Witam wszystkich szkutników - amatorów. Albo raczej szkutników, gdyż amatorem jestem bezsprzecznie ja :). Dlatego też będę wdzięczny za fachowe porady i poprawianie błędów w nazewnictwie. Zapraszam serdecznie do śledzenia postępów prac nad moim kajakiem.
Do tej pory kajakiem pływałem mniej lub bardziej okazjonalnie - korzystając z kilku wypożyczalni we Wrocławiu i raz do roku spływając Wartą ze znajomymi. Gdzieś z tyłu głowy rodziło się jednak marzenie o posiadaniu własnej łajby. Aby je zrealizować, podpytywałem w lokalnych wypożyczalniach o możliwosc odkupienia kajaka do remontu. Przeszukiwałem też portale aukcyjne, skupiając się na egzemplarzach zrobionych ze sklejki. I oto znalazłem...
"KAJAK 5m długosc, 95cm szer., stan: dobry OKAZJA!" - na aukcję o takiej nazwie natrafiłem przypadkiem. Sprzedawca wrzucił zaledwie jedno zdjęcie, po którym trudno było więcej powiedzieć na temat przedmiotu. Szybki telefon i niska cena (200 zł) utwierdziły mnie jednak w przekonaniu, że warto zaryzykować. Kilka dni później wybrałem się z dziewczyną nad jezioro Sławskie i stalismy się posiadaczami tego oto cuda:
Rewelacji nie ma, ale całość wyglądała w miarę solidnie. Gorzej było z dnem, które było w paru miejscach łatane.
Postanowiłem, że nie będę wymieniał elementów poszycia (czy to odpowiednie słowo?). Zacząłem za to żmudną i czasochłonną pracę nad zdzieraniem warstw lakierów. Wszystko za pomocą opalarki i szpachelki. Ze względu na zły stan drewna zdecydowałem o wykonaniu nowych listew bocznych, wzdłużny element przebiegający na długości dna zostanie zregenerowany i być może wzmocniony blachą na dziobie. Niestety, praca i inne zajęcia nie pozwalają mi na poświęcenie kajakowi tyle czasu, ile bym chciał. Przez dwa miesiące udało mi się nad nim pracować zaledwie kilka dni. W efekcie pozbyłem się zewnętrznych powłok na niemal całej powierzchni. Pozostało jedynie ok. 2/3 samego dna. Wnętrze zapewne odpuszcze - co najwyżej pokryję je kolejną warstwą lakieru i dorobię deski oparte na wręgach, aby nie stąpać bezpośrednio po sklejce.
Na koniec ciekawostka na temat pochodzenia samego kajaka. Po zakupie miał on mocno przytwierdzoną naklejkę "EKK Mordęga '91 / Lubrza / Obra". Okazał się jednak jeszcze starszy. Tabliczka znamionowa, odkryta wraz ze znajomym, wskazuje miejsce i datę produkcji - Miastko, marzec 1987. Wskazany jest także numer fabryczny "58". Niestety nie znalazłem więcej informacji o kajakach tego typu. Może któryś z Czytelników wie więcej?
W najbliższym czasie zamieszczę kolejny artykuł, a w nim efekt żmudnego zdzierania lakierów i relację ze szlifowania i uzupełniania ubytków.
Malowanie i odkrywanie reliktów przeszłości« poprzednia |
---|
Komentarze
Zwane tez PTTK kajak. Mala rada do skrobania najlepsze szklo .pozdrawiam Buksztel.
Naprawdę wdzięczne pływadełko, w latach 70tych wielokrotnie zaliczyłem na nim trasę Gdańsk-Iława w dwie osoby plus cały sprzęt biwakowy .Nawiązując do gretingu pomyśl o orczyku do steru bardzo pomocnym w pływaniu,w który był wyposażony -widoczne jarzmo na rufie .
pozdrawiam szuwarek
@szuwarek93 - dzięki. Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia :). Coś takiego od początku chodziło mi po głowie - ster kierowany za pomocą linek/pedałów na tylnym siedzisku.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.