Przyszło drewno na kil. Skrzynka mieczowa skręcona.
Jeden fachowiec zukosował mi "maszynowo" wewnętrzną dziobnicę. Trochę się zfrajerzyliśmy, bo mogliśmy zrobić to ręcznie sami elektrycznym strugiem, a tak czekaliśmy kilka tygodni. Nowa nauka na przyszłość.
Ale do rzeczy. Skończyła się zabawa z wyciętymi komputerowo elementami. Zaczęła się praca z żywym drewnem, a więc do ręki poszła wyrzynarka, dłuto, dłutko, hebel, nożyk, pilnik i wszystko inne czym można sobie w tej pracy pomóc.
Od razu okazało się, że mam za mało zacisków (podobno ich jest zawsze za mało:)), ale te stopniowo dokupuję, i mamy oczywiście za mało rąk, ale z tym niestety nic nie zrobimy.:) Dodam jeszcze, że w międzyczasie Marcyś elegancko zukosował buksztele, jednakże ciężko zrobić tego zdjęcie, aby to zobrazować, więc musicie wierzyć mi na słowo. Generalnie szybkość naszych prac można porównać do budowy Sagrady Familii - czyli długo, bardzo dokładnie i efekt wiadomo jaki, ale nie zapeszajmy.:)
1. Skrzynka mieczowa
- sklejona w całość
- ostatnia przymiarka prowadnic
- zamontowane prowadnice
- gotowa czeka na montaż
- zamontowana i pasuje ! :)
2. Kil
- pierwsze przymiarki
- wycięte miejsce na skrzynkę mieczową
- kil zukosowany (Marcys, jesteś mistrzem ręcznej elektrycznej heblarki ! :)
- dziobnica i kil na miejscu
Teraz czeka mnie trochę prac kosmetycznych z kilem - doszlifowanie i konserwacja i rozpoczynam montaż wdłużników.
P.S.
Jeżeli jakieś szkutnicze nazwy pomieszałem lub przekręciłem, to przyjmę każdą miażdżącą krytykę. :)
MarUla – tak się będzie nazywać cz. 13 – wdłużniki i knagi« poprzednia | następna »Meaban inaczej MarUla - rufa |
---|