Sztrandek 650 metodą "one-off" cz. 7, szkielet poszyty pianką

niedziela, 02 czerwca 2013 18:30 Mirek
Drukuj

Witam serdecznie,

Ukończyłem poszywanie pianką, kolejne fotki poniżej.

Widok końcowy, widok z rufy. Widoczne są wycięte w buksztelu otwory / nacięcia „technologiczne” - to po to, abym miał jak dojść aby przykręcić wkręty od spodu.

Widok dna, sklejone paski (o klejeniu za chwilę).

 

Widok na dziób:

Widok od dziobu na lewą burtę, wdać jeszcze wkręcone wkręty, wykręcę je jak klej dobrze zaschnie:

 

Poszywanie szło tak, jak opisywałem w poprzednim artykule, tak idąc, doszedłem blisko rufy. Tam zmieniłem lekko koncepcję, zostawiłem trochę wolnej przestrzeni i zamontowałem pasek najbliżej rufy:

Brakujący pasek zamontowałem tak, że przytrzymałem go prowizorycznie od góry (ściski na burcie + coś ciężkiego na dnie) i odrysowałem go od spodu, wyciąłem, po czym przykręciłem go wkrętami od góry, potem od dołu i wykręciłem te z góry – po sklejeniu z sąsiednimi.

Podobnie jak ten tu (z innego miejsca, ale idea taka sama). Widać przy prawej krawędzi paska inną krzywiznę, którą wyrównuję przykręcając pasek pianki od spodu pomiędzy listwami.

Po wykręceniu wkrętów z zewnątrz i przykręceniu paska pianki od spodu (wystają końcówki wkrętów, ale je wykręcę po sklejeniu pasków do siebie). Krzywizna sąsiednich pasków już taka sama.

Sklejanie pasków.

Na początku myślałem, że będę używał jakiegoś freza do zrobienia wrębu. Nie było potrzeby. Nożyk w ruch i za sekundę mamy wrąb:

W szczelinę z „pistoletu” wciskamy klej poliuretanowy klasy D4. Do tej pory zużyłem 4 całe i trochę 5-tej tubki (wielkości silikonu).

 

Analogicznie, idąc od środka montowałem paski ku dziobowi:

I znów, w pewnym momencie przeskoczyłem na dziób – przykręciłem dziobnicę i paski na dziobie – bo tak mi było łatwiej dojść – jest dojście pomiędzy listwami. Tu już widać zamontowane i sklejone paski, część wkrętów tymczasowo od zewnątrz (później wykręcone – po stwardnięciu kleju):

Druga burta (lewa):

I znów prawa burta:

A tak to wygląda dziób od środka. Widać otwór „technologiczny” (kwadratowy) w buksztelu nr 9, za nim dziobnicę – aby się dostać by móc dokręcić wkręty. Widać też paski pianki pomiędzy listwami – aby paski ładnie do siebie przylegały (aby nie „wyły).

Na najbliższym planie buksztel nr 8 – także z otworem technologicznym – mogłem dzięki niemu przejść tuż pod 9-kę. Ciasno tam :)

Jeszcze jedna fotka – bardziej na prawo:

No i już :)

Cały kadłub opiankowany. Montaż pianki zajął mi (20,5 m2) prawie 48 godzin razem ze sprzątaniem. To oznacza 2,3 godz na każdy metr kwadratowy poszycia.

Do tego momentu przepracowałem łącznie 88 godzin.

Co dalej.

Wyszlifuję łączenia, klej którego jest miejscami za dużo. Wyszpachluję łączenia, wyrównam z grubsza cały kadłub. No i później laminowanie – jak się otworzy sprzyjające „okno pogodowe” - w tym roku aura nie rozpieszcza szkutników amatorów :)

Została pawęż, ale nad nią jeszcze myślę, czy zrobić ją otwartą, czy zamkniętą, czy pół na pół.

Podoba mi się koncepcja z Vis'a 55, jest jak zamontować ster (na ściance studzienki silnika), jest i otwarty fragment do zejścia do wody.

Co sądzicie?

Napotkane trudności.

  1. Przykręcanie pasków od środka – samo w sobie jest proste, o ile łatwo jest wejść pod heling. Tam, gdzie jest szeroko – nie ma problemu, choć krawędź burty jest nisko. Celowo tak zrobiłem – ustawiłem KLW na wysokości 120 cm – aby łatwo móc później laminować od góry. To jednocześnie oznacza, że trzeba się niemal wczołgiwać pod heling. Pół biedy na środku, ale przy dziobie i rufie – to już wyzwanie. W buksztelu 9 i 8 wyciąłem otwory, aby móc przechodzić do tych przestrzeni od tyłu (tj. od środka jachtu).

  2. Buksztel 0+ położona jest bardzo blisko 1-ki. Bardzo ciężko tam operować od środka. Mało miejsca, nie ma się jak obrócić. W sumie też mogłem wyciąć otwór „technologiczny” w 1-ce...

  3. Podobnie wyciąłem otwory w „pawęży”, aby od tyłu na spokojnie dość i przykręcić piankę do listew.

 

Spostrzeżenia itp.

Pianka wydaje się być świetnym materiałem. Bardzo łatwo się obrabia, docina, wygina, Można ją i skleić, i przykręcać do niej wkręty. Jest naprawdę twarda a jednocześnie elastyczna. Leciutka.

 

Myślę że przy dobrze przygotowanej dokumentacji można by zejść znacząco z pracochłonnością. Np. w buksztelach mógłbym od razu wyciąć otwory technologiczne. Podobnie – odległości bukszteli powinny być takie, aby można było swobodnie się w środku poruszać.

 

Można byłoby równie dobrze stosować „klasyczną” metodę diagonalną, układać paski co drugi, a co drugi (środkowy) odrysowywać od spodu, wycinać i montować. Kwestia wprawy i sprawdzenia co szybciej i wygodniej. Mi było łatwiej operować od zewnątrz.

Tysiące wkrętów.... tak, do tej pory budowa kojarzy mi się z wkręcaniem wkrętów. Solidna wkrętarka z dwoma solidnym akumulatorami to podstawa.

Jedną (starą, amatorską) „zużyłem”, kupiłem drugą – może przeżyje etap wykręcania wkrętów (jest ich dobrze ponad tysiąc :) ).

 

Na poszywanie zaplanowałem 33 godziny, razem ze sklejeniem, wyszło prawie 1.5 raza tyle.

Nie mniej – w bezwzględnych liczbach – metoda wydaje się dość szybka.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Mirek

 

Poprawiony: niedziela, 02 czerwca 2013 21:51  
Joomla SEO powered by JoomSEF