SzkutnikAmator.pl

Witam wszytskich

Słowem wstępu chciałem powiedzieć że miało to wszystko inaczej wyglądać .Planowałem prowadzić jakiś dziennik budowy i publikować go na tej stronie ale niestety nie starczyło na to czasu, jest tylko częściowa dokumentacja fotograficzna, którą pewnie z czasem udostępnię z opisem.

Pomysł zbudowania czegoś do pływania zrodził się we wrześniu 2011 roku, odkurzyłem stare książki na półce, zacząłem szukać informacji w Internecie. Na początku planowałem zbudować coś własnej konstrukcji, zbudowałem trzy modele papierowe ale nie byłem pewien przyjętych założeń. Potem postanowiłem zbudować coś z gotowych planów, nic z darmowych planów nie potrafiło przyciągnąć mojej uwagi (albo nie podobało mi się, albo za trudne do wykonania jak dla nowicjusza). Na jednej stronie trafiłem na szkic jachtu który wyglądał na dość prosty w budowie a przy tym spełniał moje wymagania, przy dalszych poszukiwaniach okazało się że to jacht typu Setka Pana Janusza Maderskiego. Po rozmowie z Panem Januszem, który zaproponował mi dodatkowo Pasję 550 wybrałem Setkę (w tym miejscu wspomnę że nigdy wcześniej nie pływałem, ale interesowało mnie to już od podstawówki ).

Budowę rozpocząłem w październiku, na początku montaż wręg przebiegał w domu ogrodowym, potem przeniosłem się do wolnego pokoju i tam na spokojnie pracowałem do lutego a następnie pracę rozpoczęły się w ogrodzie. Mój ogród nie jest duży, jacht z namiotem wchodził na styk , miejscami miałem po pół metra niecałe na pracę ale wydawało się że to wystarczy.

Jak widać na powyższych fotografiach jacht wchodził na styk.

Całą budowę miałem zaplanowaną z dużym marginesem ale nie przewidziałem problemów z pogodą w tym roku.

Kiedy resztę polski gnębiła susza my na Pomorzu w tym roku mieliśmy w tym roku jakąś masakrę. Lata praktycznie nie było, cały czas lało i były silne wiatry. Pogoda znacznie utrudniała mi pracę, huraganowe wiatry kilkunastokrotnie niszczyły mi namiot( w końcu doszedłem do wniosku że żaden namiot nie wytrzyma tych warunków) , a wody było tyle że gleba nie nadążała z wchłanianiem/( czasem  pracowałem po kostki w wodzie). Jednym słowem takiej masakry to się nie spodziewałem, nawet malując kadłub robiłem to w deszczowy dzień bo nie było w czym wybierać.

Dodatkowym problemem było to że podczas budowy musiałem zachować dużą czystość prac . Przy szlifowaniu, struganiu musiałem ( chciałem ) to robić tak by wióry oraz resztą odpadów nie rozwiała się po ogrodach sąsiadów. Co prowadziło do takich ekstremalnych sytuacji kiedy strugałem wzdłużniki praktycznie ściśnięty do kadłuba plandeką na którą napierał wiatr, trzymając drugą reką odkurzacz J . Dało radę ale co za męczarnia to nie macie pojęcia J

A teraz jak wygląda to co powstało i dlaczego się to nazywa "P"

5,85 długości na 2,24 szerokości i 10 cm wyższy sufit w kabinie

Z ciekawostek jeszcze powiem że w międzyczasie pracuje  nad komputerem pokładowym do tego jachtu z m.in funkcjami alarmu kotwicowego  GPS ,  systemu "antygrzybowego"( automatycznie napełniany pływaka na topie masztu) a nawet zarządzania wodnym systemem balastowym jachtu. Znając życie pewnie wszystko nie będzie działać od razu i pełna funkcjonalność pojawi się z czasem.