Prace trwają dalej. Montaż bramki do kładzenia masztu przebiegł bez większych przeszkód, dopóki nie doszło do spasowania bramki ze sztagownikiem. Okazało się, że dzień wcześniej, jak ją skręcałem – chyba wypiłem za dużo “wspomagaczy” i założyłem przetyczkę nie w tym miejscu, co powinna być. Efekt? Sztagownik rozjechał się z bramką. Stwierdziłem, że kiedyś to poprawię i… całe szczęście, że nie poprawiłem. Rewelacyjny szkutnik, Adam Piekutowski (PimpMyBoat) przybył dopasowywać okucia, w tym – kosz dziobowy. Gdybym przesunął bramkę w stronę dziobu – niechybnie kosz by się tam nie zmieścił.
Trzeba będzie przesunąć sztagownik i go jakoś wzmocnić, bo tylne śruby miną się ze wzmocnieniem pod pokładem. Będzie zabawa. No, ale przynajmniej kosz, stójki relingu i półkosze rufowe zostały zamontowane, a całość zaczęła nabierać kształtów
Nowa stopa masztu też otrzymała swoje miejsce.
Przy okazji malowań – oszlifowałem i wyszpachlowałem suwklapę i pokrywę forpiku, a następnie pomalowałem podkładem i lakierem nawierzchniowym:
A następnie zamontowałem pokrywę forpiku na miejsce używając nowych, solidnych zawiasów:
Nooo i jeszcze – stary, obrzydliwy i przeciekający forluk:
Wymieniłem na nowy luk z Giżycka (podobno też przeciekający, ale jeszcze nie miałem okazji sprawdzić):
Skrzat 730 Tango “Frubcia” – remont kapitalny cz. 3« poprzednia | następna »Skrzat 730 Tango “Frubcia” – remont kapitalny cz. 5 |
---|