Powoli do przodu, zacząłem od reperacji dna kajaka, podszlifowanie, aceton i łatanie
Przy rozrabianiu niewielkiich ilości epidianu dobrym pomysłem jest korzystanie z proporcji objętościowych.
W dużej strzykawce epidian w mniejszej utwardzacz. Dno kajaku nie było dziurawe ale w watpliwych miejscach wzmocniłem laminat łatami.
W międzyczasie prowadziłem prace koncepcyjne, jak umocować maszt.
Wytoczyłem takie coś, gniazdo na maszt które wlaminuję do dna kajaka i taką sprytną bambułkę
Którą wlaminuję i skleję na epidian, ten trójkątny otwór to konieczność którą się załata.
Tak ma to z grubsza wyglądać
Jutro mimo niedzieli dalsze prace, relacja niezabawem.
Och ten kajak« poprzednia | następna »Kajak Zenka, co dalej |
---|
Komentarze
Jak masz w planie to wygładzić?
Może to i niechlujowato wygląda ale kajaczysko było nie raz malowane, widocznie ktoś myślał że farba wszystko załatwi czyli załata.
Gdybym bawił się w cyzelowanie najprawdopodobniej zmarł bym na pylicę płuc przed ukończeniem, więc zastosowałem brutalny sposób. Rzeczywiście nie wygląda to najlepiej ale to nie ma być łódź podwodna czy też jakieś cudo ale pływadło, i tylko tyle.
W praniu okaże się co z tym fantem zrobić, może da się trochę zaszpachlować i nie będzie aż tak źle.
Ponadto ma to być tanie bo na duże wydatki mnie nie stać, szczęśliwi ci co mogą bawić się w poler na błysk (czas i kasa), kajak kosztował 100 zł, przywózka 50 zł na benzynę, maszt 180 zł, farby, epidian i inne duperele 350 zł. Razem 680 zł, jak na moje możliwości to dużo, więc cóż będzie jak będzie.
A to nie koniec wydatków (miecz i okucia) i tak łażę i wynajduję a to kawałek sklejki, trochę mosiądzu na śruby za free, co się da.
Był taki kawał że gość kupił Syrenkę a ponieważ się jej wstydził jeździł w pokrowcu, mam nadzieję że w pokrowcu pływać nie będę. Pozdrawiam.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.