Po urlopie, w weekendy, wykonałem kilka poprawek. Na początek mechanizm podnoszenia miecza: wpadłem na pewien pomysł. Wśród rupieci na oeliksie znalazłem „kółko na korbę”, czyli wyciągarkę ślimakową prod. radzieckiej. Przełożenie 1:40, samohamowna, wygląda jak warsztatowa, solidność wykonania wskazuje, że mogła służyć do wyciągania T-34 z błota:
Kółko na korbę
Jeden telefon, kilkadziesiąt złotych na przesyłkę za pobraniem i jest. Kółko na korbę zastąpiło talię do miecza. Na razie założyłem prowizorycznie, żeby zobaczyć jak działa. Trochę się nawyginaliśmy: najpierw trzeba było założyć stalówkę równolegle z istniejącym, parcianym fałem (trzymał chyba tylko z przyzwyczajenia):
Zamiana fału miecza - stary jeszcze trzyma, nowy wisi luźno
Potem wypchnąć się na środek (jest głębiej), opuścić miecz starą talią (15 minut pracy dla dwóch), zdjąć talię, założyć wyciągarkę i korbą wciągnąć miecz. Stary fał na razie został, bo stalówka go trzyma.
Wyciągarka miecza, prowizorycznie zamocowana
Nowy fał miecza
Już widać, że jest zdecydowanie łatwiej: żeby podnieść czy opuścić miecz wystarczy jedna osoba, ale musi zejść do kabiny. Jakby pływało się samemu, trzeba stanąć w głębszym miejscu na kotwicy i opuszczać. Na korbie jest opór, w granicach komfortu, ale trzeba się nakręcić, ze 160 obrotów. Zastanowię się nad zamocowaniem wyciągarki pod stołem, przy okazji zmienię linkę na kwasową (jak podniosłem, linka była mokra), grubszą, ale to już na lądzie. Potem pozostanie do rozwiązania problem, co zrobić, żeby opuszczać i podnosić miecz z kokpitu.
Nadal poszukuję drugiego silnika. Żeby sprawdzić, czy kolejny, znaleziony w ogłoszeniach silnik zmieści się w studzience, zamęczam sprzedających pytaniami o szczegółowe wymiary. Nie chcę być w sytuacji, w której będę musiał przerabiać studzienkę, jak już mam kupić to taki, który się zmieści.
W ramach przygotowań do zimowania zwożę używane opony i zastanawiam się nad stojakiem, uwzględniając, że będę na wiosnę malował od spodu kadłub i miecz. Na razie wykonam coś z drewna. Muszę podłożyć belkę pod falszkil (tak stał na placu) i może wykonam dwa krzyżaki pod kadłub, coś prostego i szybkiego do zrobienia podstawowymi narzędziami na miejscu.
Pierwszy sezon na wodzie należy uznać za zakończony. Nie popływaliśmy wiele, ale w następnym sezonie, jak będzie już odpowiedni silnik, oba żagle i gotowa wyciągarka do miecza odrobimy "zaległości"
Pozdrowionka
Michał
Początek naprawy dna« poprzednia | następna »Prace zimowe |
---|
Komentarze
Patrz pozycja 65
szkutnikamator.pl/index.php/patenty/patenty-i-porady
http://mlodytechnik.pl/images/4/5/6/8456-rr01-22a-mini.jpg
Chodzi raczej o koncepcję. Z pomocą dźwigu, który i tak przyjeżdża, położę kilem na belce, między dwoma rzędami opon. Potem przed i za kilem rozstawię po jednym krzyżaku, skręconym na środku grubą śrubą, po rozstawieniu zablokuję krzyżaki żeby się nie rozjechały przykręcając kilka desek. Muszę jeszcze znaleźć pobliski tartak i kupić parę belek i desek. Powinno wystarczyć.
Jeżeli nie uda mi się wypożyczyć podnośnika na miejscu, będę musiał go wykonać. Rozrysuję i dobiorę profile tak żeby jedna "bramka" utrzymała, powiedzmy, 4T. Będę miał zajęcie "projektowe" na długie zimowe wieczory :)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.