Witam,
Skończyłem temat listew. Zeszło się więcej niż zakładałem (21 godzin a planowałem 16). Część z nich przekładałem aby się równo układały i szlifowałem krawędzie.
Koniec końców - szkielet gotowy:
Na dziobie musiałem trochę pokombinować:
W tym momencie miałem gotowy szkielet do poszywania pianką, podjąłem więc pierwsze próby. Tu widok od środka, widoczne są wkręty mocujące piankę do listew:
Zbliżenie od spodu:
Montowanie kolejnych pasków to już pewne wyzwanie, trzeba je docinać, aby równo przylegały do sąsiadki.
Robiłem to tak, że nowy pasek wstępnie montowałem w pewnej odległości, po czym zaznaczałem ołówkiem zamontowanym w "obcasie" taką samą odległość od poprzedniego paska. Po obcięciu - przylegał "prawie" idealnie.
Tu wstępne mocowanie aby zaznaczyć gdzie ciąć:
Tu widać "obcas" i zaznaczoną linię cięcia:
I nożyk w ruch:
Później należy pasek dosunąć do sąsiedniej, przmocować wstępnie i przykręcić od środka:
A tak widać z góry:
Wstępne mocowanie paska z drugiej strony:
Widok od spodu. Widoczne są dodatkowe paski pianki łączące dwa pasy pomiędzy listwami. To po to, aby jedna krawędź była równo przy drugiej. Po sklejeniu pasków (o tym za chwilę) - wykręcę je przed laminowaniem.
Jeszcze od środka, trzeba się trochę pogimnastykować, aby tam wejść... :)
W ten sposób zamierzam skleić paski pianki. Najpierw rowek, póżniej klej z wypełniaczem (jeszcze nie wiem dokładnie jaki :) ). Fotka wzięta z blogu Lydiusa - budowy trimaranu - warto obejrzeć:
http://lydiusmarius.blogspot.com/2007/02/more-opdating-on-previus-work.html
Do tej pory przepracowałem 48,5 godziny.
Jeśli macie pytania - śmiało, na pewno cała masa szczegółów mi uciekła.
Pozdrawiam,
Mirek
Sztrandek 650 metodą "one-off" cz. 5, buksztele, listwy« poprzednia | następna »Sztrandek 650 metodą "one-off" cz. 7, szkielet poszyty pianką |
---|
Komentarze
p.s. czy Wam też na tym blogu nie dziala polska litera "l z keską"? Jak ją wstawiacie?
A'propos polskich liter: ulubiony txt ludzi IT: "u mnie działa" :)
Pozdrawiam,
Mirek
Powiedz, dlaczego robisz to odwrotnie ? Wszystkie problemy o których piszesz wynikają chyba wg mnie z tego. Gdybyś kładł piankę na tym co zostało z wyciętych bukszteli, byłoby Ci łatwiej się schylać, a nie "nurkować" pod helingiem. Poza tym listwy byś kład w uprzednio przygotowane miejsca, które wcześniej byś sobie wyciął. Poza tym pasy pianki trzeba chyba łączyć na wpust.
Załączam "nieudolny" ręczny rysunek tak jak mi się to wydaje. Nie gniewaj się, ale mogę się oczywiście mylić, bo nie budowałem tą metodą, ale intuicja podpowiada mi, że chyba tak jest łatwiej.
Janusz Maderski dla Pasji 801 (patrz budowa Procjona) też proponuje w ten sposób. Jachty "Na wiatr" robią negatywowo. Tu zaleta jest taka, że można od razu wlaminować usztywnienia. W trimaranach laminują od środka, bo póżniej zamykają obywie polowki i nie ma jak się dostać do środka aby polaminować.
Samo przykręcanie pianki od środka to nie problem, oprócz samego - jednorazowego wejścia (per pasek pianki).
Dla mnie powodów że akurat tak jest kilka. 1. Mam malo miejsca w garażu - nie mialbym gdzie wstawić tak szerokich bukszteli. 2. Większy koszt - buksztele z poszerzonymi bokami to więcej straconego materiau. 3. Latwo się uklada piankę na zewnątrz, "nurkowanie byloby trudniejsze.
Pasy pianki - czy trzeba laczyć na wpust? Nie wiem - ja zrobię wrąb w ksztalce "V" i skleje paski do siebie.
Ten argument wystarczy :). Aż za nadto go rozumiem. :) Wiem co to oznacza mało miejsca.
Pasy pianki kleję na bieżąco, już teraz skorupa jest bardzo sztywna a klej trzyma mocniej niż pianka.
Powoli myślę na temat szlifowania i szpachlowania łączeń, no i samego laminowania.
Buduję pod Grodziskiem Mazowieckim.
Pozdrawiam,
Mirek
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.