Niestety spełniają się moje obawy, że z momentem postawienia EMI na wodzie prace staną. Ja wróciłem do pracy i każdą wolną chwilę spędzam z moim synem, który bardzo za mną tęskni.
Remont a w zasadzie wykończenie kabiny i pokładu zeszło na plan dalszy. Niestety doba ma tylko 24h i ni ch...ja nie da się naciągnąć. Mój zaprzyjaźniony szkutnik wraz z rozpoczęciem sezonu jest tak zarobiony na przystani że nie ma kiedy załadować taczki. Robota co prawda się posuwa, ale w ślimaczym tępie, że aż wstyd pokazywać zdjęcia z postępu prac. Wykleiliśmy wykładzinę w środku i kilka pierdół. Do zakończenia brakuje wiele, wykończenia laminatów, tapicerki na rufowej i burtowej kanapie, szafek w kabinie a w związku z tym brak audio i VHF'ki. Brak owiewki i kilku kosmetycznych poprawek i podklejeń.
Udało się natomiast kilka razy wypłynąć na ryby, by zweryfikować zasadność kilku rzeczy i rozwiązań, oraz zaliczyć pierwszy rodzinny rejs spacerowy.
I wszytko to okazuje się bardzo potrzebne w trakcie wykończenia, bo pozwala nabrać dystansu do wielu rzeczy, oraz zweryfikować niektóre założenia czy rozwiązania. Co w trakcie remontu można by jeszcze zmienić lub poprawić.
I np. rezygnujemy z lodówki na 12v (pójdzie do samochodu) a w zamian wstawiamy zwykłą turystyczną na mrożone wkłady - okazuje się że na nockę w zupełności wystarczy i nie ciągnie aku. Lampa jarzeniowa 12v/8w (24zł castorama) bardziej się przydaje na pokładzie niż regulowana topówka, która miała służyć jako oświetlenie pokłądu w nocy (bardzo razi) i wiele wiele innych szczegółow i drobiazgów.
Brak miękkich poduszek i wygodnej eleganckiej tapicerki wynagradza taki wschód słońca...
następna »Remont Rybitwy (Romany) - Część 6 Maj - półfinał i wreszcie wodowanie |
---|
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.