Pracuję dalej. Powoli i rzadko acz wytrwale.
Przede wszystkim podjąłem decyzję o wymianie wzdłużników, które pokazywałem w poprzedniej relacji. Ich pierwotna grubość bardzo utrudniała wyginanie, były za grube w stosunku do mojej siły, pomysłowości i... wymiarów z planów. Trudno. Kosztem kilkunastu roboczogodzin, które zajęły wyginanie i montaż postanowiłem dociąć cieńsze listwy i namoczyć je przez tydzień w "basenie". Basen na zdjęciu. Wykonany z folii malarskiej i listew. Do basenu włożyłem wąż ogrodowy, wodę puściłem "kropelkowo" i zostawiłem na tydzień. W ten sposób namoczyłem przez 7 dni dwie listwy, które bardzo łatwo dało się wyginać.
Gdy listwy się namaczały zabrałem się za wzdłużniki pokładnikowe. Wykonane są z listew 32mmx16mm i klejone tak aby uzyskać grubość 32mm.
Listwy, z których wykonane są wzdłużniki pokładnikowe są zbyt krótkie aby wykonać je z jednego kawałka. Przycinam listwy po skosie i sklejam je. Później doginam do wręgów i przyklejam.
Po przyklejeniu szlifuję tak aby uzyskać to co powyżej.
Widok w stronę rufy.
Stępka wymaga sporo pracy. Jest na tyle gruba, że roboty przy heblowaniu jest sporo. Dużo pracy musiałem włożyć aby jej kształt odpowiadał liniom wyznaczonym przez wręgi. Praca odbywała się etapami: wyznaczanie punktów orientacyjnych (najlepiej na wręgach, przy pomocy pilnika - jak na zdjęciu powyżej) a następnie łączenie tych miejsc przy pomocy struga elektrycznego.
Stępka po wystruganiu. Jeszcze jej trochę brakuje do regularnych kształtów. Drobne niedokładności będą poprawiane przy przymiarkach poszycia.
Pierwszy etap wyginania wzdłużników. Przyklejone do węzłówki (?), po przyklejeniu, przymocowaniu wkrętami można wyginać i mocować do wręgów.
Już przyklejone. Na tym zdjęciu widać również, że w części dziobowej (sekcja między dziobem a ostatnim wręgiem) wzdłużnik pokładnikowy składa się z trzech warstw (listew). W pozostałych sekcjach dwie warstwy.
Tutaj dość ważna rzecz. Oczywiście wręgi też muszą swoim profilem odpowiadać krzywiźnie poszycia burtowego. To też załatwiam strugiem elektrycznym.
Struganie wzdłużników i dziobnicy. Tutaj widać nacięcia pilnikiem, które są punktami odniesienia. Tzw. metoda Rabla. Dzielimy dwie krzywizny na odcinki. Każda krzywizna ma się składać z tej samej liczby odcinków.
Tak jak tutaj. Końce odcinków na obu krzywiznach stanowią punkty orientacyjne. Traktuję je pilnikiem a potem już zabawa strugiem.
Nie jest to jeszcze odpowiedni czas ale nie mogłem wytrzymać. Zabrałem się za przymiarki poszycia. Sklejka 5 mm. Arkusze długości 3 m. Arkusze mocowane na sucho.
Tutaj przymocowany drugi arkusz. Poszycie każdej z burt to dwa arkusze.
Arkusze połączone wkrętami, na sucho.
Cięcie wyrzynarką.
Dzięki takiemu cięciu arkusze pasują do siebie i nie trzeba kombinować czy będą również pasowały do szkieletu na całej długości jednostki. Wewnętrzna strona podklejona sklejką 5 mm. Myślałem o ukosowaniu sklejki i łączeniu bez użycia dodatkowego wzmocnienia... No i tu natknąłem się na problem. Otóż po przymocowaniu "na sucho" poszycia burty okazało się, że miejsce łączenia arkuszy jest na tyle sztywne, że nie poddało się krzywiźnie wzdłużników. Na wzdłużnikach krzywizna jest płynna a w połowie wysokości burty jest "wklęśnięcie", krzywizna jest załamana. Dołek ma ok. 5 mm. Co ma zrobić szkutnik amator? Dodać kilka warstw forniru i wyprowadzić porządnie krzywiznę? Kłaść szpachlę i szlifować? A może przyciąć poszycie ponownie i kleić arkusze jednak ukosując sklejkę? Sklejka 5mm gnie się bardzo łatwo, dlatego to wzmocnienie na łączeniu, w sumie 10mm jest na tyle sztywne, że zaburza płynność linii burty.
I z ostatniej chwili. Wzdłużniki denne. Na sucho. Gdzieniegdzie widać powycinane myszki.
No to na tyle.
Co dalej... Na poszycie idzie sklejka 5mm (burty) i 6mm (dno). Całe poszycie będzie pokryte dodatkowo obłogami sapeli 2mm. Kupiłem kilkanaście m2 pasów szerokości 15-20cm i długości 2,5m. Uparłem się i tyle. Wynika to też stąd, że zależało mi na wykonaniu burt maksymalnie z dwóch kawałków sklejki. Długość burty to powyżej 5m. Stąd potrzebowałem arkuszy dłuższych niż 2,5m. A takie duże arkusze udało mi się kupić tylko o grubości 5mm. Za mało niż zakładają plany. Stąd wspominany już wcześniej pomysł dołożenia obłogów, położenie laminatu i bezbarwnego lakieru.
Tomek
Motorówka Malahini część 4 (poszycie)« poprzednia | następna »Motorówka Malahini część 2 (heling, dziobnica, stępka) |
---|
Komentarze
Łączenie arkuszy przez ukosowanie wcale nie jest takie trudne, tym bardziej, że masz już masz wprawę w posługiwaniu się ręcznym strugiem elektrycznym. Przed chwilą wysłałem artykuł do publikacji nt łączenia arkuszy. Na dniach powinien pojawić się na szkutniku.
Jeżeli potrzebujesz porady jak zrobić transparentny laminat to zajrzyj na: forum.kanu.pl To chyba najlepiej zorientowani w temacie ludzie w Polsce - nie teoretycy tylko praktycy.
Pozdrawiam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.