Czas płynie szybko i ani się obejrzałem jak upłynął cały rok.
Przez ten czas udało mi się coś przy jachcie zrobić (jak w tytule), aczkolwiek nie tyle ile bym chciał. Ambitny plan wodowania w tym sezonie został zweryfikowany przez brutalną rzeczywistość i przesunął się na niezbyt odległą, ale jednak przyszłość. Może w przyszłym roku....
Tymczasem zamknąłem temat skrzynek mieczowych.
Klejenie skrzynek rozpocząłem od listew 20x40 wzmacniających na styku skrzynek z poszyciem i wręgami. Listwy przy poszyciu skleiłem z dwóch warstw aby uzyskać przekrój kwadratowy 40x40. Ponadto ze względu na wygięcie powierzchni poszycia łatwiej było giąć listwy niż litą kantówkę 40x40. Listwy przeszlifowałem tak, aby boki do których będę mocowął ściankę skrzyni były wszystkie w jednej płaszczyźnie.
Do listew przymocowanych śrubami do poszycia i wręg, i odseparowanych od nich warstwą folii polietylenowej przykleiłem formatkę sklejki 10mm i docjisnąłem wkrętami. Na sklejce wystajacej ponad powierzchnię poszycia na zewnątrz kadłuba odrysowałem jego kształt. Po związaniu kleju odkręciłem śruby i wyjąłem jedną ściankę skrzynki wraz z listawmi mocującymi. Krawędź ponad poszyciem odciąłem wg zaznaczonej uprzednio linii. Po wykręceniu wkrętów otwory rozwierciłem i osadziłem w nich na kleju kołki, tak jak przy mocowaniu listewek poszycia.
Powierzczhnię "od wnętrza" skrzynki pokryłem laminatem 3x200g, przy czym tkaninę wywinąłem na zaokrągloną krawędź licującą się docelowo z powierzchnią poszycia.
Pomiędzy dwie formatki z doklejonymi listawmi mocującymi wkleiłem elementy dystansowe, stanowiące jednocześnie przednią i tylną ściankę skrzynki. Oba elementy uprzednio polaminowałem.
Formatki skleiłem. Aby uniknąć deformacji skrzynek na skutek obwiśnięcia ścianek pod ciężarem, na czas klejenia wstwiłem dodatkowe dystansy z listerki gr.20mm.
Po związaniu kleju skrzynki osadziłem w kadłubie, smarując klejem wszystkie punkty styczne listew mocujących z wręgami i poszyciem. Na czas klejenia elementy śćisnąłem używając śrub, które wcześniej pozycjonowały listwy podczas dopasowywania ich do formatki boku skrzynki.
Ostatnim etapem było wypełnienie szpachlowką niewielkich nierówności na styku skrzynka- zewnętrzna powierzchnia poszycia kadłuba i wklejenie wzdłuż tego łączenia podwójnego pasa tkaniny o szerokości około 30cm - po 15 do wnętrza skrzynki i na poszyciu.
Foto z tego etapu przepadło gdzieś w mrokach dziejów....
Kolejny etap to wykończenie powierzchni kadłuba.
Kadłub ostrugałem i wyszlifowałem oraz uzupełniłem wszelkie ubutki i szpary szpachlówką E5+PAC+troty.
Następnie, dla kompatybilności z zaplanowaną nazwą pociągnąłem kadłub bejcą rozpuszczalnikową w kolorze teac. Teraz to już nie plebejska sosenka. Teraz wygląda to jak ... sosenka pociągnięta szlachetną bejcą w kolorze teak. Mnie się podoba. Żonie też, a to najważniejsze. Malowałem około 5cm poniżek KLW. Dno i tak będzie zabezpieczone czymś nieprzeźroczystym.
Przed zastosowaniem bejcy zrobiłem test przyczepności laminatu. Wylaminowałem kawałek deski bez bejcy i z bejcą. W obu przypadkach laminat trzymał się mocno. Puszczał po użyciu brutalnej siły i dłutka, wyrywając spore fragmenty z powierzchni deski. Zakładam więc, że bejca pod laminatem nie wpłynie ujemnie na jego trwałość. Czas pokaże.
Do laminowania użyłem żywicy Epidian652 i utwardzacza IDA. Dzięki temu mogłem pracować w zimie, w garaży pod domem nie smrodząc i nie trując rodziny. Na burtach położyłem 3x200g, a na dnie dodatkowo jeszcze jedną warstwę 200g szkła. Kolejne bryty układałem w taki sposób, aby włukna w nich nie były w miarę możliwości równoległe. Część ułożona była wzdłuż kadłuba, a część ukośnie. Starałem się ukłądąć bryty w tej samej warstwie stycznie lub z niewielką zakładką.
Żywica w temperaturze 19 stopni celsjusza prowadziła się bardzo przyjemnie. Szybko przesączała wszystkie warstwy (na dnie 4) i pomimo obaw, nie spowodowała przykrycia struktury słojów. Listwy piły żywicę chciwie i trzeba było uzupełniać ją w wielu miejscach, ale długi czas pracy żywicy (około 90minut) pozwolił na komfortową i nieśpieszną pracę. Tkaninę nad szczelinami skrzynek mieczowych pozostawiłem do związania żywicy - próby cięcia nożykiem introligatorskim powodowały marszczenie tkaniny. Tkanina po związaniu dała się ładnie i precyzyjnie wyciąć, a dzięku ułożonym w cześniej warstwom łączącym poszycie ze ściankami skrzynek nie obawiam się przecieków.
Po wstępnym związaniu (24h), żywica dała ładną, gładką i błyszczącą powłokę. Pomimo 3 lub 4 warstw tkaniny 200g usłojenie drewna jest ładnie widoczne i niezamazane. O to chodziło :)
Ponieważ w niektórych miejscach drewno wpiło więcej żywicy, na powierzchni pojawił się lekki zarys tkaniny. Na łączeniach brytów natomiast, tam gdzie połączyły się na zakładkę widać było małe garby. Dlatego całość delikatnie przeszlifowałem:
i pokryłem jeszcze jedną warstwą żywicy używając wałka. W zamierzeniu chodziło o wyrównanie powierzchni i usunięciu niejednorodności.
Zamierzeonego efektu nie osiągnąłem - lepsze jest wrogiem dobrego. Teraz mam na powierzchni lekko falowaną fakturę. Zakładam, że uda się ten problem skorygować na etapie poliuretanu....
Dno zabezpieczyłem żywicą z dodatkiem krzemionki koloidalnej (ok 25%) i grafitu (ok 10%). Warstwa żywicy na dnie to około 1mm naniesiona jedym pociągnięciem na laminat po 48h od położenia jego ostatniej warstwy.
Warstwa ta po związaniu wyszła lekko chropowata, ze względu na dużą zawartość krzemionki. Przeszlifowałem ją i położyłem jeszcze jedną cienką warstwę z samym grafitem. Teraz jest gładka.
Na koniec skorzystałem z pomocy kolegi z minikoparką i odwróciliśmy kadłub. Podczas odwracania zabezpieczyłem laminat przez uszkodzeniem podkłądając wykładzinę dywanową. Tą samą wykładziną obiłem drewniane łoże na kórym spoczął kadłub. Łoże wyposażone jest w kółka od rusztowania warszawskiego.
No i tak się teraz kadłub prezentuje:
Pozostało wturlać go na powrót do garażu i działać dalej.
Pokład, zabudowa, okucia, mnóstwo zabawy :) Mam przed sobą całkiem przyjemną zimę!
Czekoladka cz.2 - niech się burty pną do góry« poprzednia | następna »Czekoladka cz.4 - pracy sporo, a efekt ledwie widoczny |
---|