Katharsis czyli mój Vis 55 - cz.1

poniedziałek, 07 maja 2012 11:25 Sławomir Krajs
Drukuj

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Na imię mam Sławek i pragnę się podzielić swoimi doświadczeniami z budowy swojej łódki.

No cóż... Dopadł mnie w końcu kryzys wieku średniego.

Dobrze że nie poszło mi w oglądanie się za małolatami tylko w postanowienie zostania armatorem.

Jesienią 2011r odwiedziłem stocznie Ramokles w Kielcach i po rozmowie z właścicielem zleciłem wykonanie skorupy jachtu. Konkretnie Vis 55. Obejrzałem wcześniej kilka innych ale jednak ten projekt przypadł mi jakoś szczególnie do gustu. 5,5m długości, otwarta pawęż, trójpoziomowa wanna kokpitu, właściwie wszystko czego potrzebowałem. Natomiast zupełnie nie odpowiadała mi zabudowa wnętrza. Stąd pomysł że skorupę zamówie w stoczni a resztę zrobię sam. Miałem już pewne doświadczenie. Pracowałem przy budowie jachtu morskiego "Berg" który opłynął już kawał świata więc perspektywa samodzielnej zabudowy mnie nie przerażała.

Na tym etapie jak widać nie wiele miałem do powiedzenia. Gotowa forma w której tylko trzeba wyklepać laminat i tyle. Na początku listopada skorupa była gotowa. Przewiozłem ją do Częstochowy i chciałem wstawić do garażu. Wcześniej dokładnie zmierzyłem potrzebną powierzchnię i wyszło że się zmieści. Łódka miała mieć 2,45m szerokości. Drzwi do garażu miały 2,50m. więc wychodziło że wejdzie z małym luzem. Ale nie weszła. Skorupa jest szersza niż zakłada projekt. To częsta praktyka. W specyfikacji podawany jest wymiar który pozwala na poruszanie się po drogach. Natomiast przekroczenie skrajni 2,55m już powoduje problemy. Dlatego bywa że łódki mają podany wymiar 2,44 lub coś koło tego a faktycznie jest szerzej. Ja musiałem rąbać ściany żeby łódka weszła do garażu.

Ale weszła. Rufa dotykała dołem stalowego stołu, dziób dotykał bramy, ale weszła!!!. Od tego momentu na łódkę wchodziłem przez burtę po drabinie. Od razu wyciąłem wszystkie otwory żeby się nie udusić w środku przy wlaminowywaniu wzmocnień.

Pod wanną kokpitu wymyśliłem sobie kieszeń na pagaje czy też bosak.

Przyszedł czas na kambuz.

Równolegle trzeba było zabudowywać jaskółki i wszystkie koje żeby z poziomem się nie pogubić.

W dziobie między grodziami ułożyłem butelki PET. Podobnie z tyłu. Łącznie weszło 450 litrów powietrza zamkniętego w zakręconych butelkach. Myślałem że wejdzie więcej. Ale skoro łódka ma ważyć 600 kg. To w wodzie pewnie nie więcej jak 400 kg. Myślę o wadze pogrążonej w wodzie bryły a nie o łódce na wodzie. Do tego wbudowałem przecież masę drewna. Denniki i wzdłużniki też twożą zamkniętą przestrzeń. Pokład wypełniony pianką. Myślę że jest OK`

 

Szafki rozmieściłem w ten sposób by podwięzi wantowe i inne śruby przechodzące przez pokład wyszły w środku.

Jak widać spora część zabudowy wykonana jest z litego drewna. Trochę to może za solidne na taką małą łódkę ale ciągle mam w pamięci jak nas kiedyś na morzu sponiewierało. I jak solidnie zrobione jaskółki mogą zastąpiś wewnętrzny handreling.

Spora część wykładzin już przyklejona. Stosowałem butapren przemysłowy produkcji Selena S.A. ze Świdnicy. Wcześniej kupiłem w OBI puszkę jakiegoś butaprenu który niesamowicie śmierdział i aż szczypał w oczy. Też nieźle trzymał, ale ten jest chyba mocniejszy. Przyklejoną wykładzinę można zerwać wyłącznie w kawałkach. Trzeba oczywiście przemyć powierzchnie laminatu acetonem. Laminat pokrywa się parafiną która jest jej składnikiem. Najlepiej przemyć i dodatkowo przetrzeć papierem.

C.D.N.

Poprawiony: piątek, 23 sierpnia 2013 20:54  
Joomla SEO powered by JoomSEF