Witam wszystkich serdecznie,
Jestem Piotrek i postanowiłem również zbudować sobie coś do pływania. Jeszcze kilka tygodni temu do głowy by mi nie przyszło, że mógłbym podjąć się zbudowania łodzi, aż trafiłem na tą stronę i przepadłem. Siedziałem do później nocy i czytałem relacje szkutników - amatorów. Jak już przeczytałem wszystko, zadałem sobie pytanie: czy ja też bym potrafił? Chyba tak, ale ponieważ dobrze znam siebie i wiem, że czasem zapalam się słomianym zapałem postanowiłem dać sobie kilka dni do przemyślenia. I dobrze.
Najpierw (na gorąco) chciałem rzucić się na coś z kabiną, ale jak to mówią: ranek jest mądrzejszy niż wieczór, następnego dnia doszedłem do wniosku, że trzeba zacząć od czegoś łatwego i jak się uda, to dopiero będzie można pomyśleć o czymś bardziej skomplikowanym.
Mój wybór - Pasja 400, a dokładniej 401, czyli wersja ożaglowania ket. Od razu napisałem maila do Pana Maderskiego i zamówiłem projekt, który przyszedł następnego dnia. Było to ok dwa tygodnie temu, i przez ten czas zgromadziłem trochę towaru i narzędzi. Najważniejsze, że przyszła już sklejka. 10mm sosna na dno i 5,5mm meranti na burty, pokład, etc. Co prawda 5,5mm to nie 6mm, a taka jest zalecana w projekcie, ale skusiła mnie wyprzedaż meranti. Sklejki są drugiego sortu.
Nie będzie problemu z okuciami, bo prowadzę firmę zajmującą się produkcją konstrukcji ze stali kwasoodpornej.
Na szkutnię zamieni się garaż, z czego nie cieszy się moja żona, bo będzie musiała parkować pod wiatką, ale zgodziłą się dla dobra mojej pasji.
Poniżej fotka wnętrza szkutni.
Testowanie nowej zabawki, czyli pierwszy raz z frezarką (do zapamiętania: kupić odkurzacz).
Szkutnia z zewnątrz
I jeszcze zbliżenie na meranti. Zdjęcie nie oddaje pięknej czerwonej barwy.
Sklejkę kupiłem na stronie sklejki.pl . Szybko, tanio i towar ładny.
Prace rozpoczynam jak już pozbędę się gratów z garażu, czyli za ok tydzień. Niestety nie mam zbyt wiele czasu, bo małe dzieci i praca, pozostaję mi tylko wieczory. W tym sezonie nie dam rady, więc wodowanie w roku 2014.
Ponieważ mieszkam pod Warszawą (k. Otwocka) najbliżej mam Zegrze i na wodach tego jeziora będzie pływała moja mała Pasja. Będzie oczywiście każdorazowo wożona na przyczepce, którą sobie w pracy zrobię wg projektu dostępnego na tej szanownej stronie.
Tyle tytułem wstępu, do następnego!
Pierwsze cięcie« poprzednia |
---|
Komentarze
Jutro jadę do znajomego stolarza, żeby zamówić sosnę i do lidla po odkurzacz.
podobnie jak Ty 2 latka temu też podjąlem podobne wyzwanie, z tym że kupiłem kompletny szrot wywaliłem wszystko pozostawiając sam laminat i?..... walczę dalej mając tyle samo czasu co Ty.
jak już ją zożysz i będziesz chcial ją przetestować (szczelność, wyważenie itd) to jesteśmy "sąsiadami" bo mieszkam w Halinowie 10km od Ciebie i posiadam na posesji staw 1200m2 na którym bez stresu będziesz mógl sobie nanosić poprawki a i ja z chęcia się poprzyglądam.
Pozdrawiam
Piotr
Pasja to fajna łódeczka, ale trochę mała...
pozdrawiam bardzo serdecznie Piotrek.
Tekst jest dostępny tylko dla zarajestrowanych użytkowników.
pzdr Piotr
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.