CAT1 - Katamaran plażowy

środa, 10 września 2014 21:54 Browarny
Drukuj

Kończąc jakis czas temu wieloletnią przygodę z motocyklami stwierdziłem, że czas wrócić do innej pasji z lat młodzieńczych czyli żagli.

Brak patentu żeglarskiego skutecznie ograniczył moje możliwości pływania na wypożyczanych łodziach, z kolei problemy transportowe wykluczyły kupno łodzi sensownych rozmiarów. Zapadła decyzja: łódź zrobię sam, i to taką żeby móc ja przewozic samochodem. A ponieważ zawsze podobały mi sie katamarany (szybkie, wygodne itd.) padło własnie na taką konstrukcję.

Założenia były następujące: z racji pływania wraz z małoletnią częścią rodziny ma byc absolutnie niezatapialny, przewożony autem, jego wykonanie ma kosztować mniej niz zakup fabrycznej (używanej) jednostki, no i jego wykonanie ma stanowić relaks i wypoczynek :)

Jako człowiek pełen pychy i zadufania we własne siły od razu odrzuciłem pomysł skorzystania z gotowych projektów, postanawiając stworzyć własny - oczywiście stokroć lepszy od projektów doświadczonych konstruktorów łodzi ;)

Po przeprowadzeniu obliczeń wytrzymałościowych, nautycznych itd. stwierdziłem, że najlepsze będą proste, lekkie pływaki o dużej wyporności, gwarantujacej minimalne zanurzenie nawet przy dużych obciążeniach i przechyle jednostki. Z racji lekkiej konstrukcji pływaków obciążenia miał przenosić solidny szkielet pokładu. Pływaki miały zapewniać wyłącznie wyporność.

Po dłuższym rozważaniu rozwiązań materiałowych stwierdziłem, że najlepiej bedzie wykorzystac technologię zbliżoną do  stosowanej w deskach surfingowych. Pływaki będą wycięte z bloku styropianu a nastepnie oblaminowane. W celu obcięcia kosztów postanowiłem zastosować laminat poliestrowy odseparowany od styropianu nieprzepuszczalną warstwą. Szkielet nośny pokładu miał zostać wykonany z cienkościennych profili aluminiowych.

 

Prace rozpoczęły się w sierpniu 2013.

Na początek przeprowadziłem szereg prób z zywicami, celem ustalenia czy żywica epoksydowa da się zastąpić poliestrową, i czym ją odseparować od styropianu. Okazało się, że zadanie nie jest proste. Styropian rozpuszczał się na sam widok poliestrów, podobnie jak większośc farb i lakierów.

Increase

Równocześnie trwało wykonywanie styropianowych rdzeni - z wykorzystaniem materiałów zakupionych w pewnym dużym markecie budowlanym (czy pierwsze litery nazwy Cat1 na pewno pochodzą od angielskiego catamaran? ;) )

Increase

Po sklejeniu rdzeni przyszedł czas na "wywiercenie" otworów pod mocowanie pływaków. Przetopiono otwory na całej wysokości pływaków w wktóre następnie wklejono gwintowane pręty mocujące. Całość z góry i z dołu wzmocniono płytami z poliwęglanu. W podobny sposób zostały zamocowane płyty pod wsponiki sterów oraz na dziobie.

Increase

Increase

Ponieważ nadejście zimy i niskie temperatury panujące w wypożyczonej hali uniemożliwiały dalsze prace nad laminowaniem, przystapiłem do wykonania szkieletu pokładu z aluminium. Z płyt aluminiowych 10mm wykonany został główny węzeł masztu ("opętnik"?)

Increase

Szkielet został złożony na pływakach. Jednocześnie pływaki zostały pokryte okleiną, która miała odizolować żywicę od rdzenia.

Increase

Przyszła wiosna, z nią wyższe temperatury. Nadszedł czas na laminowanie pływaków.

Pierwsze próby pokazały, że okleina nie izoluje dostatecznie poliestru. Nawet wczesniejsze polakierowanie pływaków nie dawało dostarecznej izlolacji. Żywica topiła styropian. Jedynym wyjściem okazało się zerwanie okleiny i pokrycie rdzeni folią aluminiową. Pojawił sie problem klejenia folii, ale za to pary styrenu nie przenikały i nie niszczyły rdzenia.

Przy okazji stwierdziłem, że dzioby pływaków są zbyt tępe i trzeba zmienic ich profil. Przed położeniem laminatu zostały podcięte i wyostrzone. Samo laminowanie okazało sie koszmarem - głównie z powodu braku doświadczenia i panujących wysokich temperatur. Ostatecznie zostały położone trzy wartswy laminatu z tkaniny i maty szklanej o gramaturze 300g, na to żelkot i lakier. Powierzchnia została przeszlifowana i w miejscach większych nierówności wyszpachlowana, jednak powierzchnia pływaków nie nadaje się do oglądania na trzeźwo ;)

Increase

Increase

Nadszedł czas na montaż pływadła i dalsze prace: miecze i stery. Równoczesnie po bezskutecznych próbach znalezienia sensownych żagli zleciłem zaprojektowanie i uszycie ożaglowania do profesjonalnej żaglowni. Z racji cięcia kosztów zrezygnowałem z tradycyjnego w takich jednostkach pełnolistwowego grota i zadowoliłem się półlistwowym.

W tym czasie zająłem sie projektowaniem mieczy. Uznałem, że muszą byc składane w bezpieczny sposób (tzn. złożą się w przypadku uderzenia o dno). Skomplikowało to ich wysuwanie przy "wyjściu w morze" ale za to nie groziło im złamanie. Zostały konsekwentnie zamocowane do szkieletu pokładu.

Increase

Wreszcie łódź została na suchym ladzie poskładana i oczekiwała na wodowanie. Wcześniej został wykonany maszt, wraz z olinowaniem i komorą wypornościową (bardzo przydatna okazała sie deska do nauki pływania dla dzieci :) ). Mocowania sztagu i want oraz top wraz z gniazdami bloczków wykonałem z profili metalowych. Podobnie zrobiony został bom wraz z przegubem, oraz wielobloki szota grota. Żaden z tych elementów nie został kupiony gotowy. Również we własnym zakresie zostały zrobione okucia końcówek lin.

Pokład uszyto z trampoliny do skakania dla dzieci - odpowiednio przyciętej.

Increase

Increase

Wreszcie przyszedł czas na wodowanie. Jednostka została rozebrana i załadowana na dachy samochodów. Ciężar łączny (pływaki2x34kg, maszt i szkielet ok. 25kg) pozwala przewieźć go na jeden raz, pod warunkiem posiadania solidnego bagaznika dachowego i wystarczającej przestrzeni wewnątrz na bom i krótsze proflie.

Potem juz tylko montaż łodzi w marinie i cumowanie:

I wreszcie pierwszy rejs...

Po ok. roku od zakupu pierwszych materiałów katamaran wypłynął na szerokie (oczywiście śródlądowe) wody. Po kilku rejsach stwierdziłem że:

- z racji szerokości jest bardzo stabilny, nie potwierdziły sie obawy o znacznym kiwaniu na fali

- ma zwrotność Titanica ( sytuację minimalnie poprawiło przekonstruowanie geometrii rumpli sterowych)

- jest niedożaglowany i przez to nieco za wolny. Po zamocowaniu spinakera (który finalnie był przewidziany) powinno byc dużo lepiej

- jest idealny dla rejsów całą rodziną i bezpieczny, z racji wysoko umieszczonego pokładu i bardzo dużej wyporności

- w przyszłym roku przerobione zostaną jarzma sterów i mieczy tak, by ułatwić ich stawianie z pokładu. A także - jeżeli starczy mi cierpliwości - wykonane zostaną nowe pływaki o ostrym profilu i wiekszym oporze bocznym, gwarantujace większą prędkość i rezygnację z mieczy.

- i najważniejsze spostrzeżenie: pomysł zbudowania własnego beach-cata był znakomity, pływadełko dostarcza niesamowitą frajdę i całkiem sporo adrenaliny.

PS niestety, za dwa tygodnie czas na demontaż cata i przywiezienie do domu celem przezimowania do następnego sezonu.

Pozdrawiam, Darek

Poprawiony: środa, 10 września 2014 22:12  
Joomla SEO powered by JoomSEF