Cześć
Mam na imię Jacek i jestem z Siedlec. Nie wiem czy urzeknie Was moja historia bo jak zauważyłem nie różni się ona zbytnio od tych, które tu są opisane…
Zacznijmy od zajawki na żeglarstwo, która pojawiła się kiedyś na studiach, jak mnie kumpel dokompletował do załogi na długi mazurski weekend. Od tamtego momentu byłem parokrotnie załogantem przy różnych okazjach i przez cały czas po głowie chodził mi patent, który ostatecznie zdobyłem w czerwcu tego roku.
Od momentu zdania egzaminu zachciało mi się zdobywać doświadczenie i rozwijać swoje skromne jeszcze umiejętności. Problem był taki, że nie było gdzie i na czym. Na co dzień pracuję w Warszawie więc na upartego można było jechać nad Zegrze i wynająć coś ale dokument i tak przyszedł późno, praktycznie już w końcówce sezonu. Poza tym jak szedłem na kurs to znajomi mi mówili: „zrób patent to będziemy pływać”, a jak już zrobiłem to nikt nie ma czasu…
W Siedlcach - moim rodzinnym mieście - jest zalew - taka trochę przerośnięta kałuża. Zbiornik ma ok. 40ha powierzchni długości ok. 1.3km i od 200 do niecałych 300m szerokości. Wcześniej nie spodziewałbym się że po tak małym zbiorniku da się umiarkowanie przyjemnie pożeglować. Przynajmniej do momentu kiedy w czerwcu zeszłego roku z okazji dni miasta zorganizowano tam regaty w klacie Micro. Nie bardzo wiedziałem czego się spodziewać biorąc pod uwagę nazwę klasy. Nie miałem za bardzo rozeznania klasowego i wyobrażałem sobie jakieś małe łupinki od orzechów wielkością proporcjonalne do rozmiarów niewielkiego siedleckiego zalewu. Już sam fakt, że przybywszy na miejsce zobaczyłem łodzie kabinowe był dla mnie dużym zaskoczeniem.
Wtedy pomyślałem, ze jakbym kiedyś miał coś swojego to można i tu…
Po zrobieniu patentu sfrustrowany brakiem okazji do pływania coraz bardziej zacząłem się przekonywać do zakupu jakiejś małej jednostki otwarto pokładowej, którą mógłbym zajeżdżać u siebie.
Przeglądałem internet poszukując fajnych używanych łupinek. Niby można coś tam kupić po niezłych cenach, ale zawsze dochodził problem transportu po kilkaset kilometrów a ja ani haka ani przyczepki podłodziowej nie mam. Kombinowałem co tu zrobić, może coś pożyczyć na transport, może coś innego. Gdzieś tam w między czasie pojawił się pomysł, żeby sobie kupić kajak. Kumpel z roboty miał na to zajawkę, a że u niego pod miejscowością budują spory zbiornik retencyjny to miałby sobie gdzie pływać. Pomału ja też zacząłem się przekonywać do kajaczka, jako substytutu żaglówki - czegoś co pozwoli trochę więcej czasu spędzać na wodzie. Niestety pagaj to nie żagiel.
Gdzieś tam szperając tematykę kajaków w internecie natrafiłem na kajaki z żaglem. Zacząłem to drążyć bardziej i dokopałem się opisów i sprawozdań z amatorskiego montażu ożaglowania do kajaków, potem w ogóle budowy całych kajaków, a na końcu i całych łódek. Gdzieś w między czasie trafiłem na stronę Janusza Maderskiego i jego projekty Podobała mi się Pasja 375 – była tak akurat na moje potrzeby. W pierwszej fazie odrzuciłem jednak myśl o budowie bo przecież nie mam o tym pojęcia, „no to przecież będzie przeciekać” :o) Tak myślałem do chwili kiedy zbłądziłem na stronę szkutnikamator.pl..
Kiedy przeglądałem relacje Skalpela i Jarka z budowy ich Pasji podjąłem decyzję o zmajstrowaniu własnego egzemplarza - 375.
No i tak już od paru dni siedzę w domu – jestem akurat na zwolnieniu – i przeglądam projekt, który autor przysłał mi w piątek. Analizuje potrzebne materiały, metody wykonania, niezbędne narzędzia, co się może przydać co i jak zakombinować. Na dzień dobry mam kilka pytań, dotyczących doświadczeń innych amatorów szkutnictwa – na tym etepie głównie związanych z dostępnością materiałów.
1.Tarcica. Wg projektu do budowy potrzebna jest tarcica sosnowa w postaci desek o grubości 16mm i różnych szerokościach – zdecydowana większość z wyłączeniem masztu i stępki.
Problem jest w tym że byłem w składzie drewna i tam maja tylko calówki czyli deski o 1 cm grubsze. Z analizy projektu wychodzi, ze generalnie grubość nie stanowi przeszkody do wykonania i nie zmienia pozostałych wymiarów konstrukcyjnych w znaczący sposób. Zwiększy się natomiast waga i prawdopodobnie koszty materiału. Poza tym może być problem z gięciem grubszych desek w przypadku np. wzdłużników pokładowych burtowych czy listw odbojowych.
Pytałem się kolegi, którego ojciec jest stolarzem i on mi powiedział, że większość stolarzy powinna mi takie deseczki przygotować na wymiar. Wyguglowałem sobie 4 stolarzy w Siedlcach z czego jak się okazało jeden już nie żyje, jeden się przebranżowił, jeden nie wykonuje desek na wymiar, a numer do ostatniego głos automatu w słuchawce telefonu, określa jako niepoprawny. Chciałem się w związku z tym dopytać jakie macie doświadczenia z dostępnością tarcicy – u kogo szukać. Napisałem do tartaku pod Siedlcami ale mi nie odpowiedzieli. Myślę, że tartak to bardziej instytucja hurtowa a mi potrzebna detaliczna czyli właśnie bardziej stolarze.
Druga sprawą jest czy ta tarcica ma być suszona czy mokra – nie znam się na tym ale wydaje mi się że chyba suszona.
2.Ożaglowanie
Czy żagle szyjecie sami czy zlecacie żaglowniom? Ja skłaniam się bardziej ku żaglomistrzowi. Mój dziadek był krawcem i jakby jeszcze żył to może uszyłby mi żagle amatorskie, ale sam to chyba sobie z tym nie poradzę. Napisałem do kilku żaglowni i odpowiedź dostałem z trzech. Cena w dwóch przypadkach była zbliżona 1170 i 1160 a w trzeciej za 1000 – fok i grot łącznie 9m2. Skusiłbym się na ta trzecią opcję ale na forum żeglarskim pojawiały się informacje o przypadkach nierzetelności tej żaglowni. Nie chciałbym władować się w takie żeglarskie Amber Gold i próbując oszczędzić 150zł utopić 1000. Polecacie jakieś dobre żaglownie do małych żagli, bo taki SailService czy Brytsails jako firmy duże to chyba nawet nie warto pytać bo mam wrażenie że drobnicy nie robią.
3.Nierdzewka
Jakie macie doświadczenia z dostępnością stali nierdzewnej - w internecie lub w Warszawie. Chodzi mi o profile nierdzewne płaskowniki ale i o same śruby i wkręty Chodziłem w Siedlcach po Nomi, Mrówce ale tam są ‘uniwersalne” a nierdzewnych nie ma. Udało mi się kupić w sklepie trochę gwoździ nierdzewnych ale też długości 25mm a w projekcie są 30tki. Mam pomysły na pietę bomu z zawiasem ale potrzebuje profile kwadratowe z nierdzewki- są nawet odpowiednie ale w necie w ilościach hurtowych a ja potrzebuję detalu. Jakby ktoś znał jakiś dobry detaliczny sklep w Wawie lub necie z ofertą profili płaskowników i gwoździ/wkrętów nierdzewnych to będę wdzięczny za podpowiedź.
Wiem, że to dużo czytania jak na początek a budowa w zasadzie jeszcze nie ruszyła. Mam nadzieję, ze uda mi się ja niedługo zacząć i w przyszłym roku zakończyć. Sprawa jest o tyle trudna, że garaż mam nieogrzewany i zimą nie będę mógł kleić a jedynie przygotowywać elementy no i może trochę popracować koncepcyjnie nad okuciami. Ale mam zamiar popływać łódeczką w już przyszłym sezonie, choćby i pod jego koniec.
Odc.1 Pierwsze cięcia« poprzednia |
---|
Komentarze
Pozdrawiam
Ad 2. Sam musisz podjąć decyzję. Na pewno żaglomistrz jest pewniejszą opcją, niż samodzielne szycie., Z drugiej strony - szycie to fajna przygoda. Ale: warto robić to maszyną (nie każda maszyna daje radę), koszt materiałów kupowanych przez amatora niemal równa się kosztowi gotowego żagla.
Ad 3. Nierdzewka (tzw. stal 316) w necie to allegro (formatki 1-3 mm), ewentualnie hart-metale (wygoogluj). Pewnie jest jeszcze wiele innych źródeł, ale te mam sprawdzone. Odnośnie wkrętów - w hart-metale zaznacz, że szukasz A4, nie A2. Wiedz jednak, że zarówno A2, jak i A4 są bardzo łatwe do ukręcenia. Ideałem byłby niedostępny w Polsce brąz krzemowy. Odnośnie wkrętów możesz zapytać w gdyni w firmie metal-world.
Wyszło mało gramatycznie (pośpiech), ale mam nadzieję, że przynajmniej merytorycznie.
grot
http://www.youtube.com/watch?v=iEay0gaYoic&playnext=1&list=PLCDC6E771DDC42339&feature=results_main
fok
http://www.youtube.com/watch?v=TdxiPYlfN7k&playnext=1&list=PL39B300420BF25EBB&feature=results_main
Przyznam, że pomimo poszukiwań nie znalazłem dacronu w
Twojej cenie. Możesz podać źródło?
ja biorę najczesciej z sailservice jak potrzebuję i generalnie odnosze wrażenie ,że nie ma w cenie żadnej marży
Uśmiechnąłem się czytając Twoją relację. Też jestem z Siedlec, też mam patent i też nie mam z kim pływać :)
I tak samo jak Ty zastanawiałem się nad budową Pasji. U mnie sprawa rozbiła się o miejsce - po prostu nie dysponuję żadnym garażem, więc na razie plany zostały wstrzymane. Niemniej jednak mam parę zdrowych rąk, którymi bardzo chętnie służę, jeżeli będziesz potrzebował pomocy. Polecam się.
Dzięki za ofertę pomocy, być może skorzystam jak będę musiał złożyć kadłub do kupy, bo to ciężko samemu wykonać. Poczekam z tym jednak do wiosny jak będzie cieplej. Jak coś to też razem będziemy mogli przetestować łódkę, zawsze to będzie mniejszy problem ściągać ją z dachu we dwóch :)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.