Pełni zapału zaczęliśmy opalać farbę i lakier z zewnętrznej strony kadłuba. Po zdjęciu białej farby (chyba anty-porostówki, ale nie wiem dokładnie) wyszło całe szydło z worka. Na światło dzienne wyszły wszystkie dziury jakie przez ponad 40 lat udało jej się zdobyć. Było ich jak dla mnie (laika) sporo. Okazało się ze tylko jedna jest zrobiona w sposób fachowy i profesjonalny, reszta to partanina.
Plan był taki: nalezy wyciąć wszystkie te połatane i chore miejsca, uzupełnić je później albo zdrowym drewnem, albo . W końcu i tak na całą powierzchnię kadłuba będzie szła jescze jedna warstwa forniru.
Po zdarciu warstw farby i lakieru wzięliśmy się za zdjęcie sklejki z komory wypornościowej. Urządziliśmy sobie niezła demolkę ;)
Niestety tu równiez nie byłoza różowo. Dziura na dziurze, dziurą pogania. I to niestaty wszytsko zrobione jakby na prędce, przez amatora- tatalna partanina. Aż szkoda było patrzeć.
Ale ostro wzięlismy siędo pracy. Po wyrwaniu starej sklejki i listewek (podkonstrukcji) wyszlifowaliśmy wszystko dokładnie.
Belka, na której jeździ wózek talii grota.
Oczyszczona skrzynka mieczowa i dziury w dnie.
Wzdłużnik, skrzynka i dziury....
Belka w kokpicie umieszczona na stępce (w trakcie szlifowania)..
c.d.n.
Korsar 1968 rok- remont cz.3« poprzednia | następna »Korsar 1968 rok- remont |
---|