Następny etap: zabraliśmy się za denniki. Zaczęliśmy od usunięcia pozostałych denników i wycięcia innych elementów, które przeszkadzają. Wygląd powierzchni dna, po oczyszczeniu i odkurzeniu nie wzbudził mojego zaufania, zatem, wiedziony inżynierską intuicją, postanowiłem, oprócz odtworzenia tego co się oderwało, oblaminować dookoła skrzynkę mieczową. Najwięcej odlepiło się przy zejściówce, dołożyłem tam w sumie 7 warstw. Może to na wyrost, może nie. Oby nie było za mało. Wydłużyło to jednak czas pracy i przewidywane wodowanie odkłada się w czasie.
Dno pod zejściówką. Na pierwszym planie kant skrzynki mieczowej i bloczek fału miecza:
Dno po czyszczeniu:
Dłuższy czas zeszło na wykombinowanie, jak ustalić nowy poziom podłogi, na niewypoziomowanej łódce. Metody budowlane, z poziomnicą nie wchodzą w grę. Stwierdziłem, że jak nie będzie równo, to niech chociaż wygląda, że jest równo. Założyłem, że górna krawędź skrzyni mieczowej i krawędzie obu koi są równoległe do osi kadłuba i ułożyłem 2 pierwsze denniki: przed i za skrzynką mieczową. Sprawdziłem lusterkiem czy nie ma "śmigła" i za pomocą lusterka ułożyłem pozostałe denniki, co ok. 40cm. Trochę to trwało. Metoda na lusterko wydaje się dobra, kontrolne zdjęcia pokazały że jest OK, ale przydałoby się to jeszcze jakoś sprawdzić. Nie wiem jak.
Denniki są z herexu. Zaimpregnowałem je żywicą i przykleiłem, teraz wygląda to tak (z poziomu dna):
Już widać, że jeden opadł, zdaje się, że na nim stanąłem: w miarę przybywania denników, ubywało miejsca na dnie. Ogólnie nie ma tam wiele przestrzeni. Ostatnie kleiłem głową w gół, siedząc na koi. Gdyby nie treningi, kiepsko by było. Na koniec i tak nie było jak wejść, oblaminowałem tylko pierwszy dennik, i przy okazji siebie.
Na nastęny raz (na długi weekend):
Oblaminowanie denników z boku - nie mam tego na zdjęciach (dorzucę), ale pod każdym dennikiem dokleiłem jeszcze pasek z herexu, żeby na dnie był kąt, do którego dolaminuję tkaninę. Najpierw dam nasączoną żywicą tkaninę, żeby stwardniała, będzie można potem laminować na niej, a nie "w powietrzu".
Ostateczne wyrównanie podłogi. Jak to co zalaminuję zwiąże. Jeszcze nie wiem jak się za to zabrać. Myślałem o zmontowaniu stelażu z listew na płaskiej powierzchni i włożeniu jej tam jako bazy. Potem wyrównam to, co wystaje, zaokrąglę krawędzie, bo tkanina nie układa się na kantach i jeszcze raz zaimpregnować, tak na wszelki wypadek.
Laminowanie: na grubo - jakieś 3 warstwy 350ki po bokach i 2 od góry. Powinno wystarczyć. Na koniec wykorzystać stelaż do przyklejenia podkładek podłogi z tworzywa.
Jak zdążymy: wodowanie i szukanie przecieków: dostarczy nam najwięcej emocji, w końcu to chwila prawdy. Jak cieknie, trzeba się ponownie wyslipować i naprawić miejsca przecieków. Oby ich nie było.
Czeka nas jeszcze balastowanie, chyba najlepiej na wodzie. Co prawda mam zanotowane gdzie było ile balastu, ale większość nowych denników wypadła w innych miejscach niż stare, więc trzeba będzie potraktować to jako luźną wskazówkę. Potem przynajmniej częściowe odtworzenie wnętrza, żeby dało się chociaż wyspać.
Remont jachtu "Julliana" cz.3 - rzeźnia!« poprzednia | następna »Remont jachtu "Julliana" cz.5 - na wodę! |
---|