Kolejnym etapem były prace związane z dalszym demontażem starego wyposażenia i odkrywaniem coraz to nowszego szajsu.
– podwięzi wantowe były przykręcone niesymetrycznie i jakoś tak ‘na odwal się’ więc zostały pożegnane. Plan zakłada wyszpachlowanie dziur w burtach po śrubach podwięzi, a następnie użycie tych, które były, ale po przyspawaniu do płaskownika wlaminowanego w burtę. Dzięki temu – siła ciągnąca rozłoży się na plaskownik, a w konsekwencji na większą powierzchnię burty, zamiast na kilka punkcików, jakimi były śruby mocujące…
– zacząłem się dobierać pod pseudo komory wypornościowe pod V-koją, która to składała się z wielu kawałków sklejki wyciętej chyba “po spożyciu” i to z jakichś ścinków ze śmietnika…
Pod spodem był całkiem nieźle zachowany, ponad dwudziestoletni styropian.
– cały styropian wylądował w koszu, a komory zostały oczyszczone i nawet, w jednej z nich, znalazłem całkiem spory balast (ok. 150-200 kg) w doskonałym stanie, więc go nie ruszałem. Aktualnie, nad tym balastem jest zrobiona bakista na zabawki syna
– po tym czyszczeniu – dorobiłem nową podłogę koi (tak, jak umiałem – szkutnictwa dopiero się uczę) i po kilku poprawkach – pasuje
– podjąłem też kilka prób wykonania mechanizmu podnoszenia miecza, ale niestety – wszystkie one upadły. O tym będzie szerzej kilka odcinków dalej.
– zrobiłem też nowe prowadnice dla sztorcklapy z przezroczystej plexi, zamiast obrzydliwych (i krzywych) kątowników z Castoramy
– ponieważ mój plan zakłada przerobienie rufy na wzór Tango 730 New z dwiema bakistami w ławkach zamiast jednej centralnej – postanowiłem wyciąć otwory na klapy. Oczywiście tutaj kolejna niespodzianka, bo gródź rufowa okazała się być o kilka centymetrów bliżej rufy, niż wynikałoby to z planów konstrukcyjnych…
– wyjąłem też stary miecz, który miał już tak wybite gniazdo tulei, że ta wypadła z niego jak tylko rozkręciłem zawias
Pomijając kwestię jego stanu…
– wykonałem oświetlenie kabiny głównej tak, jak ma być docelowo (ciepły LED), co pozwoliło na prowadzenie prac po zmierzchu
– udało mi się bardzo okazyjne kupić pantofgraf z siłownikiem, więc dorobiłem do niego deskę i czeka pod łóżkiem aż zabiorę się za remont części rufowej
– brakowało mi porządnych schodków, więc tymczasowo zbudowałem je z drewna bukowego, a docelowo mają być te same, tylko odpowiednio zwężone tak, by dało się otworzyć drzwi od szafy z WC
i tak to się prezentowało na koniec sezonu 2017…
Skrzat 730 Tango “Frubcia” – remont kapitalny cz. 4« poprzednia | następna »Skrzat 730 Tango “Frubcia” – remont kapitalny cz. 6 |
---|
Komentarze
Duża praca przed Tobą. Z mojej strony tylko jedna mała uwaga, bądź ostrożny z drewnem bukowym. Pomimo, że bardzo twarde to, w połączeniu z wilgocią, niezbyt trwałe, szybko butwieje.
Pozdrawiam.
Dzięki za info. Jeszcze nie wiem, czy te schodki zostaną w ogóle, bo zaczyna mi chodzić po głowie zrobienie takich z rurek i sklejki, która będzie nawiązywała do podłogi (ciemna, z jasnymi paskami). Chodzi m.in. o łatwość demontażu, żeby można się było równie łatwo dostać do schowka akumulatorami, który będzie za nimi.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.