Witam
Jestem tu nowy więc może parę słow o mnie.
Pływam w wodzie od "zawsze", przynajmniej odkąd pamiętam ;) a woda jest moim żywiołem, co było utrapieniem moich rodziców którzy wyciągali mnie z każdej większej kałuży ;) Pierwsze kroki na pokładzie postawiłem w wieku kilku lat, pływając z tatą na żaglówce jego znajomego. Obecnie pływam na co dzień na laminatwej żaglówce "Corsar", to szybka i zwrotna łajba, polecam wszystkim którzy chcą trochę poszaleć na wodzie. Lubię też dłubać w drewnie więc zawsze mi chodziło po głowie aby coś zbudować czy wyremontować. Codzienny życiowy bieg i mnóstwo celów skutecznie ograniczaję mi te zamiary. Ale w końcu udało się :)
Wczesną wiosną natknąłem się na ogłoszenie o sprzedaży jachciku typu "Miś". Łódkę znałem z książki-planu P. Milewskiego z lat 70 i opisów na niniejszej stronie :) Oferta atrakcyjna więc decyzja musiała być szybka i na dodatek bez możliwości obejrzenia jachtu chociażby na zdjęciach. Po rozmowie telefonicznej z ówczesnym właścicielem zaryzykowałem - czyste szaleństwo z mojej strony, zaliczka poszła a ja miałem kilka dni stresu.
Dotarłem w końcu na miejsce, lekko spocony z wrażenia ;) i na widok łajby z radości pysio mi się uśmiechnęło od ucha do ucha. Jachcik stał już przygotowany do załadunku, właściciel okazał się bardzo miłym i uczynnym człowiekiem, bardzo mi pomógł przy przygotowaniach jachtu do drogi - jeszcze raz wielkie dzięki :).Stan kadłuba i osprzętu był lepszy niż to wynikało z naszej rozmowy telefonicznej, kadłub dopieszczony w detalach, wnętrze jak nowe, stan masztu i żagli bardzo dobry, dużo dodatkowych "szpeji".
Popytałem trochę o historię jachtu. Okazało się, że był budowany prawdopodobnie w szkutni (wykonanie jest na bardzo wysokim poziomie), a wykańczany przez przyjaciela obecnego właściciela. Po jachcie widać, że był to prawdziwy pasjonata znający się na rzeczy. Kadłub sklejkowy, oblaminowany od zewnątrz, pokład lakierowany, ma zlikwidowaną skrzynkę mieczową i był przygotowywany do wersji kilowej. Wymaga obecnie zeszliwowania starej warstwy lakieru z pokładu, kokpitu i boków kabiny (stał długo w garażu), ponownego malowania, dokręcenia kila i można pływać. Ze względu na braki wolnego czasu na razie zrobiłem tylko szlifowanie starego lakieru ale chciałbym jeszcze w tym roku choć na kilka dni puścić jacht na wodę i zobaczyć "z kim mam doczynienia" :). Jeśli się nie uda, to poczekam do następnego roku i może uda się dotrzeć na zlot oldtimerów :) Jeśli tak będzie czeka "Misia" nowe malowanie kadłuba (może zmiana nazwy - obecnie nazywa się Kusy) i wnętrza, może jakiś bukszpryt, a na razie ma już nowe materace :)
Pozdrawiam wszystkich a w szczególności prowadzących tę stronę i użytkowników :)
Jacek Piotrowski
Poniżej kilka fotek
Stojaki wykonane według wzorca ze niniejszej strony :)
Komentarze
Istotny jest też brak dźwigara na przedniej ściance.
To jest ważny element konstrukcyjny, przenoszący obciążenia od masztu.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.