Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 1 (początek, burty i dno)

środa, 07 maja 2014 13:18 MarekJ
Drukuj

Pomysł budowy, a właściwie posiadania własnego katamarana turystycznego zrodził się w mojej głowie latem 2010 roku. Wcześniej w latach 1998-2004 pływałem na kolejnych konstrukcjach pana Bazylego Lisiewicza i każdym następnym byłem zachwycony. Właściwości nautyczne tych jachtów i komfort żeglowania trafiały dokładnie w moje potrzeby. Jedyny minus - brak wygodnej mesy - nie stanowił problemu - wygodny salon mam w domu przez większość roku. Tak więc gdy we wspomnianym 2010 roku zobaczyłem żeglujące na Tałtach Quinto2, zacząłem sobie marzyć żeby znowu pożeglować katamaranem. Kalkulacja kosztów czarterów, a przede wszystkim chęć pływania nie tylko w zaplanowanych tygodniach, a również spontanicznie - gdy jest ładna pogoda i nie tylko po Mazurach dała mi odpowiedź, że trzeba mieć swój jacht, który jest uniwersalny (jeziora, zatoki, “delikatne” morze) i łatwy w transporcie czyli lekki. Katamaran spełnia te warunki.

Rynek wtórny katamaranów jest szczątkowy. Trafiają się pojedyncze sztuki i to za spore pieniądze. Tak więc poszukując - również szkutników chętnych do wykonania - trafiłem na tą stronę i rozpocząłem lekturę.... Efektem  jest decyzja o samodzielnej budowie. Wiadomo - od początku zrobione pod siebie, koszty rozkładają się na parę lat budowy - to jest do przyjęcia. No tak ale gdzie budować? Pojawiły się myśli o wynajęciu jakiegoś hangaru, czy dużego garażu. Szybko jednak je porzuciłem zdając sobie sprawę, że będzie mi trudno wyjeżdżać z domu do pracy przy łódce. Zatem decyzja - stawiamy wiatę w ogrodzie. (tu opisałem moje rozterki z tym związane: http://szkutnikamator.pl/index.php/patenty-i-porady/685-wiatahangar-w-ogrodzie-a-prawo)

Ta budowa to duże dla mnie wyzwanie, bo jednostka mała nie jest. Są to w końcu dwa kadłuby 7,80m plus pomost z kokpitem, dźwigary itd. Wydaje mi się jednak, że nie mam dwóch lewych rąk i dam radę. Konstrukcja jest teoretycznie prosta, bo to szycie i klejenie sklejki ale nie mam złudzeń, że przy tych gabarytach zabawy będzie sporo.

Tak więc jesienią 2012 zakupiłem plany jachtu z licencją na budowę i zacząłem zbroić się w różne narzędzia. Pojawiła się niestety pierwsza obsuwa.... Chciałem koniecznie na jesień 2012 wybudować wiatę. Wyszło jak wyszło - czyli nic nie wyszło :-( Wiata powstała dokładnie rok później, a właściwie dokończyłem ją wiosną tego roku...

Zakupiłem w firmie Havel pierwszą porcję żywicy, pasków szklanych itp. Po ciężkich poszukiwaniach - w firmie SklejkaEKO udało mi się nabyć sklejkę Okoume no i zaczęło się...

…. dokładnie w Święto Pracy zacząłem pracować nad jachtem. Na pierwszy ogień poszedł płat denny lewego kadłuba, bo to od niego zamierzam rozpoczą. Z arkusza sklejki 10 mm wyciąłem trzy pasy 41 cm szerokości zukosowałem je, skleiłem, wytrasowałem i wyciąłem długaśne dno ;-)

Ukosowanie tej sklejki robiłem patentem z frezarką prowadzoną po pochyłych prowadnikach. Wyszło tak sobie - poprawiłem taśmówką ;-)

Potem nastąpiła zabawa z ukosowaniem sklejki 6 mm na płat burty. Jego długość to 7,80 m więc trzeba połączyć ze sobą trzy i kawałek arkusza. Słabo sprawę przemyślałem, patent z frezarką okazał się przy tej szerokości sklejki chybiony i w efekcie straciłem z czterech arkuszy po 6 cm po czym zukosowałem to taśmówką. Moim błędem było ukosowanie od razu czterech arkuszy i sposób prowadzenia frezarki. Do tego musi być stabilna, sztywna konstrukcja (tak jak tu: http://www.wavedancer-yachtdesign.com/html/RouterTips4.html ). Żadne prowizorki nie wchodzą w grę. Arkusze muszą też równo leżeć, a u mnie delikatnie w środku odstawały i tam frez wyrył za głęboko. Porzucam ten patent na rzecz szlifierki taśmowej z papierem 40 lub mniej.

Kolejna nauka to nie śpieszyć się. Nie wiem co mi odbiło ukosować 4szt. naraz…

W efekcie po pracach majówkowych mam:

1) Płat dna

2) Zukosowane i sklejone 2x po dwa arkusze sklejki na pierwszą burtę.

No i pierwszy dylemat… Na stronie http://www.wavedancer-yachtdesign.com/html/EpoxyApplicationTechniques.html przeczytałem, że warto jest po wycięciu gotowych elementów ze sklejki, a przed ich uformowaniem na kadłubie pomalować je dwa razy epoksydem. Nie widziałem, żeby ktoś taką metodę tutaj stosował, ale brzmi to ciekawie również w kontekście późniejszego torturowania. Na rufie jachtu sklejka jest dość mocno wygięta. Kontruktor buduje swoje jachty ze sklejki sosnowej - ponoć z Okoume miał problemy i pękała w tym miejscu. Jak uważacie czy pomalowanie, a właściwie zagruntowanie jej wcześniej epoksydem ją wzmocni czy raczej usztywni i spowoduje jeszcze większe problemy przy gięciu? Patrząc na małą chłonność tej sklejki, jeśli się zdecyduję to na pewno tylko na jedną wastwę.

No to tyle na początek. Zapowiada się niezła epopeja, mam nadzieję, że zakończona happy-endem. Na razie jestem pełen optymizmu i wiary w sukces :)

Oczywiście liczę na wsparcie merytoryczne od doświadczonych kolegów.

Poprawiony: piątek, 24 września 2021 21:14  
Joomla SEO powered by JoomSEF