Sporo czasu upłynęło zanim zdecydowałem się napisać na Szkutniku Amatorze na temat mojej budowy. Budowę zacząłem blisko 2 lata temu i nie wiem jak mam w artykułach nadrobić ten dystans, ale po kolei .
Chęć posiadania własnego „pływadła” chodziła mi po głowie już od dawna bo już w roku 1990 zakupiłem plany żaglówki ze „stajni” pana Janusza Maderskiego, a mianowicie „Pirania” IV, które to do dziś dzień leżą na półce czekając na realizację. Po blisko 20-stu latach trafiłem na stronę z planami jachtów pana Wojciecha Kasprzaka i tak zaczęła się moja przygoda z budową mojego Sztrandka.
Od samego początku chciałem budować największego z rodziny czyli 750 jednak doszedłem do wniosku, że po pierwsze plany tej wersji są dość skromne w stosunku do innych ( np. 650), a po drugie względy związane z transportem ( szerokość @750-280cm. a @650-248cm.)zadecydowały o budowie na podstawie planów @650 jachtu o długości 750cm. No tak decyzja zapadła, plany już mam, teraz wypadałoby się dowiedzieć coś o zasadach i sposobach budowy jachtów (w tym względzie byłem kompletnym nowicjuszem), ale od czego nasz „nauczyciel XXI wieku” - Internet. Zdobywając wiedzę teoretyczną szczególnie za sprawą fachowej literatury, SZKUTNIKA amatora oraz relacji zamieszczanych na tej i innych stronach dotyczących budowy jachtów, postanowiłem w lutym 2013 roku wystartować. W jednym ze składów drzewnych zakupiłem materiał na denniki( deski dębowe 28mm) i na wręgi ( deski modrzewiowe 32mm)oraz 3 arkusze sklejki 8mm. Wydrukowałem dwa egzemplarze planów w skali 1:1 z podziałem na fragmenty na arkuszach formatu A3.
W celu sklejenia tych arkuszy potrzebowałem dużego równego stołu i ogrzewanego pomieszczenia- tak napotkałem na swojej drodze na pierwszy problem, który to po wielu godzinach negocjacji udało mi się rozwiązać wynajmując i adoptując salon własnego domu na tymczasową szkutnię. Następnie wycinając części wręg z jednego egzemplarza planów i odrysowując je na deskach wycinałem je z niewielkim naddatkiem, później przymiarki, korekty znowu przymiarki, znowu korekty, aż do zadawalającego efektu i tak wszystkie potrzebne wręgi tzn. 11 +dziobnica.
Następnie przyszedł czas na sklejenie i skręcenie tego wszystkiego w sensowne kształty( tu nastąpiła druga tura negocjacji odnośnie tymczasowej szkutni) i tak powstały zręby mojego jachtu. A oto efekty mojej 3-miesięcznej pracy z której byłem bardzo dumny i zadowolony.
Wręga nr 0 i 0+ (pawęż)
Wręga nr 1
Wręga nr 2
Wręga nr 3
Wręga nr 4
Wręga nr 5
Wręga nr 6
Wręga nr 7
Wręga nr 8
Wręga nr 9
Dziobnica
Do zobaczenia w następnej części. Pozdrawiam Waldek
Ps. Żona była również bardzo zadowolona, że w końcu odzyskała salon w swoje posiadanie
następna »Sztrandek 650 rozciągnięty do 750 cz.2 |
---|