Po rozpakowaniu jachtu i zaparkowaniu go – okazało się, że dostałem razem z jachtem nie te klucze, co potrzeba. Czyli nie mogłem się dostać do wnętrza. Skoczyłem po piłkę do najbliższego sklepu i przeciąłem kłódkę. W czasie transportu – rozpadła się obudowa mechanizmu podnoszenia miecza (robiąca jednocześnie za pilers), odsłaniając bęben różnicowy, dzięki któremu odbywało się podnoszenie miecza:
Widząc to – pierwsza myśl: po sezonie trzeba to koniecznie wymienić. Jednak łajba do końca sezonu nie przetrwała, gdyż bojka, na której stała – puściła przy wietrze dopychającym i łajba zaryła dziobem w stalowy ceownik na nabrzeżu. Dziób poszedł w drzazgi, a łajba nauczyła się latać:
Najpierw na przyczepę, a następnie drugi raz – na działkę:
By finalnie spocząć na ogródku Teściowej:
W związku z tym, że już i tak wylądowała na działce – postanowiłem zabrać się za remont kapitalny, więc zaczęła się rozbiórka. Na początku nieśmiało:
Potem – co raz szybciej:
I tak dalej…
W międzyczasie wyszło kilka bardzo brzydkich rzeczy.
Balast:
Denniki:
Na szybko zalepiona (bo załataniem tego nie nazwę) dziura w dnie:
Z każdym kolejnym rozbieraniem “wraku” – spotykałem coraz to nowe przeszkody, utrudnienia i spartolenia poprzedniego armatora. Jako wisienkę na torcie mogę uznać pomalowanie pokładu farbą… olejną.
Skrzat 730 Tango “Frubcia” – remont kapitalny« poprzednia | następna »Skrzat 730 Tango “Frubcia” – remont kapitalny cz. 3 |
---|