9 metrowy jacht sklejkowy

niedziela, 01 maja 2011 14:18 Mariusz Okoński
Drukuj

Witam wszystkich

Mam na imię Mariusz i postaram się poprowadzić relację z remontu mojej łodzi.

Początki

Zakupiłem jacht 3 lata temu. Został przywieziony z Niemiec i poprzedni właściciel stwierdził że nie ma czasu. Niestety łódka została 3 lata na lądzie w pobliżu niemieckiej granicy i z braku dostępu nie została odpowiednio zabezpieczona. Nazbierała trochę wody i pod koniec postoju się wywróciła. Serce mi się kroiło więc w zeszłym tygodniu przyciągnąłem ją w nadwiślane krakowskie tereny , czyli tu gdzie mieszkam.

Jeśli ktoś wie co to za typ jachtu będę wdzięczny za info.

Pierwszym wyzwaniem było zrobienie stelaża, bo po porzednich doświadczeniach (kiedy to łódka stała na drewnianych koziolkach) istniało ryzyko wywrotki. Jacht ma dość długi kill o wadze około 900 kg więc zabrałem się za wyspawanie stojaka. Po przeszperaniu internetu, początkowo zamierzałem taki kupić (ceny od 3 do 6 tysięcy) postanowiłem jednak taki zbudować.

Stojak podłodziowy.

Profil 4x4 stalowy ścianka 3 mm. Wymiary 2,3 na 2,8 m. Jako, że nie wiedziałem do końca jak wysoko trzeba wesprzeć jacht podpory zrobiłem na 1,25 m z możliwością wysunięcia do 2 m (w środek podpór dałem profil 3x3 cm i nawet się nie wygięły). Prosta konstrukcja -jeden dzień spawania jako że profile przycięli mi już na składzie budowlanym. Sporo wiercenia ale myślę że wybrałem najlepsze rozwiązanie. Łączny koszt materiałów 600 zł

Dobrym patentem okazały się blachowkręty

Łódka przyjechała na miejsce.

Z przyczepy zdjęliśmy ją bez pomocy dzwigu - 4 godziny kombinowania. Jednak dzięki zaletom stojaka udalo się bez większych komplikacji. Pierwsze dni polegały na oglądaniu i zachwycaniu się, sprzątaniu szczątków po porzednich właścicielach. Prawdopobnie nie będzie większych problemów tylko ściągnąć starą farbę i nałożyć coś od nowa. Cacy!

Jednak wczoraj usunąłem prostokątny kawałek sklejki na rufie i czar prysł... okazało się że przez trzy lata nalało się sporo wody i lite drewno w konstrukcji stało się "nie lite". Obecnie siędzę i główkuję jak to zrobić żeby nie rozbierać całej łodzi. Mam kilka pomysłów ale dopiszę więcej - jak wrzucę zdjęcia -będzie jaśniej.

Niemieccy szkutnicy wykonali jednak kawał dobrej roboty. Pływałem sporo na polskich jachtach, Orionach ,Ssportinach, Wenusach, Jolkach, Zośkach (hmm może to nie byly do końca żaglówki...) i ciąglę mam w pamięci taką pewną kruchość tych łajb oczywiście wynikającą z ich wieku. Zazwyczaj części drewniane były obwisłe, skrzypiące, gdzieś nadpsute. W tym wypadku czego dotknę na twarzy maluje mi się "banan" wszystko zwarte i napięte i zdrowe. Cały jacht przy podnoszeniu i opuszczaniu nawet nie skrzypnie choć stał sobie trzy lata pod gołym niebem wypełniony po pachy wodą. Moje zasztrzeżenia dotyczyły jednak części o nieznanej nikomu nazwie "STĘPKA"

Po zdarciu wspominanej wcześnie sklejki z rufy okazało się, że stępka jest w stanie bardzo bardzo miękkim. wszystko wokół jednak było zdrowe. Co więcej stępka wi tym wypadku biegnie od pawęży do połowy jachtu przed kilem. Jest w dodatku bardzo cienka. Dziwne. Pomyślałem że dodana jest tylko do montażu i nie pełni tu znaczącej roli. Co więcej po dwóch dniach od wypuszczenia wody stępka wraca do swojej formy i o dziwo twardnieje.

Więc mam tu pytanie do szanownych kolegów czy zostawić ten element w spokoju czy też może zalać jakimś chemicznym ustrojstwem dla wzmocnienia. Mam na myśli jakiś rzadki rodzaj żywicy żeby sobie to ładnie wchłonęłó i zaimpregnowało całą stępkę - co Wy na to?

 

Ta mała listewka w środku to właśnie stępka i jest mięciutka...

Sam jestem zdziwiony, że stępka ma ok 2 cm grubości , 5 cm szerokości i do niej jest przykręcona węższa listewka (widać to na zdjęciu), uważam że nie ma ona konstrukcyjnego i obciążeniowego znaczenia - sklejka na poszyciu ma ponad 2 cm grubości, i jest bardzo twarda nie wiem z jakiego drzewa ale na pewno nie nasza brzozówka, jest w kolorze mahoniu ciężko w nią wbić paznokieć

 

a tu rozpoczętu proces darcia pasów jak widać trzeba zdjąć warstwę forniru bo popękał.

3 maj 2011

Farba schodzi dość gładko zacząłem od tyłu :). Kilku próbach ze środkami do usuwania farb ostatecznie została stara dobra opalarka i szpachelka - jest gites!

Poprawiony: piątek, 03 czerwca 2011 22:09  
Joomla SEO powered by JoomSEF