Druga część relacji z budowy "Królowej Słońca" (jachtu Pasja 400)
Stępka przyklejona i przykręcona. Szparę na miecz wyciąłem już po przymocowaniu listwy. Wiertło + wyżynarka + wykończenie szlifierką kątową.
Przyklejanie pokładników. W zasadzie prosta sprawa.
Reszta pokładników. Muszę zaznaczyć, że w projekcie pokładniki nad klapami forpiku zachodzą nad te klapy, tzn. znajdują się ze 3 cm bliżej osi łódki i pokład jest tam o te 3 cm szerszy. Nijak mi to jednak nie pasowało, więc zrobiłem jak widać - pokładniki nie zachodzą nad klapy forpiku.
Przy okazji pociągnąłem bejcą i lakierem forpik, żeby później nie czochrać się tam tyle z pędzlem. I tak: bejca wodna (z tego co czytałem u innych mądrych ludzi, bejca inna niż wodna nie jest zbyt dobrym podkładem pod lakier poliuretanowy) i dwuskładnikowy lakier poliuretanowy systemu Sea Line. Prawie wszystko konserwowałem produktami SeaLine. Jak będzie z trwałością zobaczymy, ale jeżeli chodzi o łatwość stosowania, to mogę się wyrażać o tych produktach wyłącznie w superlatywach. 10-centymetowy pas u góry przy miejscu gdzie później wkleję pokład, pozostawiłem niepolakierowany, żeby późniejsza żywica miała się czego trzymać.
Przyklejenie półpokładów - tutaj znowu zaprocentowała dokładność, bo projektowa długoś półpokładu to długość płata sklejki i gdybym zrobił łódkę choćby o 5 mm dłuższą, to byłyby kłopoty.
Przyklejenie pokładu. Projekt zakładał przyklejenie i przybicie pokładów miedzianymi gwoździami. Gładząć tę śliczną sklejkę nie mogłem się jednak zmusić do kaleczenia jej gwoździami i poprzestałem na solidnym, dokładnym klejeniu. Myślę, że wystarczy.
Pokłady przyklejone. Jak widać z każdej strony mają około 1 cm nadatku, który potem ładnie zeszlifowałem szlifierką kątową. Szparę mieczową wyciąłem po przyklejeniu pokładu.
Po wstępnym zeszlifowaniu wspomnianych naddatków.
Wantownik. Projekt przewiduje okucia z nierdzewki 1,5 mm. Dałem blachę 3 mm i myślę, że spokojnie można dać i grubszą. Nie chodzi o wytrzymałość na rozciąganie, bo takową blacha 1,5 ma wystarczającą, ale o to, że później przy eksploatacji łatwo taką blaszę zgiąć przypadkowym boczym uderzeniem np. przy transporcie. A grube przypakkowych uderzeń się nie boi. Jak u ruskich: "Gniotsija - nie łamiotsja".
Przyklejenie i przykręcenie listwy odbojowej. Łby wkrętów wpuściłem głębiej w drewno...
...a otwory zaszpachlowałem (epidian + pył drzewny).
Malowanie kadłuba białym, dwuskładnikowym lakierem poliuretanowym Sea Line. Lakier bardzo ładnie wsiąka w drewno. To co widać na zdjęciu jeszcze 5 minut wcześniej było śnieżnobiałe, a po kilku minutach zniknęło w sklejce. Znaczy, mikstura dobrze penertuje. W sumie dałem 4 warstwy. Ile poszło lakieru? Zabijcie, ale nie pamiętam. Chyba ze 3 liry.
Od zewnątrz polakierowałem, więc wziąłem się za wnętrze. Wszystko (pokłady i kokpit) pociągniete 3 warstwami bezbarwnego lakieru poliuretanowego Sea Line. Poszły chyba 4 litry. Przed lakierowaniem zabejcowałem (bejcą wodną) kokpit i listwy odbojowe. Pokład pozostawiłem w naturalnym kolorze. Kolor bejcy dobrałem metodą prób i błędów (mieszając 3 różne kolory i dodatkową wodę) tak, by jak najbardziej zbliżyć go do koloru zastosowanej na złączach żywicy. Efekt pozytywny.
Przy okazji polakierowałem też części typu ster, miecz itp.
I kadłub gotowy. Na zdjęciu Tomek, który akurat przyjechał i pomógł mi wynieś "Królową Słońca" na słoneczko :-)
Za kilka dni ostatnia część relacji - ostatnie prace i pierwsze pływania.
Pasja 400 - "Królowa Słońca"« poprzednia | następna »Pasja 400 - "Królowa Słońca" |
---|