Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 4 (wklejanie wręg)

wtorek, 11 listopada 2014 21:07 MarekJ
Drukuj

 

Witam po długiej przerwie.
Kończąc poprzedni artykuł myślałem, że teraz jak już burty zszyte i sklejone to szybciutko wkleję wręgi i będzie można zacząć doginanie na nich kadłuba. No to się zdziwiłem, bo niby tak było ale wręgi trzeba najpierw wytrasować, wyciąć, przykleić do nich pokładniki, a to trwało i trwało. Kadłub z rozchylonymi na prawie 2 metry burtami skutecznie zajął mi całą szkutnię i pozostała praca na dworze, a tu jak na złość albo ciemno, albo pada, albo coś innego do roboty i tak zeszło dużo czasu.
W każdym razie wyglądało to mniej więcej tak.
Wręgi dziobowe od razu postanowiłem pomalować żywicą żeby uniknąć potem ekwilibrystyki w wąskim kadłubie. Przyklejałem też od razu pokładniki stanowiące oparcie dna forpiku, bakisty dziobowej, koi itp.
Pomalowałem też część dziobową burt co później trochę utrudniło mi gięcie sklejki...
No i zaczęło się wklejanie. Wręga postawiona na sucho, ładnie stabilnie stała na miejscu więc kleimy. Oczywiście jak tylko żywica wlazła w złącze zaczęło się wszystko ślizgać, uciekać z wyznaczonego miejsca itp. No to trzeba było na szybko coś wymyśleć. Podparłem ją deską...
No i oczywiście góra też umocowana
Te które były niskie a na tej samej wysokości (koja) - złapałem do siebie i wcześniej już wklejonej wręgi pełnej.
(w butelce jest aceton... Wink )
Gdzie zrobiło się już szerzej można stosować wyszukany patent ustalający położenie wręgi czyli cztery gwoździe...
Wszystkie spoinki robię już z żywicy zagęszczonej płatkami bawełnianymi i czasami - te które mogą być widoczne - zabarwiam pyłem ze szlifowania.
Poniżej widać trasowanie wręgi 0 czyli ostatniej. Na niej burty są najbardziej wygięte. Wąski pasek sklejki, którego używałem do trasowania łuków wytrzymał to wygięcie - to dobry znak.
Gdy miałem już powklejane wszystkie wręgi stykające się z dnem, zostały do wykonania dwie największe 4 i 8 oraz 11 która jest jedną ścianą gniazda przedniego dźwigara. Te wręgi mają górną krawędź, która jest łukiem o promieniu 2m. Wszystkie te krawędzie są wzmocnione pokładnikami wykonanymi z trzech warstw sklejki. Jak policzyłem ile takich pokładników będę potrzebował, zrobiłem sobie szablon do szybkiego trasowania kolejnych.
No i kleimy pokładnik do wręgi.
Zbliżenie wręgi 8 z przyklejonym pokładnikiem i wzmocnieniem bocznym. Po wklejeniu zaokrągliłem to frezarką - wyszło ładnie. Po pomalowaniu wszystkie ciemne miejsca się wyrównają. Konstruktor dla wzmocnień bocznych przyjął listwy
sosnowe ale ja ze względu na dużą różnicę odcieni sosny i okoume wykonałem je też ze sklejki w ten sam sposób jak pokładniki.
Poniżej tak samo wykonana wręga 4 gotowa do wklejania.
No i teraz zaczął się cyrk czyli to czego najbardziej obawiałem się zaczynając budowę - doginanie burt...
Widoczna wyżej wręga 4 ma swój prawoburtowy kawałek bardzo wąski. Niemal pewne było, że pod naciskiem burty zacznie się falować, paczyć, wiginać itd. Trudno mi to słowami opisać ale jakoś tak to poszło, że udało mi się najpierw przylaminować tą wręgę jedną burtą, wtedy nacisk nie był tak duży.
Potem gdy już spoina z jednym paskiem szklanym związała, dociągnąłem drugą burtę.
Dalej było prościej. Wręga 8 jest trochę szersza, więc mniej mocniejsza - poszło ładnie.
Przyszedł czas na rufę gdzie sklejka jest torturowana najbardziej.
Przy wrędze 1 która jest punktem mocowania tylnego dźwigara trzeba było dociągać sklejkę w środkowej części. Wiem że podziurawiłem burtę ale to się zaszpachluje, a metoda jest dość dobra. Przy okazji widać beleczki utrzymujące wręgę na płasko bo coś się paczyła.
Rzutem na taśmę udało mi się przylaminować te wręgi i zrobiło się zimno. Chciałbym jeszcze przed zimą wyrównać ugięcia górnych krawędzi burt, bo póki co odcinkami to się trochę różnią i to chyba tyle.
W sumie to po szczęśliwym zakończeniu torturowania sklejki mocno mi ulżyło. Bałem się tego jak diabli, a nawet sam konstruktor mi mówił, że okoume połamie się na 100%. Jednak się udało ale wiem, że dużym błędem było by gdybym tą sklejkę przed wyginaniem pomalował żywicą.
Naukę na przyszłość (czyli drugi kadłub) mam taką, że takie elementy jak wręgi i pokładniki trzeba sobie zrobic wcześniej, zimową porą i nie tracić mnóstwa czasu w zawsze za krótkim sezonie szkutniczym. W zimie będę starał się wykonać możliwie dużo elementów, które mogę zrobić w piwnicy w domu.
No i tytułem podsumowania parę fotek zrobione normalnym aparatem :-)

 

Pozdrawiam

Marek

 

Poprawiony: piątek, 24 września 2021 21:17  
Joomla SEO powered by JoomSEF