Miecz wykonany jest z płyty ze stali konstrukcyjnej, wymaga więc malowania podkładem antykorozyjnym. Nie miał wyprofilowanych krawędzi, ma 22mm grubości, cięty jest piłą, powstają więc drgania (wiry Karmana), co odczuwało się na rumplu. Postanowiłem wyprofilować krawędzie, tak aby zmniejszyć drgania. Całość zajęła więcej czasu, niż się spodziewałem.
Ponadto postanowiłem zmienić mechanizm podnoszenia, na klasyczny, z talią, o przełożeniu 1:10. Wciągarka ślimakowa jest skuteczna, ale niewygodna: do całkowitego podniesienia miecza trzeba dotrzeć pod pilers i wykonać 120 obrotów korbą, w przypadku najechania na mieliznę mniej, bo wystarczy jak zejdzie, ale tym czasie dobrze by było, żeby ktoś był przy sterze. Zacząłem jeszcze na wodzie, od delikatnego rozmontowania zabudowy wraz ze stołem dla łatwiejszego dostępu:
Tuż po wyciągnięciu jachtu na plac pożyczyłem klubowy podnośnik bramowy i z pomocą bosmana uniosłem jacht najwyżej jak się dało, dla dodatkowego zabezpieczenia podstawiłem belki na beczkach. Opuściłem miecz, umyłem i wypłukałem karcherem wnętrze skrzynki mieczowej, ale niewiele to dało. Stan jeszcze względny, ale gdzieniegdzie pojawiła się korozja:
Na podnośniku, opuszczony i umyty miecz
Po przygotowaniach przystąpiłem do obróbki. Usunąłem starą powłokę:
Do profilowania miecza potrzebowałem mocniejszego narzędzia. Wypożyczyłem 2kW szlifierkę, zakupiłem gruboziarniste tarcze do szlifowania i obrobiłem krawędzie natarcia, spływu i dolną, przerabiając około kilograma stali na iskry. Zajęło to 3 dni. Kształt profili krawędzi oparłem o „Szybciej niż wiatr” dr J. Pieśniewskiego, z którym też się konsultowałem:
Faza krawędzi spływu wyszła krótsza, ma mniej niż założone 3 grubości, a promień na spływie jest większy. Osobnego opracowania wymagałoby ukształtowanie dolnej krawędzi: w literaturze przyjęte jest założenie, że krawędź dolna jest pozioma i prosta, tu krawędź dolna jest łukiem, ponadto przy podniesionym mieczu staje się krawędzią spływu.
Po obróbce malowanie: temperatury jak na listopad wysokie, niemniej mało do wiązania epoksydów. Podkład antykorozyjny potrzebował więcej czasu. Zdecydowałem się na podkład antykorozyjny Olivy (Epirust), nałożyłem 3 warstwy (pierwszą pędzlem potem wałkiem), po względnym związaniu nałożyłem 3 warstwy antyporostu:
Ostatecznie, gotowy miecz wygląda tak:
Pomiędzy nakładaniem kolejnych warstw zajmowałem się innymi, mniej lub bardziej pilnymi pracami. Ostatecznie, antyporost związał na tyle, że można było delikatnie wciągnąć go do skrzynki bez uszkodzenia farby.
Stary fał wytrzymał do ostatniej chwili: pękł przy ostatnim podnoszeniu miecza, przed planowanym posadowieniem jachtu z powrotem na podpory do zimowania. Na szczęście, na wszelki wypadek, co kawałek podwiązywałem zapasowy, ale węzeł tak się zacisnął, że musiałem linkę rozciąć. Miecz opadł tylko o 10cm, więc przy opuszczeniu jachtu wystarczyło podłożyć znaleziony kawałek panelu podłogowego, żeby nie wbił się w styrodur.
Opuściłem jacht na podkład, podstawiłem trójnogi i kontynuowałem prace. Zdemontowałem wciągarkę, przyjrzałem się, jak wygląda konstrukcja miecza, co było kluczowe do przeprowadzenia dalszych działań. Miecz jest wykonany niezgodnie z dokumentacją: brakuje wieszaka, a oś obrotu miecza jest w falszkilu, zalana zintegrowanym balastem: Mocowanie miecza
Wciągarka okazała się mocno zmęczona: górne łożysko bębna pękło, przez co pracowała dużo ciężej i nieznacznie uszkodziła się ślimacznica. Zabrałem do garażu, rozmontowałem, odmoczyłem w benzynie, oczyściłem, zaokrągliłem krawędzie otworów w bębnie do montażu linki, założyłem nowe łożyska bębna, nasmarowałem i przygotowałem do założenia tak jak była:
Dokładne oględziny konstrukcji skrzynki nie wzbudzają zaufania: skrzynka wykonana jest z laminatowych arkuszy, sklejonych czymś czarnym i połączonych ze sobą matą i poliestrem, nakładanym z wierzchu. Ponieważ zaprojektowałem talię ułożoną poziomo, mieszczącą się pod stołem, a wytrzymałość skrzynki jest nieznana, zamiast montować bloczki i rolki na okuciach, zaprojektowałem nowe „łoże” do talii miecza w postaci ceownika z blachy 4mm, które przeniesie siłę talii, z ewentualnym szarpnięciem:
Surowe elementy łoża: półprodukt
Częściowo wykonane łoże, gotowe do przymiarki
Próby usunięcia starego trzpienia fału miecza spełzły na niczym: bit w śrubokręcie udarowym ukręcił się, mimo, że trzpień trochę się obrócił, próbowałem go też rozwiercić, ale nie udało się. Przeciąłem go kątówką, rozwierciłem otwór po nim, poniżej wykonałem drugi. Usunąłem wklejoną na stałe prawą rewizję, obrobiłem krawędzie, przygotowałem zaślepki z kawałków starego laminatu: obciąłem na wymiar, wyciąłem okrągłe otwory na dekle rewizyjne, przygotowałem podkładki i wkleiłem je na szpachlówkę:
Zaślepki rewizji, wklejone na szpachlówkę
W oknach rewizji wykonałem stalowe okucie, do blokowania miecza w górnym położeniu. Wykonałem dwa stalowe elementy do wlaminowania, po jednym na stronę:
Po związaniu obrobiłem spoinę i zalaminowałem, dodając żebra dla wzmocnienia i wlaminowując okucia w strukturę:
Zaślepki rewizji z okuciami blokady
Okucia zostały wklejone na szpachlówkę i przylaminowane do zaślepek i struktury skrzynki. Do zablokowania miecza wystarczy przełożyć przetyczkę przez otwór w jarzmie miecza.
Wykonałem nowy trzpień fału miecza, z pręta 12mm, tym razem nie wkręcany, a blokowany zawleczkami, ma wykonane otwory pod drut i nacięcia pod śrubokręt dla obracania przy jego zawijaniu:
Przygotowałem porządną linkę 10mm na fał, którą przeplotłem przez otwory w bębnie i zaszyłem, na odmierzonej odległości zaszyłem pętlę na kauszy, na końcu zaszyłem drugą kauszę. Każdy szew ciasno okręciłem juzingiem i założyłem koszulkę termokurczliwą z klejem. Koncepcja zakłada jedną linkę na zapasowy fał na wciągarce i dwie linki na fał główny, do przyszłej talii, które na początku ułożone były w pętlę:
Zamocowałem końce fałów na trzpieniu, przełożyłem drut przez otwory i nawinąłem. Trochę na wyczucie: nic nie widać, ale udało się, po przewleczeniu drutu trzpienia nie dało się wysunąć, wystarczyło obrócić dla nawinięcia:
Zamontowałem wciągarkę tak jak była, uniosłem miecz, włożyłem blokadę i tak pozostawiłem do wodowania. Dla ostatecznego przycięcia fału głównego oraz łoża na długość musiałem miecz opuścić, a ponieważ odstawiłem bramę, postanowiłem poczekać z tym do wodowania. W każdym razie do tego momentu osiągnąłem stan wyjściowy. W czasie pływania okazało się, że profilowanie spełniło zadanie: drgania na rumplu zniknęły, mimo, że faza na krawędzi spływu jest mniejsza niż założone w opracowaniu 3 grubości (jakieś 2,2..2,5) a promień zaokrąglenia jest większy niż zalecany.
Wytrzymałość konstrukcji skrzynki sprawdziła się: kilkakrotnie zawadziłem o różne przeszkody, miecz opadając szarpał fałem, ale z wciągarki spada tylko korba. Przeorałem dno na mieliznach, kilkakrotnie stałem na mieczu. Sądzę, że można być spokojnym.
Nowy mechanizm podnoszenia miecza
Po wodowaniu wkleiłem dekle rewizyjne w skrzynkę i przystąpiłem do wykonania nowego mechanizmu podnoszenia miecza. Zamierzałem zakończyć na wodzie, ale wystąpiło nieplanowane opóźnienie, które, jak się później okazało, przyniosło pozytywny efekt. Wcześniej zaprojektowałem całość, częściowo wykonałem, ale w trakcie prac i przymiarek okazało się, że koncepcja częściowo jest błędna.
Problem polega na tym, że fał z poliestrowej linki obrasta szlamem, przy wciąganiu przewinie się przez rolki nawrotne, wyciśnie wodę, będzie kapać, brudzić i śmierdzieć w kabinie. Na początku sezonu, lub wcześniej na lądzie ten mankament by nie wyszedł i w kabinie byłby smród. Wstępnie przygotowane łoże, jeszcze nie ucięte ostatecznie na długość przywiozłem do przymiarek, przeszlifowałem spoiny skrzynki tak, aby ceownik ciasno wszedł na miejsce, podniosłem miecz i zobaczyłem obrośnięty fał. Wtedy zdałem sobie sprawę z problemu.
Ostatecznie, dobrze że tak się nie stało, uniknąłem syfu w kabinie. Poprzednio tak musiało być: fał wychodził do kabiny, ale pionowo, więc syf miał szansę spłynąć z powrotem do skrzynki:
Oznacza to podnoszenie miecza jedynie w stanie wyższej konieczności, czyli tak jak jest teraz. Ponadto cały fał jest mokry: linka pije wodę, co nie ułatwi szplajsowania, zwłaszcza przy przyjęciu metody z koszulką termokurczliwą. Musiałem zmienić koncepcję, wykorzystując to, co zostało już wykonane. Przemyślałem jak poprawić cała konstrukcję, przy maksymalnym wykorzystaniu wykonanych już elementów. Trzeba wykonać więcej szlifowania wewnątrz, co oznacza użytkowanie jachtu z zapylonym wnętrzem. Zdecydowałem pozostać z istniejącą wciągarką do końca sezonu. Zamontowałem z powrotem obudowę skrzynki mieczowej wraz ze stołem i postanowiłem że nowy mechanizm założę już na lądzie.
W sezonie wykonałem jeszcze talię do podnoszenia. Bloczki zaprojektowałem z blachy nierdzewnej 2 i 3mm, spawane na 4mm słupkach. Zależało mi na tym, żeby nie przekrzywiały się jak bloczki szeregowe, dlatego są dwuosiowe, co jednak zwiększa ich długość. Jeden bloczek wyposażony jest w knagę rożkową i szczękową. Zakupiłem knagi, 5 rolek 27mm i 4 rolki 53mm, niełożyskowane, z tworzywa: dobrałem je tak, aby szerokość była jednakowa, co upraszcza konstrukcję bloczków:
Jarzma bloczków zespawałem, obrobiłem i wytrawiłem kwasem trudno dostępne do obróbki miejsca. Po dokładnym umyciu zamontowałem rolki na przygotowanych wcześniej trzpieniach:
W założeniu talia jest demontowalna, aby użyć jej w innym miejscu, do wyciągania silnika czy stawiania masztu: tu przydają się dwa przełożenia: linka talii nie jest mocowana na stałe, tylko przełożona w taki sposób, że można wybierać jeden koniec lub oba naraz. W zależności od zamocowania, przełożenie jest 1:10 (1:5) lub 1:8 (1:4). Zakupiłem długą linkę i obłożyłem talię oraz sprawdziłem opory pod obciążeniem:
Do pierwszej próby obciążyłem wiadrem wyładowanym złomem, jakieś 30kg. Talia pracuje nieźle, ale wygląda na to, że 1:10 jest przełożeniem granicznym w tym wykonaniu. Ręcznie ciężko jest ją rozłożyć. Będzie użyta do wyciągania silnika, kładzenia i podnoszenia masztu, a ostateczny test przejdzie jako winda do miecza. Jeżeli rolki się nie sprawdzą, wykonam nowe, mosiężne.
c. d. n.
Prawy do lewego: niech ktoś mnie wreszcie powstrzyma…« poprzednia | następna »Osmoza, recenzja systemu JOTUN |
---|