SzkutnikAmator.pl

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Home Drewniak XXL Drewniak XXL cz.1

Drewniak XXL cz.1

Email Drukuj PDF

Witam szanowne Grono” Drewniaka.”

(tu kliknij aby przeczytać pierwszy artykuł Zbyszka o "drewniakach")

Nie jestem pewny czy mogę pomóc w budowie lub podjęciu decyzji o takowej ale przeczytaj -może się przyda…

Po 3 letnim okresie eksploatacji małej łódki i stwierdzeniu iż wszystko jest w porządku, zachodziła potrzeba dalszych działań mających na celu budowę łódki z daszkiem o nieco  większym rozmiarze. Wybór padł na kadłub drewniany o obłym kształcie o długości 7,0-8,5 m. nie szerszy niż 2,5 m. ze względu na transport drogowy, zanurzeniu 0,6-0,8 m. z możliwością wstawienia miecza , wysokość  messy 1,70-1,85 m. z ożaglowaniem gaflowym,

Obsługa ożaglowania sprowadzona do kokpitu, żadnych fanaberii bo to kosztuje ,proste, skuteczne, wygodne. Ot taki pomysł ,aby to się nadawało do pływania po morzu a i też jeszcze po jeziorze. Zacząłem od odwiedzin składów drzewnych oraz tartaków, krótko mówiąc nie mieli modrzewia, a o długości 8,5m należało zapomnieć .

A więc trzeba skoczyć do L. Państwowych i wyszło, miałem do wyboru piękne dorosłe drzewa modrzewiowe i świerkowe kupiłem po jednym, poprosiłem jeszcze o odpowiedni klocek dębowy i po uiszczeniu zapłaty wszystko wylądowało w tartaku . Wszystko pocięto zgodnie ze zaleceniem wyrobu materiału do celu szkutniczego to jest w tak zwane paski. Całość zamknęła się kwotą 2000tyś zł a było tego 7m przestrzennych . Całość złożyłem pod wiatą na okres dwóch lat. Dechy na długości 9.0 m. praktycznie nie posiadały sęków – byłem zadowolony.

Pozostało zakupić odpowiedni plan, i tu niemiła niespodzianka drewnianych łódek o klasycznych kształtach brak a jeżeli są to z lat 60-ch gdzie w środku  tylko1,4m wysokości.

Uzbrojony w świeże wydanie POLSKIE JACHTY Jerzego Saleckiego, znalazłem i zadzwoniłem okazało się iż plany są nieskończone a jak jestem zainteresowany to dokończą.

Niestety po pół roku  obietnic zostałem bez rysunków, stwierdziłem iż na dwóch projektantach świat się nie kończy szukamy dalej, zaprzęgłem do działania nowoczesność Internet i są .Ze względu na odległość i moją desperację pojechałem osobiście rozmowa miła ale plany dopiero w głowie. Jedyną z osób a było ich dwie z którymi rozmowa była rzeczowa był pan Maderski - polecam i gdybym wówczas wiedział iż dopuszczalna  jest zmiana kształtu nadbudówek oczywiście za zgodą autora to było by chyba to, nie wyważał bym otwartych drzwi. W między czasie olał mnie również jeden JANKES chodziło o Cornisza. Początek drogi i taki niefart - trzeba ochłonąć.

Znalazłem wiadomość o wznowieniu wydania książki PROJEKTOWANIE I BUDOWA JACHTÓW ŻAGLOWYCH pana Milewskiego- postanowiłem ją kupić i poczytać. Rok minął szybko; planów brak - to jak ściana na którą się niespodziewanie natknąłem. Zadałem sobie pytanie jeżeli raz się udało to czy nie może się to powtórzyć, tylko w trochę większej skali.

Wykonałem telefon do autora książki  zadając pytanie czy jestem w stanie wykonać taki projekt, nie opisuję rozmowy bo nie ma takiej potrzeby ale odpowiedz była twierdząca pod warunkiem iż wykorzystam wskazówki zawarte w tej książce i skorzystam z  pokrewnych konstrukcji.

No to się stało.

Wykonałem rysunki, przeliczyłem co niezbędne zbudowałem model, puściłem na wodę – spełnił moje oczekiwania.

Pozostało zabrać się do pracy.

Postanowiłem wykonać zład – trzy wręgi sztywne pawęż plus dziobnica z dębiny, pozostałe siedem sztuk jako wręgi gięte – modrzewiowe, całość zespolona dennikami dębowymi ze stępką klejoną z czterech desek litych nie łączonych. Poszycie w technologii karawelowej z wyżłobieniem z jednej strony wypukłym a z przeciwnej wklęsłym listwy wyprofilowałem przeliczając długość dziobnicy, śródokręcia ,rufy.

Ukosowałem wręgi sztywne poprzez dokonanie pomiaru szczeliny pomiędzy listwą  przyłożoną prostopadle do wręgi pomiar wykonywałem na odległości co 20 cm. poczym przykładałem na kreski cienką listewkę o przekroju kwadratu i  wytrasowałem linię ołówkiem zaznaczałem także krawędź wręgi – tą prostopadłą ta dla lepszej widoczności podczas ukosowania. Całość operacji wykonałem przy pomocy kątówki o nastawnych obrotach i krążku gumowym sztywnym – są różnej giętkości, wykończyłem czołgiem. Wręgi gięte układały się niejako same wystarczyło złapać ściskiem w wyznaczonym miejscu na stępce oraz dwoma klockami na styku poszycia z pokładem – listwy wchodziły pomiędzy te dwa klocki, dociskałem ściskami od stępki na zewnątrz  cztery listwy właściwe do sklejenia o grubości 10 mm plus jedna tak zwana ślepa dla równomiernego docisku którą po sklejeniu usuwałem. Całość chwytałem do tymczasowych wzdłużników rozstawionych na oble w odległości co 40-45 cm. Jedynie pierwsza dziobowa  ze względu na obło kadłuba wykonana jest z dwóch połówek pozostałe to jedno elementowe od prawej do lewej burty, tak się ułożyły iż nie było potrzeby ukosowania.  Listwy na wręgi  wykonałem nie strugając na niczym przeciąłem na ostrej widiowej pile -ja to nazywam bez zatrzymywania ( tak dobrać posuw aby obroty piły znacząco nie spadały ) wówczas cięcie jak po heblarce.

Do klejenia tych wszystkich elementów używałem kleju Cascamit bardzo dobry szkutniczy klej o 4-5 h używalności, nie powoduje negatywnej reakcji organizmu jak w przypadku żywic, nabywałem go w Chojnicach w firmie p. Szmaglińskiego.

Miseczki do nitowania wykonałem sam z blachy miedzianej 2mm za pomocą przyrządu wykonanego przez tokarza z 200 zł. Takowe są do dostania w Niemczech firma Toplicht ale co nieco drogie.

Poprzez dokonanie takiego wyboru technologii myślę iż zaoszczędziłem  czasu związanego z przygotowaniami do poszywania poszycia a poprzez wykonanie szerszych listew poszycia kładzenie burt było przyjemnością, pracując 8h kładłem 0,5 m..

Trudnością którą musiałem pokonać była długość elementów bo wykonywałem to sam licząc sztuk raz i zawsze brakowało dodatkowej ręki. Powinienem też dodać iż praca związana z umiejętnością obróbki drewna nie była mi obca. Opis ciągu dalszego moich zmagań nastąpi.

Pozdrawiam

Zbigniew

IncreaseIncreaseIncreaseIncrease

Poprawiony: piątek, 11 lutego 2011 20:34  

Komentarze  

 
#1 Adam Niemczura 2012-04-05 10:00
Mam do Kolegi pytanko, jak sprawdza się modrzew w zastosowaniach szkutniczych, czy jego powietrzno suchy (około 16%) stan wystarczy do obróbki?, poza tym jak z trwałością w porównaniu np. do sapeli lub innego tańszego mahoniu , pytam bo przygotowuje się do rewitalizacji 12metrowego drewniaka i nie chcę by mnie powaliły jej koszty, kombinuję jak je zmniejszyć nie tracąc jakości i bezpieczeństwa pozdrawiam

pozdrawiam
 

Niestety nie masz uprawnień do komentowania artykułów. Komentarze dodawać mogą tylko zarejestrowani użytkownicy portalu.

Zaloguj się!

Newsletter: Co nowego?



Wiadomość HTML?


Info

Witryna SzkutnikAmator.pl została utworzona, jest prowadzona i utrzymywana przez szkutnię adamboats.pl oraz sklep żeglarski SZTORMIAKI.PL

Wszelkie prawa zastrzeżone.