RAJA - reaktywacja cz.1

niedziela, 29 października 2017 01:51 Qba
Drukuj

Dzień dobry

wszystkim którzy tu zawitali

Miło mi że ktoś poczyta o mojej, mam nadzieję niezbyt wyboistej drodze do bycia armatorem.

...i to takim armatorem w praktyce, pływającym a nie patrzącym na swój okręt zacumowany w garażu.

Jeszcze milej będzie poczytać Wasze komentarze i rady.

Mam tendencje do słowolejstwa więc żeby trzymać się w ryzach, wybaczcie ale postaram się większość opisywać w punktach.

Założenia:

1) nie jest to moja pierwsza łajba w życiu i mam nadzieję że nie ostatnia.

2) Wrocław nie jest idealną lokacją dla miłośnika żeglowania, dlatego poszukiwałem jachciku do            wożenia po bliższych i dalszych kałużach.

3) pływanie raczej weekendowe z jednym, dwoma noclegami

4) nie miało to być nic wielkiego (póki dzieciaki nie urosną lub nie poczują powiewu luksusu na jakimś           krążowniku)

5) sposób na zaszczepienie bakcyla potomkom

6) musiało to być pływadło które sam mogę zwodować (i załadować) oraz ciągać za zwykła osobówką     bez walki o przetrwanie

7) hotelowe minimum ale sztywny dach nad głową, duży kokpit

8) ...przy szukaniu okazji i kandydata skrzętnie omijałem Oriony z racji do dziś niezrozumiałych cen.

Wszelkie Mikro też były poza moim zasięgiem.

Budowa od podstaw też była rozpatrywana (oj sporo było kandydatur) ale czasowo i lokalowo

też odpadło

 

START

...zaczęło się. W ogłoszeniu pojawiła się RAJA.

Zapuszczona, i wymgająca już na zdjęciach sporo pracy.

Długo nie znalazła następnego właściciela, a ja z każdym dniem czułem wzrastającą presję...

...ucieknie mi.

Pewnego dnia narada Rodzinnej maszoperii: Admirał - Żona, dwa Majtki i ja przyszły skromny Bosman.

Telefon 1,2,3,,4... do miłego ale nieuchwytnego właściciela, zwątpienie że nic z tego nie będzie, ale jednak wyszło, jadę.

Pożyczyłem od znajomego przyczepkę podłodziową z angielskim rodowodem. Chuda, na pierwszy rzut oka, ale tabliczka wskazywała że da radę. Podstawowym jej argumentem była "wszystkoprzestawialność" łącznie z położeniem osi.

Skoro świt wyjazd z Wrocławia do Kórnika pod Poznaniem. Niby nie daleko, ale pojawiły się już sygnały od adrenaliny jak przed wielką podróżą . Szczególnie gdy popatrzyłem w lusterko na ciągniętą przyczepkę.

Raja zacumowała na lądzie, i to nie w tym sezonie. Błoto i tym podobne przeszkody terenowe.

Zabrałem ze sobą wszystko co wydawało mi się przydatne, armię podnośników samochodowych, pasy linki, podpory motoryzacyjne, odpady z płyty obornickiej (konstrukcje z nich świetnie sprawdzają się jako podparcie lub zrobienie sobie stabilnego podłoża)

 

Rada: większość hurtowni docinających takie płyty z chęcią pozbywa się takich odpadów.

mają mniej do utylizacji. Oczywiście poproszenie o zgodę i dobre wychowanie to podstawa uzyskania tego materiału.

Ja wybieram takie z PCV obustronnym na rdzeniu z 3cm pianki poliuretanowej.

Ustawiałem już pasy 15x80 cm na wysokość nawet 0,5m, oczywiście diagonalnie lub "na dachówkę" nawet pod 1,2 tony przyczepę kempingową.

Po nietrudnym odklejeniu PCV, mamy też darmowy, sztywniejszy od styropianu materiał izolacyjny.

 

Oczywiście, pakowanie Rajki trwało o wiele dłużej niż zakładałem, do wieczora.

Nie bez znaczenia, była tu moja tendencja do tokowania z przemiłym Właścicielem.

 

Jakub Czarnecki

z pozdrowieniami dla wszystkich dotkniętych tą nieuleczalną chorobą :)

(zdjęcia jeszcze z etapu ogłoszenia)

c.d.n.

 

Poprawiony: niedziela, 29 października 2017 20:19  
Joomla SEO powered by JoomSEF