Witam.
Od jakiegoś czasu posiadam w użytkowaniu łódź mojego kumpla i korzystając z inspiracji czerpanej na forum http://forum-motorowodne.pl postanowiliśmy z kolegą zrobić gruntowny remont i przebudowę naszej łódki.
Ale od początku.
Część 1 - tuż po zakupie i sezon 2011
W sezonie 2011 mój kolega zakupił do pływania rekraacyjnego i głównie wędkowania łódź typu Rybitwa 4,5m x 1,6m (Tak stoi w papierach choć fachowcy mówią że to Romana).
Łódź kupiona od starszego Pana, który prawdopodobnie pływał nią samotnie i chyba z niej nawet nie wędkował. Łódź stała jeden sezon w garażu na przystani a silnik Yamaha 50KM fourstroke który był w komplecie stał spokojnie na stojaczku w ogrzewanym garażu właściciela.
Oczywiście zaraz po zakupie i zamontowaniu silnika wyszły pewne drobiazgi - takie jak wymiana świec i oleju. Ale to standard jaki trzeba wykonać po zakupieniu. Łódka nie była przystosowana wędkarskiego pływania ani tym bardziej do rodzinnych przejażdżek.
Zapadła decyzja o małej przebudowie, ale żeby wiedzieć co i jak zmieniać trzeba było nią popływać w różne miejsca, o różnych porach dnia, roku w różnych warunkach w sezonie 2011 by wiedzieć co się chce zmienić i czego można od niej oczekiwać. A przede wszystkim byśmy sami odpowiedzieli sobie na pytanie co chcemy osiągnąć i ile można wyciągnąć z tego niewielkiego kadłuba.
(Z powodu awarii dysku twardego przepadły wszystkie zdjęcia przedstawiające łódź po zakupie. Zachowały się jedynie jakieś przypadkowo robione telefonem.)
Łódź w części otwartego pokładu była zabudowana sklejką grubo lakierowaną, jakieś prowizoryczne bakisty gdzie razem ze zbiornikiem paliwa (22l) znajdował się akumulator bez hebla. (wbrew przepisom) Brak jakichkolwiek relingów do trzymania, brak siedzeń dla pasażerów.
Fotel sternika na regulowanej nodze zamontowany na kawałku sklejki. Plandeka portowa, nie rozpinana, brak szybek - co uniemożliwia płynięcie z plandeką w niepogodę. Na nadbudówce otwierany właz z którego ciekło do środka, zamontowane światło topowe białe 360st i dwa relingi ułatwiające porusznie się po wąskiej burcie. Na dziobie kosz z nierdzewki. Knagi i cumy. Wewnątrz nadbudówki brak jakiej kolwiek zabudowy, jedynie obklejona (stara już) wykładzina która dawała znaki wilgoci. Poduszki umożliwiające wygodne spanie dla 2 osób. Owiewka z popękanej już plexi, niczym nie zabezpieczona przed przypadkowym połamaniem.
Jeszcze w końcu sezonu 2011 zamówiliśmy rufowy reling (bezpieczeństwa) który jednocześnie służył jako stojak na wędki oraz "trzymacz" który pozwolił w sytuacji awaryjnej zajrzeć do śruby czy silnika. Ma być w przyszłości miejscem na światło topowe, antenę vhf i koło ratunkowe a przede wszystkim oparciem dla kanapy rufowej która ma powstać.
Łódka posiada (niczym nie obciążoną) kabinę o długości 2,2m. Do tego 100kg silnika, zbiornik z paliwem i akumulator znajdujące się na rufie, plus tylko 1,4m otwartego pokładu (bardzo przesunięty w kierunku rufy) sprawia że łódź jest źle wyważona, ostro zadziera dziób do góry podczas pływania wypornościowego. Podczas pływania w pojedynkę wchodząc w ślizg, (trym do dołu) łódź stawała prawie w pionie, po czym po dłuższej chwili wychodząc z wody kładła się na fali. Idąc za radą znajomego został zamontowany stabilizator na płycie antykawitacyjnej, który bardzo polepszył pływalności mocno ograniczył zjawisko zadzierania dziobu. Ale lekki dziób dawał się bardzo we znaki podczas manewrówki w porcie, gdzie podczas manewrów zamiast dochodzić rufą do pomostu, uciekał dziób i kręcił bączki o 180st.
Tak wyglądała EMI zaraz po zakupie. Nazwa łodzi pochodzi od imienia córki "Armatora" widoczny na zdjęciu z rodzinką. Jak widać łódź zadziera wysoko dziób, pomimo dociążenia. Co prawda w tej chwili (na zdjęciu) mają źle wytrymowany silnik ale po opuszczeniu nie było żadnej poprawy. Na zdjęciu widać właz kabiny, który zostanie wycięty i ogromną (jak na tę łódź) miskę pod silnikiem. Widać owiewkę bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, bardzo często narażona na wygęicia podczas przechodzenia na dziób lub podczas wychodzenia z łodzi.
Widoczna drewniana zabudowa, którą wykonał poprzedni właściciel. Miejsca które wydawać by się mogły siedziskiem, są tak wąskie, że nie sposób tam zmieścić tyłka szczupłej osoby. W dodatku wysokośc jest taka że osoba o wzroście 180cm ma wiszące nogi bez podparcia. Reling widoczny na zdjęciu był wykonany na zamówienie pod koniec sezonu 2011 i zamontowany jeszcze przed planowanym remontem, by zwiększyć bezpieczeństwo jak i wygodę podczas edkowania.
Dospawane nakrętki pasują do widełek wędkarskich jakie można zakupić w sklepach wędkarskich oraz do elektronicznych sygnalizatorów brań. Blacha dospawana na szczycie relingu ma służyć do zamontowania światła topowego oraz anteny VHF Widoczne światełka ogrodowe LED służyły jako oświetlenie burty podczas nocnych zasiadek, dawały wystarczająco światła by nie potykać się na pokładzie.
Jak widac na zdjęciu (tu mój szwagier) podczas wędkowania nawet we dwóch jest bardzo ciasno i walka o każdy centymentr miejsca.
Czekam na komentarze i uwagi. Chętnie też rozważę ciekawe pomysły i odpowiem na ewentualne pytania.
Pełna dokumentacja fotograficzna tutaj
Bartosz
Remont Rybitwy (Romany) - Część 2 "Po sezonie 2011 - plany przebudowy"« poprzednia |
---|