Forum śledziłem już od dwóch lat, cały czas przymierzając się do zbudowania żaglówki. W końcu po pierwszych efektach i korzystając z zastoju na forum przyszedł chyba czas i na mój wpis.
Na początek chciałbym serdecznie podziękować wszystkim forumowiczom których rady czytałem pilnie. Jeśli z nich nie skorzystałem lub zrozumiałem opatrznie, wybaczcie i oświećcie.
Jak być może niektórzy z Was, chciałby mieć duży, piękny, pełnomorski jacht aby beztrosko nim pływać po szerokim oceanie. Ale z braku wiedzy, umiejętności i doświadczenia (zarówno szkutniczego jak i żeglarskiego) zdecydowałem zacząć od czegoś mniejszego, na czym mógłbym nauczyć się budować i żeglować. Mój wybór padł na 3.7 dinghy pana Radosława Werszko.
Pierwszym problemem była „szkutnia”. Problem rozwiązał się nadzwyczaj łatwo, choć wymagał sporo pracy: żona poprosiła mnie o wybudowanie altanki, na co ku jej zdziwieniu ochoczo przystałem. Jeszcze bardziej dziwiło ją, że sam proponuję altankę większą niż prosiła. Ale nie zgodziła się - będę miał problem przy większej łódce.
Tak więc po postawieniu altanki zaraz (czyli po pół roku) zabrałem się w środku zimy za analizowanie planów i szukanie materiałów. I to był pierwszy błąd organizacyjny: kto chce zacząć budowę na wiosnę i zdążyć przed mrozami, niech co może przygotuje wcześniej (maszt, ster, miecz, okucia itp.).
Wiosną zacząłem szukanie materiałów i ku mojemu zdumieniu poczułem się jak za dawnych lat: niby wszystko jest, ale to co potrzebne, to już niekoniecznie. Nie dostałem np. sklejki sosnowej. Nie było. No nie będę jeździł po całej Polsce za paroma arkuszami, a koszt transportu dorównałby cenie sklejki. Kupiłem brzozową. Ale oczywiście też nie tej grubości, co w planach: miała być 6mm, dostałem 6,5. Niby niewielka różnica, ale cięższa brzoza i 0,5 mm więcej, a to miała być lekka łódka do transportu na bagażniku. Za to ze sklejką 10 mm było odwrotnie: co prawda w pagedzie sprzedali mi 10 mm brzozową, ale do domu dowiozłem już tylko 8,5 mm. Zorientowałem się dopiero po pocięciu, a że towar macany należy do macanta…. To nawet nie wina Pagedu, bo przy mnie otwierali paczkę i na metce było 10 i załadowaliśmy od razu. Pewnie producent przyoszczędził. Rura na maszt: potrzebnej średnicy 200 kilometrów dalej albo zaimportują z Niemiec. Na szczęście znalazłem taką w mniejszej hurtowni, tylko o 100 km od domu (a mieszkam pod Warszawą) i w dodatku blisko teścia. Kupiłem przy okazji odwiedzin.
Listwy bezsęczne? Gdzie w Warszawie i okolicach jest stolarz który wie o co chodzi? (ja mu przecież nie wytłumaczę o słojach bo jeszcze coś pomylę, wiem tylko że kij ma dwa końce z czego jeden do trzymania). Znalazłem. Wiedział o co chodzi, mówił że na niejedną łódkę listwy robił. Faktycznie, listwy ładne, ale cena przy odbiorze podskoczyła o 50%.
Podstawowe materiały są, to do roboty. Słonko już wysoko, mam z miesiąc opóźnienia. Trzeba zukosować sklejkę.
Przygotowałem specjalne łoże do pasa sklejko o szerokości ok 60 cm, aby obrabiać to frezarką (zgodnie z przeczytanymi poradami i filmikami z You Tube). Ale nie oceniam tego najlepiej. Wymaga to bardzo precyzyjnie wykonanego łoża, co w warunkach amatorskich, z podręcznych materiałów jest raczej trudne lub bardzo pracochłonne. Drugim koniecznym warunkiem jest idealnie płaska sklejka. Wystarczyło, że moja postała tydzień oparta o ścianę (tak, teraz wiem że składować należy leżącą płasko) a przestała być wystarczająco płaska. Przy tej metodzie różnice rzędu 1 mm (a to bardzo dużo przy sklejce 6mm) skutkują postrzępionymi i nierównymi brzegami. Ponieważ z góry zakładałem swoją nieudolność i łódka ma być szpachlowana i malowana, nie zmartwiło mnie to zbytnio. Byle skleiło się dobrze. Ale jeśli ktoś chce mieć łódkę z kadłubem wykończonym w ładnej sklejce, to ostrożnie! W sumie najlepszy chyba okazał się strug elektryczny i potem bardzo gruby papier ścierny. Zresztą wydaje mi się że ukosowanie sklejki pod stałym kątem, tak aby krawędź była jak ostrze, prawie zawsze (amatorowi) tak się skończy. Może lepiej sam koniec zrobić równej grubości np. 1 mm a w drugim arkuszu podobnie. I ukosować środek. Ale to następnym razem.
Czy sklejka jest równo zukosowana doskonale widać: „słoje” z kleju musza być równoległe i proste.
Pierwsze ważne doświadczenie: sklejka musi być składowana na leżąco. Nawet kilka dni stania jej szkodzi.
Po zukosowaniu arkuszy – klejenie.
Użyłem epidian 5 + PAC. Polubiłem tą mieszankę. Wyszło mi że można ją mieszać mniej więcej 1:1 objętościowo, (raczej trochę mniej utwardzacza), ma dość dużą tolerancję na niedokładne odmierzania (choć i tak odmierzałem dużymi strzykawkami) a poza tym ma długi czas żelowania. Można spokojnie kawałek zagruntować, resztę trochę zagęścić pyłem drzewnym i spokojnie kleić.
Doświadczonych kolegów proszę o komentarz – czy mój optymizm jest uzasadniony i czy łódka się nie rozleci.
Z lenistwa i dla oszczędności czasu postanowiłem kleić wszystkie arkusze za jednym zamachem – robiąc z nich „kanapkę” przekładaną tekturą i folią spożywczą. Aby arkusze się nie rozjeżdżały, nawierciłem dziurki na małe gwoździki dla pozycjonowania. Całą kanapkę ścisnąłem w specjalnie zrobionej prasie, która podejrzałem u Rafała - SDS „Żaglówka 4.0 wg planów R.Werszko” – wielkie dzięki.
Było trochę zacieków, ale od czego szlifierka i przyszłe szpachlowanie.
Do klejenia listew na miecz i ster użyłem długich gwintowanych prętów jako ścisków (po kilka złotych w markecie, zawsze się jeszcze przydadzą).
I już mogę wykreślać i wycinać elementy. Świetna zabawa, codzienny godzinny relaks po pracy. Tak w sumie zeszły ze dwa miesiące. I pierwszy efekt: całość złożona „do kupy”, przyfastrygowana drutem żeby napawać się efektem i mieć motywację na następne tygodnie. A może przede wszystkim po to, żeby zobaczyć czy do czegoś nie trzeba użyć siekiery. Nie trzeba było!
Przy wykreślaniu bardzo mi pomogła 3 metrowa aluminiowa łata murarska, dłuższa od arkusza sklejki. Bez takiej linijki miałbym problem.
Żona nie może wyjść z podziwu, ja dumny jak paw a siostra akurat wpada z piwem. Jedna z najprzyjemniejszych chwil tego lata.
Niestety żona zażyczyła sobie zwrotu altanki w celu użycia jej zgodnie z przeznaczeniem (czyli przyjmowania tłumów gości), ale udostępniła garaż. Spowolniło to prace, gdyż trudno mieć dwie przyjemności równocześnie.
Zaczął się najtrudniejszy etap: szczegółowe dopasowywanie i klejenie wszystkiego razem.
Na tym zdjęciu widać dwie moje wpadki:
- ukosując i klejąc pasy sklejki na jednym z nich pomyliłem strony. Chciałem stronę bez sęków dać od wewnątrz, aby jeśli się uda wnętrze zostawić tylko lakierowane, w kolorze drewna. Nie udało się. Muszę malować w środku.
- Nie zrozumiałem dopisków do planów (są po angielsku – potraktowałem to jako dodatkową naukę terminologii), gdzie jak się poniewczasie zorientowałem stępka miała być gięta z jednej listwy i przecięta dopiero po zamontowaniu. Ja kupiłem dwa i biedziłem się z dogięciem jednocześnie ryzykując że nie będzie w linii prostej. Ale chyba wyszła w linii prostej.
Dodatkowo dowiedziałem się, że ścisków stolarskich potrzeba bardzo dużo: 1 na każde 15-20 cm klejenia. Na stronach wypatrzyłem proste prowizoryczne rozwiązanie: dwa klocki, śruba i na końcu dystans o grubości klejonego drewna (listwa + sklejka). (Zakładka „Porady i plany/patenty i porady/Proste drewniane ściski” + jakieś inne strony)
Na drugim zdjęci można też zauważyć, że łączenia dna i burt jest już zalaminowane. Ale przy laminowaniu przerzuciłam się na epidian 601 a potem 611. Są dużo rzadsze i łatwiej laminować tkaninę. Nadal z utwardzaczem PAC. W tej chwili nie pamiętam dokładnie swoich motywów oprócz tego żeby było rzadsze, ale i nie zauważyłem przeciwwskazań. Może też akurat to było w sklepie.
Do mieszania kleju przydatne były kuwety malarskie z jednorazowym wkładem oraz jednorazowe plastikowe łyżki i noże. Zeszlifowując ząbki w nożu uzyskiwałem packę z małymi ząbkami regulującymi ilość rozprowadzanego kleju.
Mam nadzieję że takie zmienianie rodzajów epidianu nie jest to błąd
I ostatnie na razie zdjęcie: łódka przed laminowaniem dna z zewnątrz, wyciągnięta do obrócenia.
Teraz dno jest oblaminowane (na łączeniach), elementy pokładu i półpokłady przygotowane do klejenia. Skrzynka mieczowa wstawiona, listwy półpokładów też. Jak się ociepli (kwiecień, maj), będę malował i montował pokłady.
Z zewnątrz pomaluję epinox woodprimer 12 oraz emapur marina. A czym wewnątrz? Tym samym? Drogo, a poza tym niektórzy straszą suchym butwieniem sklejki. A epinox woodprimer to epoxyd. Dany z obu stron zamknie szczelnie sklejkę. Co radzicie?
Do tego czasu spróbuję uszyć żagiel. Jak amator, to na całego. Zdopingowało mnie, gdy żaglownia którą spytałem o cenę 7,5 m prostego, bez żadnych dodatków żagla podała cenę równą połowie tego co wydałem na kadłub z masztem. Żagiel nie będzie z dakronu, ale nie musi.
Na razie kończę tłumaczyć opis szycia żagla znaleziony na jednej z amerykańskich stron. Opublikuję go, być może wraz z relacją o moim szyciu.
Poza tym na swoim przykładzie zauważyłem, że amator budujący małą łódkę potrzebuje całej gamy różnych klejów, szpachli, gruntów itp. A większość z nich to żywice epoksydowe o różnej gęstości i różnym czasie utwardzania. Czy któryś z bardziej doświadczonych kolegów podjąłby się zrobienia w dziale „Porady” zestawienia najpopularniejszych żywic, utwardzaczy i wypełniaczy: jaka kombinacja ma jakie cechy (gęstość, czas pracy, dopuszczalne temperatury pracy, jakie proporcje wagowo i objętościowo ), zalecane zastosowania (do czego używać, a do czego nie), ich plusy i minusy.
Bolek
następna »budowa dinghy - cz 2 |
---|
Komentarze
Podobnie jak przy poprzednim artykule o setce dobra i ładna praca.
Czekamy na dalszy ciąg - trzymam kciuki
Pozdrówki
Adam
1. Żywice. Radek Werszko jest moim kolegą i pierwszą łódkę budowaliśmy razem ćwierć wieku temu. Do laminowania kupiliśmy beczkę żywicy poliestrowej. Z tego co wiem, to Basic istnieje do dziś. Potem tę żywicę, która została używałem do następnego jachtu jakieś 8 lat później. Też pływa do dziś. Motorówka Troll teżbyła laminowana poliestrem a pływa i zimuje pod wiatą już 12 lat. WSZYSTKIE swoje łódki Radek do tej pory laminuje poliestrami i to żywicą firmy Novol, a więc dostępną w każdym mieście, które ma latarnie uliczne. Podkreślam, że Radek nie laminuje kadłubów z zewnątrz, tylko pasy łączące, a kadłuby po szpachlowaniu i szlifowaniu wyglądają jak lakierowane pistoletem, a robi to pędzlem. Ja mam już 50 lat i nie szukam nowości. Ostatni jacht laminowałem epoksydem używając Epidianu 53, jak 30 lat temu. Do utwardzania używałem Z1, bo nie zagęszcza żywicy i nie miałem z nim żadnych problemów w temperaturze od 16 - 18 st C. Do klejenia DO LAMINATU i szpachlowania używałem Epidianu 5 i PACa i też byłem zadowolony. Ostatnio szpachlowałem przy kilku stopniach.
2. Suche gnicie jest urojeniem internautów. Nie ma czegoś takiego potwierdzonego przez biologię i praktykę. Gnije tylko mokre, a jeśli jest lakierowane dobrze i starannie ze wszystkich stron, to szansa, że drewno będzie mokre jest mniejsza. Nie lubię epinoxu, jest kruchy i nie odporny na UV. Do prac szkutniczych najlepsze są poliuretany dwuskładnikowe, lub uretanowe farby jednoskładnikowe. Ja jestem zachwycony produktami Epifanesa, Radek Internationala (dostępne teraz w JULI). Epinox kosztował mnie wymianę całkiem świeżych gretingów po jednym sezonie a kadłuba raczej nie wymienisz. Pozdrawiam,
Tomek
Epinox woodprimer użyję tylko jako podkładu. Na to zamyślam położyć z zewnątrz Emapur marina, czyli poliuretan. Mam tylko wątpliwości co do farb do wnętrza, a szczególnie zamkniętych komór - tam zawsze może zbierać się wilgoć którą trudno wywietrzyć. No i dno będzie często moczone. Widziałem jakieś farby w Juli (do łódek), i wydały mi się strasznie drogie - ale może nie przeliczyłem na porównywalną objętość.
Dziękuje i pozdrawiam
Bolek
Warto. Epinox daj wrogowi.
Tomek
Na zewnątrz daj podkład epoksydowy i poliuretan - to będzie trzymało długo.
Pozdrówki
Adam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.