Kolejny dzień na wodzie.

piątek, 28 września 2012 22:18 Jarek
Drukuj

To już chyba ostatni wątek w temacie budowy Pasji 384,

"Chyba" ponieważ jest kilka drobnych poprawek (o tym na końcu) do zrobienia wiec zostawiam sobie furtkę aby się tym podzielić.

To był piękny dzień! Słońce, wiatr i cała Pogoria 3 do mojej dyspozycji. Zapowiedziałem rodzinie, że to dzień dla mnie i mojej Pasji. Tak się złożyło, a raczje nałożyło, że był to dzień moich urodzin:). Nawet pomyślałem sobie, że żaglóweczka jest prezentem ode mnie dla mnie. Prosiłem rodzinę aby nie kupowali mi prezentów. a ja w ich imienu zakupiłem wyposożenie przekraczajac budźet jakieś 5 razy. W końcu kupowałem to dla kogoś bardzo wżnego w moim życiu:).

Miałem już wprawę w przygotwoaniu łodki do transportu, wiec wszystko poszło bardzo sprawnie i szybko. Tak samo było ze stawianiem masztu i otaklowaniem.

Postanowiłem poprzestać na samym grocie, miałem pływać sam. W dodatku nie mam jeszcze zamontowanych knag zaciskowych do szotów foka. Ale i tak grot wystaczył, to miał byc mój pierwszy samotny rejs, Nie pływałem samotnie od jakieś 30 lat.

Kiedy się znalazłem w jachcie trochę zjadły mnie emocje. Nie opouściłem miecza:) Więc "loża szyderców" miała na brzegu pożywkę moim chwilowym brakiem sterowności. Jednak szybko udało się opoapanować jacht, chwycić wiatr i pognać przed siebie.

Potem było już tylko lepiej, ba cudownie! Wrażenia z pływnia przekroczyły moje oczekiwania. Jacht pływa bardzo dzielnie, ostro i jak na turystycznego drewniaczka dość szybko.

Były momenty gdy powiało nieco monciej, a wtedy przechył był tak duży, ze skrzynią zacząłem nabierać nieco wody. Poza tym jacht pływa baaardzo sucho. Wysoka burata robi swoje jak na nią przystało.

Najbardziej podobało mi się płwyanie pówiatrami, siadałęm na podłodze, (czytaj leżałęm) i płynąc wzdłuż brzegów (nie wadząc wędkarzom) prawidziwie zażywałem pełni tego do czego ta łódka została stworzona.

 

Pięć godzin upłyneło tak szybko.

Wspomniałęm o brakach?

Stopa masztu nie pozwala w pojedynkę stawiać maszt. Ze względu na zbyt niski otwór w stopie i zbyt wysoki w pięcie masztu muszę go wstawiać prawie pionowo. Do przeróbki.

Gdy w kokpicie pojawiły sie śladowe ilości wodzy i nagle znikały bez śladu. Na początku myślałem, że wyparowywała:). Naiwny, znikała przez jakąś małą niesczelność między tylnią grodzią, a podłogą do komory wypornościowej. Dzisiaj uszczelniałem mam nadzieję skutecznie.

Gdy w skrzyni pojawia sie trochę piasku miecz nie opoda już tak swobodnie jak powinien, muszę go do tego zachecać (na szczęście niedużym wysiłkeim). Do przeszlfowania.

Szoty tali grota mogą być ciut grubsze po mimo przełożenia 3:1 ręce otarte i ciężko utrzymać gdy mocniej wieje. Do wymiany.

Płetwa steru może otrzymać kontrafał, mimo wtopionego ołowiu potrafi jaą lekko dźwigać. Można zostawić, a może poprawię?

Mimo tych kilku drobiazgów pływa świetnie. Pod koniec dnia koleżanka pływała obok na "laserze" oczywiście pływała szybciej ale ja równie ostro jak ona:).

Czy wato było budować? Teraz już  nie mam wątpliwości.

Po konsultacji z rodziną postanowiłem mojego drewniaczka nazwać imieniem po moim nieżyjącym ojcu. Chbya by sie cieszył gdyby mówgł zobaczyc sowje imie na tej małej łodeczce "Antek". (Napisy do zrobienia).

Dziękuję Adam za możliwść dzielenia się na "szkutniku" moimi sukcesami i wątpliwościmi. Dziękuję jeszcz raz Panowie za słowa wsparcia i mądrości.

Do zobaczenia gdzieś na wodzie. Gdy zobaczycie "Antka" może wam też się spodoba:)?

Pozdawiam

Jarek

 

Poprawiony: niedziela, 30 września 2012 22:15  
Joomla SEO powered by JoomSEF