Od kilku dni jestem szczęśliwym właścicielem jachtu typu NARWAL900. Sprzedałem poprzedni i kupiłem ten. Tu przynajmniej mogę się wyprostować pod pokładem. Dokładnie czegoś takiego szukałem: smukłość 1:3, w kabinie wysokość stania, silnik w studzience, zamknięta rufa, środek do remontu: będę mógł zrobić dokładnie tak jak chcę, bez żalu prując obecną zabudowę.
Po przywiezieniu puściłem na wodę, na szczęście na przystani byli Koledzy i pomogli. Część podwodna kadłuba nie ma antyporostu, ale na pół sezonu krzywda mu się nie stanie. Zdecydowałem się na to, bo jacht stał kilka lat na placu i nie miałem co do niego 100% pewności: co prawda nie było widać niczego niepokojącego, ale wolałem się upewnić. Wybrałem deszczówkę a po kilku dniach nie stwierdziłem wody w środku. W sumie: jak woda nie wypłynęła na zewnątrz, to zakładam, że jest szczelny :) Przed następnym sezonem położę antyosmozę i antyporost, a do tego czasu muszę pomyśleć nad jakimiś stojakami, podporami, czymkolwiek, na czym mógłbym go bezpiecznie postawić, przeszlifować od spodu i pomalować. Przy okazji pytanie do Kolegów: co to jest, na falszkilu:
Wygląda jak zaślepiony czymś otwór, albo jakby w otworze był przerdzewiały trzpień.
Cel nr 1: przede wszystkim ma pływać. Przy wydatnej pomocy Kolegów z przystani udało się postawić maszt. Nie ma bramki, jest wytyk, ktoś kiedyś przy kładzeniu nie uważał i gniazdo w maszcie oraz trzpień wytyku są odkształcone. Swoje waży, stawialiśmy we trzech. Takielunek i osprzęt, jak się wydaje, jest kompletny, może kilka drobiazgów trzeba będzie dokupić. Wszystkie sznurki do wymiany, to co zostało jest maksymalnie sparciałe. Trzeba będzie znów kłaść maszt i wciągnąć nowe fały i przy okazji jakiś kabel do światła topowego: ktoś wciągnął tam wcześniej jakieś kable (3-żyłową linkę, nadającą się do przedłużacza domowego). Muszę przemyśleć, żeby położyć maszt w tym celu nie więcej niż raz. Takie uroki używanej łódki, jeszcze nie raz coś wyjdzie.
Jest problem ze sterem: jest głębinowy, ze składaną płetwą, oś steru w kokerze, przez nią przechodzą fały. Ster wygląda tak:
Ogólnie OK, ale mocowanie steru mnie niepokoi: tu poproszę Kolegów o konsultacje: wygląda to tak jak widać na zdjęciu: mocowanie rumpla (z profilu w kształcie U z kwasówki) przykręcone do kolumny steru na jakieś mizerne, pordzewiałe śrubki, niektóre ukręcone przy samej krawędzi. Całość trzyma się luźno, jak odkręcę, ster z kolumną wpadnie do wody.
Czy ktoś z Was ma pomysł, jak by to naprawić? Planuję najpierw podwiązać ster żeby nie wypadł (trzeba się będzie zamoczyć), zdjąć mocowanie rumpla, rozwiercić i nagwintować wszystkie otwory i ponownie złożyć całość razem. Dzień pracy zleci.
Sam rumpel też wymaga zrobienia: jest z listewek, niegdyś sklejonych razem, dostałem go pościąganego trytkami. Są wszystkie listewki, wystarczy przeszlifować, skleić na Epidian, zacisnąć, zeszlifować na gotowo i polakierować, tu prośba o poradę, czym? Można lakierem epoksydowym?
Włożyłem do studzienki jedyny silnik, jaki miałem: Forelle. Oczywiście nie pasuje. Ale po 3 godzinach walki bestia jest na miejscu:
Oryginalne śruby są za długie, niestety są calowe* i nie mogłem takich dokupić. Dostałem od Kolegi z przystani, musiałem je trochę przyciąć i obrobić pod klucz, szlifierką pożyczoną od innego Kolegi z przystani. Co ja bym bez nich zrobił?...
Oryginalne śruby z lewej, z prawej dorobione. Wkręciłem „od środka” i mocuję wykręcając je. Jak się uda, kupię śruby z kwasówki z łbem sześciokątnym.
Jeszcze musiałem podłożyć coś pod jarzmo silnika, bo półka jest pod kątem. Nawet da się go trochę unieść - półka silnika jest na windzie, wciągana talią.
Tylko śruba i tak zostaje w wodzie, spodzina jest jednak za długa. Okazało się, że nie wchodzi "jedynka": wbijam dźwignię do oporu i słychać tylko chrobot. Wsteczny wchodzi bez problemu. Narobiłem się niepotrzebnie. Jeżeli uda się wyregulować biegi to zostanie, jak nie, to zakup silnika będzie trzeba rozważyć wcześniej niż myślałem. Ale ze slipu na miejsce udało się jakoś przepłynąć.
Zabudowa wnętrza jest w fatalnym stanie. Podsufitka odłazi, była zamocowana do dachu kabiny, ale teraz swobodnie zwisa w dół.
Bałagan koszmarny. Ale po wyczyszczeniu bakist będzie można z nich skorzystać. Zdjęcia następnym razem.
Zabudowa: sklejkowa, na pierwszy rzut oka w miarę, ale przy bliższym przyjrzeniu się widać, że podciągnęła trochę wody a w kabinie WC pojawiły się nawet grzybki:
Może ktoś z Kolegów wie, jaki to gatunek? Były trochę podeschnięte, pewnie przez ostatnie upały. Usunąłem, co się dało i potraktowałem to miejsce acetonem – nic innego nie miałem. Póki co zabudowa zostaje, będzie kawałek po kawałku usuwana, i zastępowana nową, według przyjętego w przyszłości planu, bo jeszcze się nie zdecydowałem, gdzie będzie WC z natryskiem, kabina SPA z sauną, jaccuzi i basenem, aneks kuchenny z barem i marmurowym blatem, kostkarką do lodu i ciśnieniowym ekspresem do kawy (OK, może bez przesady, ale ekspres musi być)
Podłączyłem elektrykę. Opisy przycisków nie pasują do podłączonych obwodów, dobrze, że nie wypala bezpieczników. Ale przynajmniej udało się zapalić światło, włączyć radio i co najważniejsze, naładować komórkę (bez tego ocieramy się o survival). Całość i tak pójdzie do przeróbki, tymczasowo musi tak zostać. Elektryka jest zrobiona kablami instalacyjnymi (druty 3 x 1,5 mm2), poskręcane na kostkach. Najważniejsze, że działa.
Na koniec: nazwa. Chciałem zmienić, bo jak dla mnie za wielka. Nie chodzi o ilość liter, tylko o postać kpt. Mamerta Stankiewicza (kto czytał książkę?). Ale Koledzy z przystani przekonali mnie do pozostania przy niej. Szczególnie jeden: Łukasz (pozdrawiam), który mówił, że ma dla mnie prezent: tę właśnie książkę. Z przyjemnością jeszcze raz przeczytam.
c. d. n. ...
*P.S. Śruby mocowania silnika są metryczne, nie calowe. Sprzedawca wprowadził mnie w błąd, bo nie mógł nakręcić nakrętki, zbyt łatwo mu uwierzyłem. Kupiłem M12/1,5 z kwasówki, z sześciokątnym łbem, spiłowałem łby żeby powierzchnia docisku była gładka i jest OK (dodano 07.09.2016)
Zakończenie studzienki« poprzednia | następna »Zamknięcie otworu studzienki po podniesieniu silnika #1/2: przygotowania między sezonami 2018/2019 |
---|
Komentarze
ad.1 Co to jest na falszkilu
Tekst jest dostępny tylko dla zarajestrowanych użytkowników.
ad.2 ster
Tekst jest dostępny tylko dla zarajestrowanych użytkowników.
3. silnik
Tekst jest dostępny tylko dla zarajestrowanych użytkowników.
4. Grzybki
Tekst jest dostępny tylko dla zarajestrowanych użytkowników.
Fajny okręt - będziesz miał wiele radości i z pływania i z pracy przy nim.
Pozdrowionka
Adam
Dzięki za szybką odpowiedź :)
1. Oś obrotu miecza jest wewnątrz, nad dnem, jak mówił poprzedni właściciel: podobno jest tam takie wielkie śrubiszcze, jeszcze nie dotarłem do tego miejsca, nie rozbierałem zabudowy skrzynki mieczowej. Poza tym, jak na oś obrotu miecza, jest za cienkie i za bardzo na środku: miecze uchylne raczej mają oś z przodu skrzynki mieczowej. Miecz ma mieć 140kg, talia jest 1:8 - na jednym ze zdjęć widać - i bez korby na kabestanie nie podniosę
2. Koker jest wlaminowany, na tyle dobrze że jest sucho. Nie wydaje mi się żeby trzeba było poprawiać. Pierścień oporowy może jest, jak nie zdejmę mocowania rumpla, nie dowiem się. Może jest jakieś zabezpieczenie, np. pierścień w rowku w kolumnie steru. Wojtek nie wspomina o tym szczególe. Podwiązanie nie stanowi problemu: do jednego z policzków jarzma jest przyspawany kątownik (nie wiem po co), wystarczy przewlec wcześniej przygotowany na lince drut i zagiąć - na jednym wdechu
3. Z silnikiem sam dałem d#*y. Nie chciało mi się nalewać wody do beczki i wyregulowałem "na sucho" nie odpalając silnika. Delikatnie przekładałem dźwignię biegów kręcąc śrubą. Łapała w obie strony, stwierdziłem że jest OK, ale "test uproszczony" później się zemścił. "Lady Forelle" ma na spodzinie regulator - pręt od dźwigni i pręt od suwaka biegów z przekładni są w osi i nakręcone jest nie jarzmo, regulacja jest prosta, tylko znów muszę wyjąć silnik. Nie ma tam żadnych "ząbków" pręty są gładkie i mogło się przesunąć: w tym nadzieja dla tego silnika. Przy okazji przerobię półkę, żeby był odrobinę wyżej. Mam nadzieję że nie "ogoliłem" sprzęgła.
4. Dopiero w domu znalazłem antygrzyba, koncentrat kupiony kiedyś w casto. Może też będzie się nadawał. A następnym razem okaże się, czy grzybki są acetonoodporne
Statek fajny, na przystani póki co największy. Wycieczki przychodziły pozwiedzać :) Tak, mam jakiś kompleks do wyleczenia i dopadł mnie kryzys wieku średniego. Już mam z niego wiele radochy, a jeszcze nie wypłynąłem, nawet na silniku.
Pozdrowionka
Michał
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.