Szuwarek - instalacja silnika Mercury :-) cz3

wtorek, 21 sierpnia 2012 21:15 Skalpel
Drukuj

 

Witajcie - po dłuższej przerwie postanowiłem po raz kolejny umieścić artykuł na szkutniku :-) dotyczący instalacji silnika na małym jachcie jakim jest mój Szuwarek !
Zmęczony walką z silnikem Salut - postanowiłem zakupić już normalny silnik z tej epoki. Zdecydowałem też że ma być to silnik nowy już do końca życia mego jachtu, żadnych używek ! Istotną sprawą było też , aby serwis był w miarę na miejscu.
Bardzo trudno było wybrać między wieloma modelami dostępnymi na naszym rynku. Najpierw chciałem zakupic Hondę 2,3 głownie ze względu na jej wielkość i wagę, ale okazało się że w jej cenie mogłem kupić np. Mercurego 3,5 km. Myślałem też o Suzuki , proponowano mi nowe modele Evinrude itp.
Ostatecznie zdecydowałem się na Mercurego , tylko że ten był z kolei znacznie większy niż Honda no i sumarycznie trochę droższy.
Pytałem wielu fachowców jak dobrać silnik , naprawdę sporo grzebałem po necie i wiecie co ? Nic nie znalazłem konkretnego ! Każdy kogo pytałem mówił - 2,5 będzie dobry. 3,5 będzie dobry... idt. Straszono mnie, że jak będzie za mocny to może uszkodzić rufę łodzi itd.
W końcu miałem mętlik w głowie... Ale pomyślałem tak - jesli wszystkie się nadają na napęd pomocniczy lepiej mieć zapas mocy niż gdyby w trudnym momencie miało by mi jej zabraknąć, a i lepiej pływac na małym gazie bo chyba ciszej ?
Nie będąc do końca pewny swoich przemyśleń odkładaną kasę przez ostatni rok postanowiłem wydać. Odszukałem firmę w której mogłem nabyć na miejscu silnik (Trójmiasto) i to od razu z serwisem na miejscu - nie uśmiecha mi się jeździć gdzieś daleko jeśli jest w okolicy coś takiego. Wybór padł na serwis Mercado - zadzwoniłem, umówiłem sie co i jak i na następny dzień mogłem odebrac silnik. Zaskoczyli mie trochę szybkością ... Dodatkowo zamówiłem silnik z długą kolumną aby mi na falach nie wyskakiwała śruba z wody ( mam cichą nadzieję zę tak będzie ).
Po zakupie przyjechałem i od razu do jachtu poszedłem przypasować. No i tu mały zong - silnik 2 razy więszy od Salutka. Co teraz ??? Trochę łamałem głowę bo nakombinowałem sie przy tym moim pantografie...
Od Pana z serwisu dowiedziałem się jak sprawdzić czy pantograf jest odpowiedni do silnika, pewnie się uśmiechniecie, ale poradził mi aby po założeniu poprostu zawiesić się całym swoim ciężarem na silniku i od razu będzie widac gdzie się ugina i trzeszczy. Tak też zrobiłem - zawiesiłem się , a włściwie tylko spróbowałem - stary (roczny) metalowy pantograf był jednak zbyt delikatny... do Saluta idealny , ale do Mercurego już trochę delikatny. Ugianał sie choć trzymał.. Dodatkowo mocno się uginał  na boki w końcu kolumna silnika przecież dłuzsza dwa razy !
No więc trudno - decyzja zapadła robię nowy -większy. Ale juz nie chciałem robić takiej konsrukcji jak poprzednio - po doświadczeniach z Salutem widziałem jak umieścić silnik. Postanowiłem zrobić stacjonarny pantograf - skrzynkę - dużo prosciej wykonać taką konstrukcję dotatecznie sztywną - żadnych elemetów ruchomych !
Oto co mi wyszło- poniżej.

Te wystające uszka u góry mają ułatwiać ustawienie silnika tylko w jednej pozycji - aby sie nie przesuawał na boki.

Fotka jak to wygląda od tyłu.

Widoczne małe wcięcie z lewej strony zdjęcia jest konieczne , bo w tym miescu jest zamocowane ucho w rufie jachtu , a nie chciałem go już przesuwać. I tak będe musiał zakleić otwory po poprzednim pantografie. Oczywiście nie ustrzegłem się błędów , jak na przykład zerwane wkręty podczas przykręcania. Wszystko klejone na epidan 5 + ż1 ( taki gdzies 12-lentni :-) ale dobrze żeluje...

Na koniec zdecydowałem się dodać take małe prowadnice , aby czasem gdyby się mi silnik obluzował nie miał ochoty przechylić się i spaść ze zkrzynki do głębokiej wody.

Po ich przyklejeniu bardzo fajnie zakłada się silnik, bo od razu wskakuje na swoje miejsce. Ostateczny kształt wszystkich mocowań może wydawać się trochę dziwny , ale składa się z wielu czynników które musiałem spełnić, aby silnik dobrze się trzymał i nie urwał mi rufy ! Jest dość ciężki i wymaga ostrożności przy zakładaniu.

Pierwsze pasowanie... Silni wskoczył na swoje miesce sam z siebie, a i nawet nie przykręcony dobrze siedzi i nie ma zamiaru się przesuwać ! O to chodziło !

 

Fotka trochę nie ostra , ale podczas pisania nie dysponowałem lepszą, a jacht teraz stoi w marinie. W każdym razie widać o co biega. Duży nie ?

W tym wszystkim zdecydowałem się przerobić trochę mocowanie steru , albowiem obawiałem się że mogę haczyć srubą o ster a w moim silniku śruba o zgrozo - jest plastikowa... i do tego nowa kosztuje ze 3 stówy... Po prostu obciąłem mocowanie steru i przesunąłem go do przodu o około 5 cm. Z resztą zgodnie z pierwotną konstrukcją ( podobnie było w planach tylko wcześniej poszdłem na łatwiznę i zrobiłem mocowanie dłuższe bo mi tak było łatwiej...)

 

Na tej fotce widac , że założenia konstrukcyjne zostały spełnione - ster jeśli jest ustawiony w prawidłowej pozycji nie może zahaczyc nawet gdy obrócę silnik do tyłu ( brak biegu wstecznego) i nie zaczepia o ster. Po prostu podczas pływań z napędem trzeba będzie na to uważać. Po podniesieniu silnika na pływanie na żaglach śruba nie powinna się również moczyć.

Jest jeszcze jakies 10 cm zapasu, a może i więcej :-) Finalnie na sklejkę poszło jeszcze jakieś 6 warstw lakieru aby dobrze zabezpieczyć ją przed wilgocią.

 

Jako że w tym roku bardzo późno zacząłem sezon , nie zdażyłem zrobić wiele zdjęć i dobrze przetestować silnika, ale ostatecznie muszę stwierdzić że maszyna jest niesamowita - na poniższej fotce widac moją zadowolną minę :-) Pierwsze testy z pływania silnikowego są powalające... jacht zachowuje się jak mała motorówka - jedna trzecia gazu to tak w sam raz - cichutko , przyjemnie i całkiem szybko :-)

Jeśli pogoda pozwoli to w najbliższy możliwy czas jedę-płynę do Gdańska pod żurawia ! A co !

 

Pozdrawiam wszystkich szkutników amatorów - Piotrek z Gdańska.

 

 

 

Poprawiony: wtorek, 21 sierpnia 2012 22:09  
Joomla SEO powered by JoomSEF