Cóż trzeba zacząć, więc zacząłęm partaninę czyli zdzieranie starej farby
Postanowiłem nie bawić się w czułości, jak widać są rysy ale gdybym miał bawić się drobnym papierkiem śnieg by mnie przysypał, więc teraz na ostro a potem trochę wygładzę te rysy i wgłębienia do zadawalającego mnie poziomu.
Następnie co grubsze zaszpachluję, albo i nie dam dwa razy podkład pod farbę, potem malowanie i będzie dobrze, albo i nie.
Widziałem na you tube reklamę farb, szpachlówek firmy Teknos Oliva, czy może ktoś z władców laminatu podpowiedzieć czy dobre są?
Druga istotna sprawa to te połączenie góry z dołem, co zrobić aby je poprawić, usztywnić, nie wiem czy istnieje klej czy epidian który po pokryciu np: pedzlem podziała i w tym miejscu farba nie będzie pękać. Czekam na porady od władców laminatu albo będę musiał szukać pomysłu gdzie indziej.
Czy np: nie dało by się na połączenie wkleić kilku centymetrowej taśmy z włókna lub maty szklanej za pomocą epidianu z utwardzaczem, a potem przyszlifować?
Ten problem będę musiał jakoś rozwiązać. Po zaszpachlowaniu i pierwszym położeniu podkładu mam zamiar wstawić w kajak skrzynkę mieczową i założyć ster, o żaglu jeszcze za wcześnie myśleć to znaczy jaki ma być i o jakiej powierzchni aby co chwila wywrotek nie zaliczać. Pozdrawiam, czekam na rady
Kajak Zenka, co dalej« poprzednia | następna »Kajak |
---|
Komentarze
Po pierwsze, nie szlifuj już, bo wygląda że się trzyma na samej farbie i chyba trochę z przyzwyczajenia, teraz bym to wzmocnił. Nie wiem jak wygląda od wewnątrz (wrzuć fotkę jak możesz), ale zakładam, że nie ma tam farby. Jak jest, zeskrob, nie nakładaj laminatu na farbę, nawet na nową, odspoi się razem z nią. Przeszlifuj lekko, umyj acetonem i zalaminuj od środka, ja bym dał co najmniej 4 warstwy 200-300, kładź mokre na mokre, najpierw wąski pasek, potem coraz szersze. Tak jak przy zalaminowywaniu otworów, instrukcja jest w necie. Włókna tkaniny staraj się układać w różnych kierunkach, ale nie wzdłuż łączenia. 3 kierunki : w poprzek i na skos. Żeby włókna były w pasku tkaniny na skos, przecinam szerszy kawałek w poprzek włókien i zniekształcam go "w romb". Po ostatniej warstwie, jak jest jeszcze lepkie, pomaluj samą żywicą, spoinę można nawet 2 razy: ale nie na mokre tylko na lepkie. Możesz też całe wnętrze pomalować, taki tani topcoat. Można nawet dać jakiś barwnik. Jak chcesz nakładać żywicę na stwardniałą żywicę (bo np. zrobisz kilka dni przerwy), to musisz najpierw przeszlifować i umyć acetonem.
Jak wszystko stwardnieje, od zewnątrz szlifowanie, na szerokość zewnętrznej spoiny a na linii podziału powinieneś odsłonić nową, wewnętrzną spoinę, tylko nie za głęboko i nie za szeroko, tak aby było ją widać. I podobnie, kilka, co najmniej 4 warstwy w kilku kierunkach. Potem sama żywica, tak jak wewnątrz, szlifowanie po stwardnieniu i malowanie na gotowo.
Szerokość spoiny, po obu stronach, powinna być co najmniej na 5 ..8 grubości. Im szerzej tym lepiej. Żadnych bąbli! Jak się zdarzy, a czasem widać dopiero po stwardnieniu, zeszlifuj i połóż na to miejsce kawałek tkaniny.
Używałem Epidianu 625 i utwardzacza Z-1, może też być PAC. Trzyma się laminatu epoksydowego i poliestrowego.
Powodzenia :)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.