SzkutnikAmator.pl

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Home FD Latający Holender remont FD remont ciąg dalszy

FD remont ciąg dalszy

Email Drukuj PDF

2010-05-12

Witajcie po dłuższej przerwie, niestety nie było za bardzo kiedy cos napisać.

A więc do rzeczy, bo od ostatniego postu sporo zostało zrobione.

Po zgrubnym szlifowaniu kadłuba przyszedł czas na dokończenie otworu w dziobowej części pokładu, z którego będzie stawiany spinaker. Po jego wycięciu i wzmocnieniu trzeba było sprawić, aby to jeszcze estetycznie wyglądało, do tego celu użyłem forniru z jesionu o gr. 1,5mm, który pociąłem na paski a następnie nimi wykleiłem wnętrze otworu tworząc coś na kształt jasnej sklejki ładnie kontrastującej z mahoniowym pokładem. ( patrz foto ).

Do klejenia używałem kleju kontaktowego pattex’a, jest bardzo mocny i wodoodporny wiec powinien trzymać. Na początku chciałem kleić to zwykłym klejem do drewna lub żywicą ale dociśnięcie forniru po takiej krzywiźnie ściskami byłoby bardzo skomplikowane, aby wszystko ładnie przylegało, a wiec wybrałem klej kontaktowy, w nim wystarczy mocno przycisnąć i już trzyma i to tak, że nie ma możliwości popełnienia błędu bo jak się krzywo przyłoży to już kaplica. Na szczęście jakoś się udało.

Coś co napisałem w kilku zdaniach zajęło mi 2 dni :]

Po wklejeniu forniru kolejną rzeczą która należało zrobić było doszlifowanie go do pożądanej szerokości.

Od góry poszło gładko, doszlifowałem go szlifierką kątową z założoną tarczą lamelkową. Tu użyłem fajnego patentu który przyszedł mi do głowy, aby nie uszkodzić pokładu rozpędzoną do 11000 obr/min tarczą.

Z cienkiego tworzywa jakiś ebonit czy coś co znalazłem pod nogami o gr. ok. 0,5 mm wyciąłem szablony które przylegały do zewnętrznej części otworu, dzięki temu mogłem bez obaw dociskać tarcza a i tak został mi kawałek forniru wystający te 0,5 mm, który doszlifowałem ręcznie papierem na klocku.

Od dołu nie było już tak pięknie, najpierw wyznaczyłem sobie kreskę, aby fornir wszędzie miał taką samą szerokość a następnie pozbyć się ok. 1,5 cm nadmiaru i tu się zaczęły schody bo nie mogłem się tam dostać elektronarzędziami, które posiadam.

Jedyne co tam upchnąłem to był wałek przegubowy do wiertarki z założonym małym wałkiem z naklejonym grubym papierem ściernym, i przy jego pomocy usunąłem ten nadmiar w jakieś 2 godziny. Końcówkę doszlifowałem ręcznie na klocku. Pozostało tylko ładnie zaokrąglić krawędzie, aby żagiel się na czymś nie podarł i całość estetycznie wyglądała. Gdzieniegdzie powstały małe szczelinki które zaszpachlowałem żywicą.

Całość wyszła całkiem przyzwoicie :]

Pierwsza warstwa forniru

Przymiarka 4 warstwy

Gotowe

Szlifowanie szlifierką

Góra oszlifowana

Wyznaczenie linii dolnej

Dół przycięty

Góra i dół wyszlifoane na gładko

i zaokrąglone

Następną rzeczą jaką zrobiłem, aby usprawnić żeglugę na tym mebelku było nawiercenie otworów wzdłuż listwy odbojowej aby przepleść prze nie linkę, która zapobiegnie ślizganiu się stóp załoganta, który wisi na trapezie.

Z początku myślałem o bezbarwnej taśmie antypoślizgowej, 3M taką robi ale przeglądając fotki w necie doszedłem do wniosku, że niezbyt to ładnie wygląda a linka całkiem nieźle. Najchętniej bym nic nie dawał ale to konieczność, bo lakier plus woda to nie najlepsze oparcie dla stóp. Po bokach są po 2 głębokie wcięcia dla stóp ale nie zawsze się stoi w tym samym miejscu, a dzięki lince będzie duża możliwość manewru przód tył w zależności od kursu. Efekt oceńcie sami.

Kolejnym zadaniem było usuniecie starej odpadającej powłoki lakierniczej z rumpla i przedłużacza, poszło w miarę gładko jedynym problemem było szlifowanie w nafrezowanych kantach ale jakoś się udało i po 2 godzinkach elementy były już pozbawione lakieru pozostało zaszpachlowanie uszkodzeń i sklejenie miejsc w których drewno się rozwarstwiło.

Po tym jak uporałem się z rumplem przyszedł czas na wycięcie otworów pod bloki wpuszczane, przeprowadzające przez pokład brasy spinakera.

Niestety gdzieś zapodziałem fotki z tej operacji i mam tylko zdjęcie gotowego otworu, a zrobiłem go tak: najpierw wyrysowałem ołówkiem prostokąt o wymiarach otworu, następnie wiertłem 4-ką nawierciłem wszystkie 4 rogi aby nie były poszarpane od wyrzynarki. Kolejnym etapem było wywiercenie wiertłem piórowym chyba 18-stką 2 otworów na przeciwległych rogach tak, aby krawędź każdego otworu przylegała do 2 wyrysowanych boków prostokąta.

Później poszło już gładko wyrzynarka z drobnym brzeszczotem to wycinania kształtów i do dzieła, brzeszczot do otworu i lecimy po narysowanych liniach. Na końcu pozostało wyszlifowanie całości papierem aby nie było zadziorów. Na fotce otwór jeszcze przed dokładnym oszlifowaniem.

Ostatnim etapem było szlifowanie, szlifowanie i jeszcze raz szlifowanie pokładu przed malowaniem coraz drobniejszym papierem skończyłem na 220.

Przed nawierceniem

Dziurki

Żmijka

Rumpel - stary lakier

Rumpel oszlifowany

Otwór pod bloki spina

Pokład prawie dopieszczony do lakierowania

nok napisał/a:
Czy te otwory na linkę przeciwpoślizgową zaimpregnujesz od środka? Pasowałoby to zrobić.

oczywiście, że tak bedzie w nich tyle samo warstw lakieru co na pokładzie.

 

fuchs7 napisał/a:
jakiego lakieru używałeś?


użyłem do środka polskiego lakieru jachtowego jednoskładnikowy nie pamiętam nazwy, ale on ma nie najlepszy połysk. Na pokład idzie jednoskładnikowy Epifanes Clear Varnish, ma naprawdę piękny połysk i głębię, z hemplem nie miałem doczynienia więc się nie wypowiem. Co do trwałości lakieru który wybrałem to będę mógł cos powiedzieć za rok. Póki co jest położony już z 3 miesiące i trzyma się pięknie, ale łódka jeszcze nie pływała.

Czytałem twój wątek o korsarzu świetna robota !!! pływałem 2 miesiące na tej klasie ale niestety na laminacie, fajna szybka łódka łatwo wchodzi w ślizg, trapez obowiązkowy ! pow. 3-4 B tak na oko :]


co do lakierów to tak jednoskładnikowe są bardzo elastyczne ale też miękkie i mało odporne na uszkodzenia mechaniczne rysy itd.. dwuskładnikowe są twarde, odporne na zarysowania ale też mniej „rozciągliwe” twoja łódka jest na pewno bardzo sztywna po takim remoncie wiec spokojnie mógłbyś zastosować lakier dwuskładnikowy ale patrząc na ich ceny to jakaś masakra jak chce się nałożyć sporo warstw, jeżeli mnie byłoby stać na położenie tylu warstw 2 składnikowego lakieru to bym tak zrobił ale mnie nie stać więc wybrałem jedno składnikowy najwyżej po sezonie dołożę kolejną warstwę i powłoka będzie jak nowa.

Kolega malował teraz swojego mahoniowego horneta dwu składnikowym i wyszło pięknie twarde to jak cho...ra w porównaniu do mojego ale koszt... może kiedyś po prostu będę musiał bardziej uważać na piasek itp. Syfy to będzie git. Mi to jakoś nie przeszkadza bo nie robię tej łódki tak jak on pod regaty tylko do szybkiej „rekreacji” :]

No i przyszedł czas na malowanie.

Technologicznie nie było to takie proste bo był grudzień a w hangarze brak centralnego ale na szczęście była spora koza więc jakoś to szło.

Pierwsza warstwa została prawie cała wchłonięta i ją widać na pierwszych fotkach. Przy 3 popełniliśmy błąd i nałożyliśmy zbyt gruba warstwę która się nie rozlała i zostały smugi od pociągnieć pędzla co przysporzyło mi całego dnia szlifowania aby to wyprowadzić do stanu żeby nieźle wyglądało.

Następne warstwy wyszły już ok. i tak przez kolejne 2,5 tygodnia naprzemiennie malowałem i matowiłem, malowałem i matowiłem itd... powłoka lakiernicza oczywiście nie jest idealna ze względu na zanieczyszczenia latające w hangarze, bo równolegle ze mną prowadzony był tam gruntowny remont omegi i gdy lakier na mojej łajbie tylko wysechł chłopaki wkraczali ze szlifierkami do swojej, więc mimo moich starań było niemożliwe zrobić z tego pomieszczenia komorę lakierniczą.

Zostało położonych 12 warstw lakieru, do których dojdzie jeszcze jedna lub dwie na koniec bo nie zdążyłem ich nałożyć a musiałem opuścić użyczone mi pomieszczenie.

Warstwy te nałożę jak skończę robić wszystko przy pokładzie a zwłaszcza w kokpicie do którego co chwilę wchodzę i często czymś zahaczam o powłokę lakierniczą, więc położę je na sam koniec przed wodowaniem. Na fotkach z hangaru lakier sprawia wrażenie matowego ale to wina oświetlenia i leżącego na łódce pyłu, pod światło widoczne też są czasem smugi od pędzla ale prawie wszystkie udało mi się wyprowadzić, powiem w ten sposób w słońcu stojąc na powietrzu wygląda git. Pyłki podczas matowienia bez problemu się usuwa więc ostatnie dwie warstwy postaram się położyć w jakimś sterylnym pomieszczeniu aby powłoka była jeszcze bardziej estetyczna.

matowienie zagrubej warstwy widoczne smugi

przygotowany do kolejnej warstwy

Następnym zadaniem było wykonanie podstawek pod knagi szczękowe które będą na pokładzie.

Podstawki zrobiłem ze sklejki egzotycznej o grubości 12 mm. Uznałem że proste podstawki nie będą zbyt ładnie wyglądać dlatego postanowiłem wykonać je tak, aby miały skośne ścianki rozszerzające się ku podstawie. Nie było to zbyt skomplikowane wystarczyło zmienić kąt brzeszczotu w wyrzynarce z 90 stopni względem materiału ciętego na jakieś 85 stopni.

Kształt podstawki odrysowałem od knagi ołówkiem i po tej linii ciąłem wyrzynarką drobnym brzeszczotem do wycinania kształtów. Następnie całą podstawkę szlifowałem papierami ściernymi od 80 do 220.

Na końcu wystarczyło nawiercić po 2 otwory na śruby montażowe którymi knaga będzie przytwierdzona do pokładu. No i oczywiście pomalować całość 8 warstwami lakieru. :]

podstawka świeżo wycieta i druga oszlifowana

22.05.2010

teraz będę miał chwilowy przestój, ze względu na powódź. w miejscu gdzie stała łódka zanim ją ewakuowałem jest teraz jakiś metr wody :sad2:

 

Poprawiony: niedziela, 23 maja 2010 23:27  

Komentarze  

 
#1 Bklimczak 2010-09-30 23:57
Witam z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg historii. Dodam, że tak mnie ona wciągnęła że kiedy w lecie mój Hornet, (sklejkowy oczywiście) nabawił się dziury w skrzynce mieczowej i byłem zmuszony odstawić go do garażu, zacząłem rozglądać się za FD, i znalazłem, kupiłem, jest drewniany, mam go od miesiąca i już zdołałem się poślizgać!!!!!.

Czy Wasz FD już pływa?
 
 
#2 Piotr 2010-10-12 04:57
Witam. Z wielkim zaintresowaniem przeczytalem Twoj artykul, szczegolnie iz rowniez w trakcie remontowania FD. Jestem szczegolnie zainteresowany kwestia olinowania. Moj FD byl juz kilkakrotnie przerabiany i nie jestem przekonany czy bylo to zrobione fachowo. Niestety w sieci informacji na ten temat jest jak na lekarstwo. Zainteresowany bylbym rowniez wymiana informacji.
Pozdrawiam..
 
 
#3 geniu 2013-01-21 15:14
Witaj posiadłem FD do remontu, zawsze chciałem go mieć no i mam teraz zaczął się czas na remont Optycznie wyglądał OK ale po zdjęciu dolnego pokładu tragedia . Szukam planów rysunków tech. zdjęć poszczególnych części kadłuba Pozdrowienia !!
 
 
#4 Sielawa 2016-04-27 12:32
Witam,
Czy nadal posiadasz FD i pływasz po Mietkowie ?

Własnie rozpocząłem remont i mam kilka pytań.

Pozdrawiam
Wojtek
 

Niestety nie masz uprawnień do komentowania artykułów. Komentarze dodawać mogą tylko zarejestrowani użytkownicy portalu.

Zaloguj się!

Newsletter: Co nowego?



Wiadomość HTML?


Info

Witryna SzkutnikAmator.pl została utworzona, jest prowadzona i utrzymywana przez szkutnię adamboats.pl oraz sklep żeglarski SZTORMIAKI.PL

Wszelkie prawa zastrzeżone.