbrella, z tego samego co zwijane ściany boczne kokpitu na wypadek brzydkiej pogody lub nocowania większej ilości gości.  Cała zasłona prysznica będzie podczepiana do daszku.  Po użyciu cały prysznic do przepastnej bakisty centralnej.

Wkleiłem wszystkie okna na Sikaflex z zachowaniem wszystkich zaleceń z karty technologicznej. Zajęło mi to 2 dni i zużyłem pół butelki primerów i chyba 12 kartridżów Sika 295UV.  Gość w Sice w Poznaniu powiedział, że nie ma możliwości aby puściło.  Zawarliśmy umowę, że jak puści to ja spalę ich biuro na co on sie zgodził.

Nie wspomnę o wentylatorach, lampach, agregacie lodówki z dodatkowym systemem chłodzenia mojego pomysłu i innych mało widocznych aczkolwiek strasznie czasochłonnych elementach.

Zęza została pomalowana niesamowitą jak dla mnie farbą International Danboline.  Na całą łódkę dwie warstwy zużyłem 2,5l co całkowicie nie zgadza się z zużyciem podanym w karcie.  W zasadzie jedna warstwa by wystarczyła , ale... Farba świetnie kryje i daje bardzo przyjemną, estetyczną i odporną powierzchnię.  Wszystkim polecam.  Dodatkowo pomalowałem nią ścianki pionowe bakist pod kokpitem aby wszystko było jednolite.

No i najlepsze, wszystkie ale to wszystkie elementy drewniane, a jest ich dużo, zostały pomalowa... o przepraszam nasączone Owatrolem.  Jak dla mnie coś niesamowitego no i wygląd satynowy jest świetny.  Na niektórych elementach miałem wrażenie, że Owatrol wsiąka gdzieś do nieskończoności.  Na całe wnętrze i na zewnątrz zużyłem 30l Owatrolu.

Zostało mi 20l.  Niektóre elementy będą jeszcze malowane D2, ale tylko niektóre, bo nie lubię wysokiego połysku.  Niestety Owatrol jak dla mnie strasznie śmierdzi w czasie malowania i schnięcia więc wszystko robiłem w masce.  Przy okazji farba Danboline śmierdzi suszonymi maślakami (takie moje odczucie).

Wstępnie w kokpicie miały być rozkładane ławeczki na burtach, ale stwierdziłem, że pozostawienie całkowicie pustego kokpitu daje większą elastyczność w rozstawieniu ewentualnych mebli do siedzenia, jedzenia i degustacji np. piwa.  Kokpit ma wymiary 2,70 na 2,20 i ma wymiary całkiem dużego balkonu.

Z grubszych prac zostało wyłożenie kokpitu, pokładu dziobowego i półpokładów korkiem + Coelan.  Skończenie instalacji elektrycznej i zawieszenie silnika.  Do tej pory nie wiem jak rozwiązać system podnoszenia i opuszczania stołu w mesie.

Najgorsze w całej pracy były tzw. gzy bydlęce zwane czasem bąkami końskimi.  Nie wiem skąd ich tyle w tym roku, ale wyssały ze mnie prawie całą krew.  Niestety nic nie działa na nie, a stosowałem wiele rzeczy.

Najlepszy sposób przyzwyczaić się.  Niestety jeden ugryzł mnie w szyję co skończyło się poważną infekcja i powiększeniem węzłów chłonnych.

Wiata pod która były prowadzone prace sprawdziła się znakomicie, przetrzymując dwie niesamowite nawałnice.  Podczas jednej zrywało ludziom dachy i łamało drzewa.   W wiacie wyrwało mi tylko jedno oczko z mojej winy, ponieważ zamocowałem niepotrzebnie linkę, która później usunąłem.  W telewizji pokazywali.  Sekret tej wiaty to jej elastyczność, odciągi z linek stalowych i obciągnięcie butelkami z wodą.  Po jednej z burz zwiększyłem ilość butelek  razy 2.

Mam nadzieje, że nie za długo sie rozpisałem.  Wysyłam kilka nadających się zdjęć.  Resztę zdjęć postaram sie zrobić za tydzień dwa. Tym razem samodzielnie i nie zwalając na nikogo.  Wynika to z tego, że łódkę trzymam ponad 300 kilometrów od miejsca gdzie mieszkam.

Pozdrawiam

Tomasz "Dziadu" Łyżwa

 

 

 

 

 

 

Poprawiony: czwartek, 25 kwietnia 2013 21:42  
Joomla SEO powered by JoomSEF