Nie chcę robić rozwlekłego wstępu. Jednak jestem przekonany, że drewniane jachty mają duszę a najczęściej również ciekawą historię.Po wieloletniej przerwie postanowiłem powrócić do żeglarstwa. Ale nie czarterując za każdym razem inną bezimienną łódkę dodatkowo często zaniedbaną. Wobec tego zacząłem przeglądać portale z ogłoszeniami w poszukiwaniu jachtu żaglowego - oczywiście drewnianego. Dość szybko znalazłem omegę z kabiną. Na zdjęciu wyglądała niezbyt okazale. Ale po kilku dniach przyjrzałem się dokładnie zdjęciom i stwierdziłem, że niektóre szczegóły są mi znajome. Wizyta na miejscu postoju potwierdziła moje przypuszczenia, żę jest to łódka, którą pływałem jako pożyczoną (uwaga!) 30 lat temu!. Mimo, że zmieniła się przez ten czas, niestety na gorsze, wiedziałem, że musi być moja bez względu na stan techniczny. Po przywiezieniu wyglądała tak.
Kadłub jest oblaminowany z zewnątrz i pomalowny. Na upartego nie wymaga odnawiania. Pokład i kabina oblaminowne jedną warstwą płótna. Pamiętam, że pokład i kokpit były kiedyś bezbarwne a dach kabiny biały.
Jako, że takielunek jest kompletny, maszt piękny oryginalny, drewniany od omegi (z jumpsalingami) postanowiłem nie ruszać środka, zerwać farbę w pokładu i nadbudówki aż do lamintu, polakierować i jeszcze w tym roku popływać. Niestety dokładne zrywanie farby (opalarka i szpachla) obnażyły np. to:
Wyrażnie przez kilk lat kadłub stał odkryty na dworze. Tył kokpitu i bok zgnił. Teraz jest wycięty najgorszy fragment dna kokpitu i fragment ściany bakisty. Planuję wstawić nowe fragmenty sklejki, oblaminować płótnem i może jeszcze wyjdzie bezbarwny. szczególnie, że zamierzam położyć na dno kokpitu greting, którego nigdy nie było. W najgorszym razie do dolnej krawędzi otworów bakist będzie farba kryjąca w kolorze zbliżonym do drewna.
Jeśli chodzi o farbę to na pokład zdecydowałem się na lakier epoksydowy bezbarwny. Z dachem kabiny mam problem. pod czterema warstwami farby, które w miarę łatwo schodzą na ciepło jest gruba wrstwa farby chyba ftalowej. Ciężko schodzi i zadziera się płótno szklane pod spodem. Nie zdecydowałem jeszcze czy w takim razie malować farbą ftalową a jeśli jakąś dwuskladnikową to jaki dac podkład. Mimo, że chyba do pływania nie tak szybko to satysfakcj ogromna. Chcę za wszelką cenę uniknąć sytuacji znajomych, którzy latami remontowali i nie pływali. Ja chcę zrobić wierzch i stawiać żągle. Szczegóły i picowanie w trakcie pływania.
Kadłub to drewniana omega podniesiona trochę wyższą słomka ok. 15 cm. Miecz został oryginalny. Cały takielunek po prostu poszedł do góry. Balastu nie ma dodanego żadnego. Pamiętam, że łodka jest bardziej miękka niż normalna omega. Nie pamiętam jednak żadnych niebezpiecznych sytuacji nawet przy silnym wietrze.
następna »Moja Alfa 1cd |
---|
Komentarze
Zawsze mówię znajomy którzy kupują łódkę do remontu - zanim zaczniecie rozbierać całą łódkę - zróbcie najważniejsze rzeczy z zewnątrz nawet nie dopieszczając powierzchni i popływajcie. W większości przypadków okazuje sie że niektóre rzeczy warto zmienić i to dość gruntownie. Jeśli przedtem zrobiliście generalny remont to często zmiany wymagają ponownego dużego remontu...
Zatem zrób co najważniejsze i popływaj. Resztę zrobisz na przyszły sezon.
Fajna Omega - trzymam kciuki
Teraz jest pochylona na dziób. Na wodzie wypada znacznie korzystniej.
Zdecydowanie uważąm, że stare łódki to nie domy, które taniej zburzyć i zbudować od nowa. Potwierdzają to liczne zdjęcia jakie znalazłem w internecie. Na wielu oldtimerach pod błyszczącym lakierem widać poczerniałą sklejkę.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.