Po drugim malowaniu wykonanym wiosną 2020 wystąpiły nowe pęcherzyki, ilość znacznie zmniejszyła się w stosunku do poprzedniego sezonu. Jesienią tego samego roku zastosowałem leczenie objawowe: obrobiłem pęcherzyki dremelkiem i pozostawiłem do wyschnięcia. Jednak był wyczuwalny zapach octu: poprzednio go nie czułem, ale możliwe że zdążyło wyschnąć przez zimę, bo poprzednim razem dno szlifowałem dopiero wiosną:
Po zimie okazało się że dobrze wyschło, mimo powodzi: jacht poczuł wodę w lutym 2021, a do pływania pozostało mu jakieś 20cm – tak wyglądała sytuacja, gdy mogłem tam dotrzeć:
Rozwiercone pęcherzyki zostały zaszpachlowane wiosną 2021, po związaniu lekko zmatowiłem szpachlówkę i pomalowałem antyporostem. Kadłub wyszedł w łaty, wytrzymało do następnego malowania:
Po sezonie, po wyciągnięciu jachtu na plac i umyciu, zaprawki wyglądały tak:
Pojawiło się sporo nowych pęcherzyków, dużo więcej niż poprzednio, natomiast tam gdzie naprawiałem już ich nie było. Na kadłub położyłem tylko dwie warstwy podkładu Bosman Epinox 54, a producent zaleca 4, choćby to mogło być przyczyną.
Przygotowałem kolejny, bardziej radykalny plan pozbycia się osmozy: najpierw długie suszenie. Po wyjęciu jachtu na plac przełożyłem na belki na paletach, aby udostępnić falszkil, przeszlifowałem 40ką cały kadłub pod linią wody, usuwając również pierwszą, położoną 5 lat wcześniej, warstwę antyosmozy z częścią oryginalnego żelkotu:
Przeliczając na roboczogodziny, pierwsze szlifowanie zajęło w sumie 6 dni, po 7 godzin ciągłej pracy licząc na 1 osobę, wypada około 2,5m2 dziennie, zużyłem 25 tarczek 125mm o gradacji 40, przeznaczonych do obróbki stali nierdzewnej (mniej się szlichcą i wolniej tępią, lepiej trzymają się stopki). Do powierzchni siodłowatych, na przejściu dna w falszkil, użyłem przekładek dystansowych.
Przełożyłem z powrotem na trójnogi, zamiast styroduru pod falszkil użyłem 4 odcinków podkładów kolejowych, ułożonych na podsypce z piasku i odseparowanych od falszkila deskami, dla zapewnienia lepszego wyschnięcia:
Posadowienie falszkila na zimę
Obrobiłem pozostałe powierzchnie, zakończyłem pod koniec listopada. Tak obrobiony kadłub przezimował pod plandeką, nieco już dziurawą z zużycia.
Po konsultacjach dobrałem niskotemperaturową żywicę firmy Jotun. W karcie katalogowej ma napisane, że wiąże od -5ºC, liczyłem na to, że w kwietniu nie będzie niższych temperatur i zwiąże w rozsądnym czasie. Ważne, żeby było sucho. Zamówiłem w wyznaczonej ilości, w czasie nakładania pierwszej warstwy wyznaczyłem gęstości poszczególnych składników dla ułatwienia dalszej pracy, gdyż producent podaje jedynie proporcje objętościowe, a dobieranie wagowe lepiej sprawdza się przy mniejszych ilościach. Planowałem zacząć pracę na początku kwietnia, ale zima powróciła. Pozostało łapać okna pogodowe, używając kilku prognoz pogody oraz radaru opadów.
Dla lepszego oznaczenia zgrubnie obrobionej powierzchni użyłem ołówka, rysując ołówkiem linie w kratkę na całej powierzchni kadłuba. Plandeka obciążona bańkami się sprawdza: łatwo ją podwinąć do szlifowania, układając bańki na pokładzie, a do malowania opuścić i rozłożyć. Pracę podzieliłem tak, aby przekładać jacht na drugie podpory tylko raz. Najpierw zakończyłem powierzchnie pod tymczasowe podpory oraz część pozostałych dostępnych, wraz z odcięciem linii wody, po przełożeniu na belki i kliny zrobiłem falszkil i pozostałe powierzchnie. Przeszlifowałem kadłub 80ką, porozwiercałem co głębsze pęcherze, zaszpachlowałem je E5+Z1 z mikrobalonami, co zajęło jeden dzień. Celowo użyłem żywicy bezrozpuszczalnikowej, żeby mogła dowiązać pod antyosmozą, ponadto żywicę zmieszałem w wyższej temperaturze, poczekałem na rozpoczęcie reakcji i dodałem mikrobalonów, po czym nałożyłem tak przygotowaną szpachlówkę na kadłub, przykrywając ją kawałkami czarnego stretcha. Szlifowanie szpachlówki odpuściłem.
I etap: szlif 80ką, szpachlówka
Następnego dnia zacząłem nakładanie antyosmozy: nałożyłem w sumie 3 warstwy Jotacote 90 WG. Pierwszą warstwę nałożyłem pędzlem, dla lepszego wypełnienia rys po szlifowaniu i mniejszych pęcherzyków. Nakładanie pierwszej warstwy trwało ponad 4 godziny. Następne warstwy kładłem samym wałkiem:
Drugą warstwę oznaczyłem zakupionym dodatkowo pigmentem, tak abym przy nakładaniu łatwo odróżnił świeżo malowane miejsca od poprzedniej warstwy:
Trzecią warstwę położyłem wałkiem bez pigmentu. Nakładanie jednej warstwy wałkiem zajmowało ponad 2 godziny, po nałożeniu należało odczekać do kilku do kilkunastu godzin, zależnie od temperatury. Po związaniu antyosmozy nałożyłem przekładkę winylową Vinyguard Silvergrey 88 (2 warstwy), i na nią antyporost: 2 warstwy na całość, na krawędź natarcia dziobu i pod linią wody 3. W pierwszym etapie pozostawiłem niepomalowany i nieoszlifowany obszar między trójnogami z falszkilem (około 1/3 powierzchni), na krawędzi widać poszczególne etapy obróbki i malowania:
Warstwy: kratka – powierzchnia obrobiona zgrubnie (40) laminat – obrobiony pod malowanie (80) 3 warstwy antyosmozy, 2x winyl i 2x antyporost
Po pierwszym etapie nastąpiła przymusowa przerwa: cały następny dzień padało, zająłem się więc opisaną poniżej windą miecza. Dzięki temu antyporost miał szansę związać. Podłożyłem belki i kliny, podparłem odbojnicę belkami, podniosłem kadłub i odstawiłem trójnogi, po czym oznaczyłem ołówkiem i oszlifowałem 80ką, nałożyłem 3 x antyosmozę, 2 x winyl i 2 x antyporost:
Antyosmoza, winyl, antyporost: zamykanie warstw na krawędzi
Płetwę sterową malowałem w pomieszczeniu, po pomalowaniu założyłem ją na jarzmo i zaszyłem fały. Ponownie trzeba było zachować przerwy między nakładaniem kolejnych warstw, ale już krótsze: zrobiło się nieco cieplej.
Recenzja systemu JOTUN, część pierwsza
Zastosowałem system firmy Jotun, głównie z uwagi na wiązanie w niskich temperaturach. Jotacote 90 WG jest uciążliwy w stosowaniu. Utwardzacz jest gęsty jak miód, ciężko go wylać z pojemnika, trzeba go przedziurawić żeby wydobyć wszystko. Musiałem dokupić litr bo zabrakło utwardzacza w pierwszej porcji. Mieszając jak zalecił producent, w karcie katalogowej dostępnej na jego stronie, objętościowo 3.5:1 został mi ponad litr komponentu A Gdyby rzetelnie odmierzali utwardzacz, nie musiałbym dokupować. Przysłali 1l komponentu A i 0.2l komponentu B. Gdybym to zmieszał, otrzymałbym proporcje 5:1, na opakowaniu napisano 4:1. Teraz, jak coś nie wyjdzie, powiedzą że nie trzymałem się zaleceń producenta. Tylko których?
Położyłem, jak zalecają 3.5:1 objętościowo, wagowo wychodzi 5:1. Tyle że tej proporcji nie szło się doprosić. Kolejne porcje ważyłem przy odmierzaniu objętościowym w pierwszym etapie i wyprowadziłem średnią. Mam nadzieję że dokładnie, w każdym razie powłoki związały prawidłowo. Ogólnie, wsparcie techniczne średnie, ilości w dostawie się nie zgadzają, co sprawia, że musiałem dokupić oraz została reszta, ponad litr, która zanieczyści środowisko, no chyba że doślą brakującą ilość utwardzacza, i będę mógł to gdzieś wymalować. Zapytanie wysłałem, milczą..
Gotowy do wodowania (kwiecień 2022)
Na tymczasowych belkach i klinach, z falszkilem w powietrzu, jacht spędził 2 tygodnie do wodowania. Druga część recenzji zamieszczę w komentarzu po jakimś czasie. Im prędzej to nastąpi, tym gorszy okaże się system. W razie czego, przewidziałem dwie technologie naprawy: kontynuację w przypadku powodzenia, czyli jeżeli przez najbliższe 4 sezony nic się nie pokaże zeszlifuję antyporost z winylem i dołożę jeszcze dwie warstwy, natomiast w przypadku niepowodzenia, ostateczne rozwiązanie kwestii osmozy, wiążące się z pozostaniem na lądzie jeden sezon, porządne wysuszenie w upale i zalaminowanie z tkaniną na grubo. Znów: woda pokaże.
Profilowanie, konserwacja miecza i nowy mechanizm podnoszenia« poprzednia |
---|
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.