Odc.1 Pierwsze cięcia

poniedziałek, 12 listopada 2012 00:00 Jacek
Drukuj

Zastanawiałem się czy warto pisać już sprawozdanie bo narazie nie wiele jeszcze zrobiłem, ale że pojawiają się wątpliwości to przy okazji będę mógł zadać pytania.

Pierwszym etapem budowy wg instrukcji dołączonej do dokumentacji Pasji jest budowa skrzynki mieczowej. Ja niestety jeszcze nie dorobiłem się tej tacicy, o której pisałem wcześniej, ale jeden z użytkowników "szkutnika" dał mi namiary na podobno dobry tartak niedaleko Siedlec. Trochę zwlekałem, ale że budowa w końcu ruszyła, będe musiał się tam w najbliższym czasie przejechać.

Zakupiłem za to sklejkę, więc mogłem coś już działać - zacząłem od dna. Projekt Pana Maderskiego bazuje na sklejkach 2.1mx1.2m. Arkusze dostępne u mnie w mieście miały wymiar 2.5m x 1.25m (chyba współczesny standard). Pojawił się więc dylemat, czy najpierw skleić dwa arkusze a potem trasować, czy najpierw wyciąć kawałki a potem kleić. Problem z pierwszą wersją jest taki, że moja szkutnia ma nie wiele ponad 4 metry długości i wynikowy arkusz sklejki długości 5m nie zmieści się wewnątrz. Postanowiłem więc najpierw wyciąć a potem łączyć.

Konstruktor w projekcie proponuje ukosowanie jak na rysunku poniżej.

alt

Jakoś mnie to nie przekonało. Postanowiłem wykonać takie ukosowanie (podobne proponuje R. Werszko i jest to chyba dużo częściej stosowana wersja):

alt

ZONK nr 1

Jeszcze przed paroma minutami(nawet w trakcie pisania tego raportu)  byłem z siebie dumny i myślałem co ze mnie za super profesjonalny szkutnik amator :o).  Błogostan ten trwał do momentu, kiedy pisząc to sprawozdanie chciałem odnieść się do odpowiedniej instrukcji ukosowania z portalu. Wcześniej widziałem filmik na youtube (Porady i plany -> Filmy tematyczne -> Sklejanie płatów sklejki) i tam autor podaje długość 40mm do zeszlifowania (choć dopiero teraz dotarła do mnie istota uwagi o stosunku długość/grubość) W instrukcji J. Maderskiego jest niby 100mm ale jakoś to tak odczytałem, że chodzi o 50mm na sklejkę. Więc koniec końców, zukosowałem swoje arkusze drugą metodą ale na długości 5 cm. Teraz pisząc artykuł i szukając odniesienia najpierw natrafiłem na artykuł (Porady i plany -> Patenty i porady -> Ukosowanie listew poszycia, obłogów, pasów sklejki.), w którym Adam pisze o konieczności zachowania proporcji 1/10 (a zalecanej nawet 1/12) dla długości ukosowanej krawędzi względem grubości sklejki.

U Adama jest minimum 1/10, na filmiku jest 1/6.5, u mnie 1/5 – jakby nie patrzył - mało. Zastanawiałem się co z tym fantem zrobić. Do głowy przychodzą mi dwie opcje.

 

1.Zostawić tak jak jest i wzmocnić od góry pasem sklejki – byłby to taki mix metody Scarph Joint i Butt Strap – obu pokazanych na wcześniej wspomnianym filmiku. Rozwiązanie „Butt Strap” – chyba stosował Jarek w swojej Pasji 384. Tam dno schowane było pod podłogą kokpitu więc nie było tego widać. U mnie pas wzmacniający byłby wewnątrz forluku, czyli też nie rzucałby się w oczy. Wyglądałoby to tak:

 

alt

 

 

2. Wyciąć i zukosować dziobową część dna od początku. Zaletą większych niż w projekcie formatów sklejki jest fakt, ze mamy większą tolerancję na błędy. Po wycięciu z arkusza dziobu, dwóch płatów miecza i płetwy sterowej, zostało mi jeszcze tyle arkusza, że mogę wyciąć fragment dna jeszcze raz. Wtedy stratny będę w zasadzie tylko czas i nerwy, a z pozostałych ścinków i źle zukosowanego dna powinienem jeszcze dać radę wyciąć jarzmo steru i węzłówki.

 

!!! Dla Potomnych :o)

Jeżeli ktoś kiedyś będzie budował podobnym systemem jak ja czyli najpierw wycinał a potem łączył – ważne jest żeby sobie zostawić odcinek na zukosowanie – bo ten fragment jesteśmy stratni. Jeżeli Najpierw wyrysujemy i wytniemy ściśle wg projektu a potem będziemy ukosować wg metody krawędziowej (Scarhp Joint) okaże się, że na całej długości braknie odcinka zukosowanego. Dlatego nie mogę ukosować dalej (do stosunku 1/10) już wyciętych kawałków tylko muszę ewentualnie zrobić to od nowa – zostawiając na zukosowanie 10cm naddatku. (...niby taki mądry byłem a i tak całe to ukosowania o kant... odbijacza rozbić...)

Pomijając te tak piękne okoliczności przyrody, kilka fotek z tego co zrobiłem.

 

alt

 

Na zdjęciu widać trasowanie dziobowej części dna. Ścisk stolarski czasami robił za druga brakującą parę rąk przytrzymujących. Ponieważ nie miałem pod ręką elastycznej listwy do trasowania odpowiedniej długości, przed wycięciem rufowej części dna ściąłem dłuższą krawędź sklejki na szerokości około 2cm. Ta podłużna listewka (na zdjęciu docisnięta ściskiem)) pomagała mi trasować łuki a jej fabryczna prosta krawędź służyła jako dłuższa linijka. Trasowanie rufowej części dna (nie mam z tego fotek) poszło bez problemu. Wyrysowany wycięty i obrobiony w parę godzin element w pełni mnie zadowalał. Przy wyrysowaniu części dziobowej pojawiła się zagwozdka. W projekcie siatka dna wyrysowana jest co pół metra, ale domiar podany jest tylko do bieżącej 2.5m – do końca jednego arkusza. Koniec jednego arkusza jest początkiem następnego (+naddatek na ukosowanie), ale miary mam już tylko dwie początkową (na długości 2.5) oraz końcową „0” na długości 3.5m - to już dziób. Czyli nie bardzo wiadomo ile odłożyć na trzech metrach. Jeżeli połaczyłbym te punkty wyjdzie mi prosta a musze uzyskać jakiś łuk. Żeby sobie jakoś poradzić wyrysowałem dno „splajnem” w programie CADowskim i zczytałem odpowiedni domiar na 3cim metrze.

Kolejną sprawą była wątpliwość o której pisałem wcześniej. Czy najpierw skleić i potem wycinać czy najpierw wycinać a potem kleić. Sęk w tym, że chciałem uniknąć błędu o którym pisał Piotrek (Skalpel – Pasja 450) Najpierw wyciął dwie części dna a potem skleił je w całość. Niestety przy klejeniu trochę mu się to przekrzywiło i dziób zjechał z osi. Kombinowałem w trakcie cięcia, myślałem o punktach kontrolnych wyrysowanych na podłodze, różnych znacznikach, osi na żyłce która pozwoliła by kontrolować oś wyrysowaną na arkuszach, i różne inne patenty przychodziły mi do głowy. Aż wpadłem na pomysł najprostszy - i chyba najlepszy. Po wytrasowaniu dna zostawiłem sobie parę cm zapasu i tak wyciąłem element. Po sklejeniu nawet jeśli się pomylę to przetrasuje sobie to dokładnie jeszcze raz i tak wytnę. Z perspektywy czasu ta opcja rozwiązuje też problem braku domiaru na trzecim metrze. Po sklejeniu całości przetrasuję dziobową część i będę miał kontrolę położenia dziobu w osi i krzywizny łuków. Poniższe zdjęcie pokazuje o co chodzi. Jest na nim też naddatek na ukosowanie – nieszczęsne 5cm…

alt

Kolejnym etapem było wycięcie miecza. Wyrysowałem oba płaty oddzielnie i po wycięciu jednego przyłożyłem do drugiego (wyrysowanego ale jeszcze nie wyciętego) celem kontroli kształtu. Wyszło jako tako :o) ale grubych błędów nie odnotowano. Po wycięciu drugiego spiąłem oba ściskami stolarskimi i obrabiałem tarnikiem w imadle. Trochę to zajęło… Po ukończeniu szlifowania, kiedy miałem wrażenie, że wszystkie krawędzie są idealnie równe, zdjąłem ściski, rozłożyłem blaty i próbowałem je spasować ponownie. Okazało się jednak, że nie były tak super spasowane bo jak mi jedna krawędź pasowała to inna już nie za bardzo. Uznałem więc, że nie ma sensu tak dopracowywać dokładnie przed klejeniem.

alt

Dlatego płetwę sterową będę szlifował dopiero po klejeniu obu warstw. Na razie jeszcze nie dopracowana

 

alt

 

Generalnie tyle zrobiłem na tą chwile;. Na razie niewiele ale cieszę się, że w końcu zacząłem  :o)

 

alt

 

Teraz kilka pytań

1.Wood Primer.

Z tego co się zorientowałem to grunt do epoksydów. O ile dobrze kumam to stosuje się go przed laminowaniem elementów. Ale czy przed klejeniem także?? Chcę skleić miecz i płetwę sterową. Czy wewnętrzną warstwę też powinienem impregnować przed smarowaniem epidianem (jako klejem)??. Czy stosować tylko  od zewnątrz pod matę z epidianem? Konstruktor Maderski w projekcie Pasji w ogóle nie przewiduje laminowania kadłuba (za wyjątkiem wszystkich połączeń). Mailowałem do niego w tej sprawie i uzyskałem odpowiedź, że tradycyjna metodą zabezpieczania drewna jest malowanie farbą i wszystko zależy od jakości użytych środków. Ja jednak zdecyduję się laminować, żeby podnieść wytrzymałość kadłuba i ułatwić konserwację. Stad moje pytanie jak prawidłowo przygotować laminowanie.

 

2.Estetyka połączeń laminatowych

W projekcie Pasji konstruktor przewiduje pomalowanie łodzi od zewnątrz farbą poliuretanową a od środka lakierem bezbarwnym. Początkowo myślałem o wykonaniu łodzi w całości pod bezbarwny lakier ale zrezygnowałem, ponieważ sklejka jaką udało mi się kupić z jednej strony jest ładna ale z drugiej widać trochę sęków. Pomyślałem, że ta brzydsza strona pójdzie od zewnątrz pod farbę, a w środku wykończę bezbarwnym lakierem na cacy tą ładniejszą stronę. Tylko z wiedzy jaką znalazłem w necie wynika, że lepiej dać tą ładniejszą (a co za tym idzie trwalszą mechanicznie) stronę od zewnątrz. Czy zalaminowanie zewnętrznej części kadłuba nie załatwi sprawy trwałości? Pozwoliłoby to w środku mieć ładnie wykończoną podłogę kokpitu. Druga sprawa to właśnie połączenia – uszczelnienia laminatowe. Na zdjęciach w necie widziałem połączenia, które kolorem odbiegały od ładnego dna i burt i dla mnie generalnie psuje to efekt końcowy. Chciałem burty dać od zewnątrz na biało a kokpit i pokład zabejcować w ciemny mahoń.. Ale jeżeli taki laminat zepsuje mi cały efekt w kokpicie to szkoda zachodu. Wiec wtedy dam kokpit też pod kolor a jedynie pokład pod bezbarwny lakier.

 

3.Które, z rozwiązań problemu złego ukosowania byście polecili. Czy wzmocnić płatem sklejki istniejące ukosowanie, czy zacisnąć zęby zrobić od nowa i przyjąć to jako lekcję pokory  :o)

Poprawiony: niedziela, 07 kwietnia 2013 13:52  
Joomla SEO powered by JoomSEF