Witam po sporej przerwie.
Gdy tylko otrząsnąłem się po epizodzie kardiologicznym przystąpiłem do kontynuowania prac przy łódce.
Jeszcze przed wyjazdem na Solinę zamknąłem ścianki nadburcia skośną listwą od strony półpokładów. Narożnik tego zamknięcia zrobiłem z fragmentu wytoczonego walca.
Po powrocie z żagli spojrzałem na ułożone planki i postanowiłem zmienić ich układ.
Odkręciłem cztery rzędy listew od strony nadbudówki. Obrysowałem pełnymi plankami nadbudówkę i dalej już układałem pozostałe.
Dobrze, że to tylko jedna strona bo na drugi dzień gdy na to spokojnie spojrzałem doszedłem do wniosku, że tak nie może być. Wyglądało to fatalnie. Nadałem sobie tylko roboty wracając do poprzedniego układu.
Dzisiaj skończyłem ostatecznie obrysowanie nadburcia. Wszystkie planki są ułożone tymczasowo, bez kleju. W przyszłym tygodniu zacznę ich klejenie.
Przed klejeniem klepek pokładu postanowiłem dokończyć nadburcia.
Przy pasowaniu ścianek i potem ich cięciu nie mogłem sobie pozwolić na zepsucie materiału z uwagi na brak drewna na poprawki. Jakoś udało się wszystko ze sobą skleić i skręcić. Górna deska nadburcia przymocowana jest na 14 wpuszczonych i zakołkowanych, nierdzewnych wkrętów + epidian 5 z Pacem.
Po sklejeniu nadmiar szerokości deski zestrugałem strugiem i szlifowałem papierem na kółku wiertarki. Brzegi zaokrągliłem. Na łączeniach pokazały się gdzieniegdzie malutkie szczelinki, które zaszpachlowałem szpachlówką z kleju i pyłu iroko.
Wreszcie się przełamałem i rozpocząłem klejenie klepek do pokładu.
Nim ściągnąłem pasowane klepki ponumerowałem je. Pokład zmatowiłem papierem ściernym, a miejsce klejenia przemyłem acetonem. Klepki również odtłuściłem i pomalowałem primerem Sika 290 DC.
Po odczekaniu 60 min mogłem przykleić je do pokładu. Do klejenia używam Sikaflexu 290 DC, który również służy do wypełnienia spoin. Na początek przykleiłem zewnętrzne planki. Będą stanowiły podstawę dla dalszego klejenia pozostałych klepek. Klej nakładałem za pomocą grzebieniowej szpachelki z 3 mm rowkami. Bardzo się bałem tej czynności z uwagi na szybkość wiązania kleju i pracę w pojedynkę.
Okazało się, że nie taki diabeł straszny i da się to zrobić. Do mycia narzędzi i rąk kupiłem Sika Remover - niepotrzebnie . Myje opornie. Za to aceton błyskawicznie i z niego będę korzystał. W sumie przykleiłem około 16 mb klepki o szerokości 4 cm. Zużyłem 2/3 batonu kleju tj. około 400 g.
Dzisiaj przykleiłem planki na prawym półpokładzie. Nie uniknąłem pomyłki w kładzeniu klepek mimo ich numeracji. Coś mnie zaćmiło i jedną przykleiłem w innym miejscu.
Zaraz się zorientowałem w błędzie i podmieniłem klepki. Robota wredna i brudna.
Czułem się jak Franek Dolas na parowcu .
boSmann napisał:
A czemuż to Kolega nie używa foli i taśm papierowych, do ochrony tego co powinno pozostać czyste?
Mniej roboty potem
Zapomniałem
Trudno. Będę czyścił
Lewy półpokład postanowiłem zrobić etapami. Dzisiaj przykleiłem trzy rzędy planek oraz ściągnąłem mocowania z prawego półpokładu. Spróbowałem szlifować zabrudzenia.Za pomocą szlifierki oscylacyjno- obrotowej wyczyściłem fragment powierzchni klepek. Zaschnięty klej schodzi bez problemu.
Dokończyłem kładzenie planek na lewym półpokładzie. Wydaje się, że najgorsze mam za sobą. Pozostałe klepki to formalność bo nie wymagają już gięcia .
OT. Przy okazji skleiłem Sikaflexem mój pneumatyczny kajak, któremu po 13 letniej służbie puściły fabryczne łączenia . Próbowałem wieloma klejami, dopiero Sika poradziła sobie z łączeniem .
Dokończyłem klejenie planek na dziobie. Już widzę, ze przed fugowaniem muszę skorygować niektóre szczeliny powiększając je. Dotyczy to okolicy zamka. Co zrobić, jakieś frycowe się należy .
Kalkulacja kosztów budowy Pasji 800 Koszty_budowy_Pasji.pdf
Muszę jeszcze doposażyć łódkę w żagle, dwa boczne okna, kosz, relingi i Bóg wie w co jeszcze
Dzisiaj wyciąłem listwy brzegowe kokpitu i pomostu kąpielowego. Obkleiłem je taśmą malarską, zagruntowałem primerem i przykleiłem . W tym jednym zdaniu mieści się 6 godzin pracy .
Wypełniłem klepkami obrysy i wyszło szydło z worka. Klepki pokazały że siedziska kokpitu nie mają idealnej równoległości. Na LB wyszła ona bardziej widoczna i tam wstawiłem 140 cm klin o szerokości 1 cm do zera. Wycięty klin nie wyszedł idealnie. Przed fugowaniem wyrównam jego krawędzie dłutem.
To dłutowanie przyklejonych klepek jest jednym ze sposobów retuszowania linii. W ten sposób można poprawić krawędzie , które nie są zadowalające.
Wreszcie skończyłem klejenie planek. Ostatnim miejscem była wanna kokpitu.
Myślałem, że pójdzie szybko. Niestety tylko tak myślałem. Dała mi popalić. Najgorsze jest to , że nie wiem jak to będzie wszystko wyglądało na koniec. Zdaję sobie sprawę, ze nie wszystko poszło jak bym chciał. No nic, trzeba z tym żyć .
Gruntowanie klepek primerem
Pasowanie planek
Dzisiaj fugowałem kokpit.
Do tego celu użyłem szpachli do regipsów o szerokości 40 cm, tej samej, którą szpachlowałem kadłub. Rozcinałem baton z Sikaflexem i szpachlą rozprowadzałem go po powierzchni, mocno wciskając w rowki.
Takie postępowanie dało mi gwarancję dokładnego wypełnienia szczelin.
Piomir napisał:
Ja tez tak czasem robie przy malych powierzchniach ale... Guma jak zaczyna wiazac troche sie zapada i trzeba potem dosc gleboko szlifowac aby klepki i guma wyszly na jednym poziomie. Lepiej klasc gume pistoletem z dosc sporym naddatkiem mamy wtedy gwarancie ze jak dokladnie wypelni fuge nie bedzie zaglebiona. Naddatek scinamy ostrym dlutem lub szlifujemy ale lepiej sciac bo kurz ze szlifowanej gumy jest dosc nieprzyjemny. przy kladzeniu szpachla poczatkowo wyglada wszystko ok ale czesto pozniej trzeba w nie ktorych miejscach nadlewac bo zaglebienia sa zbyt glebokie, traci sie czas oczkujac az poprawki sie utwardza. Dawanie sporego naddatku moze wygladzc na marnotrawstwo ale jest to jedyny sposob na unikniecie pozniejszych poprawk. Przygladam sie Twoim poczynaniom od dluzszego czasu i podziwiam umiejetnosci i sile woli. Za efekt jestem spokojny widzac jak radziles sobie do tej pory. Powodzenia. Mirek
Ps. Mysle ze nie zapomniales potraktowac fugi prajmerem przed zagumowaniem
Zafugowałem lewy półpokład i połowę na dziobie. Na tę powierzchnię weszły 4 batony po 600 ml sikafleksu. Kokpit potrzebował 7 batonów. Muszę je dokupić bo brakło na prawy półpokład. W sumie do tej pory wraz z klejeniem zużyłem 23 szt./600 ml sikafleksu 290 DC.
Przyszedł sikaflex. Nim zafugowałem szczeliny, obkleiłem taśmą malarską planki prawego półpokładu. Wcześniej wyciąłem szablony okien by rozplanować ich położenie na ściankach nadbudówki . Wstawię dodatkowe okienko w ściance wanny kokpitowej by hundka była trochę doświetlona.
Po wytrasowaniu i wycięciu otworów okiennych z prawej strony przymierzyłem okienko. Otwory wycinałem wyrzynarką .
Po wycięciu otworów okiennych z drugiej strony, szlifowałem powierzchnię nadbudówki pod szpachlowanie. Wnętrze łódki dostało trochę światła. Muszę jeszcze zrobić osadzenia luków pokładowych by móc wyciąć na nie otwory.
Robienie podstawy pod luk zacząłem od wyrysowania okręgu odpowiadającemu jego łukom narożnym.
Potem wyciąłem je. Na kartonie odwzorowałem łuk pokładu i przeniosłem go na listwy. Spasowałem wszystko na ramie luku i skleiłem epidianem 5+PAC z domieszką pyłu drzewnego. Całość obkleiłem taśmą malarską. Po wyschnięciu kleju dalsze prace z tym związane . Mały luk jutro.
Ciekaw byłem co pod tym lepikiem wyszło i z ciągnąłem taśmę maskującą z pokryw komory kotwicznej i bakisty.
Potem przeszlifowałem powierzchnię.
W jednym miejscu we fudze wyszła dziurka. Podciąłem ją nożyczkami do paznokci i wypełniłem "lepikiem" .
Przez ostatnie dni skleiłem listwy odbojowe. Miałem deskę o długości ok 2,25 cm i z niej wyciąłem je, z ukosowałem i połączyłem na epidian. Listwa będzie składała się z dwóch części by w razie, tfu, zniszczenia nie trzeba było demontować całości. Pokleiłem również klocki, z których zrobię podstawę masztu i kabestanów.
Dopasowałem jedną ramkę luku do pokładu i wyciąłem w nim otwór.
Wreszcie zamówiłem żagle . Uszycia ich podjął się nasz forumowy kolega Krzysiek Bień, właściciel żaglowni Strong Sails. Już się cieszę nimi .
Trzy razy robiłem ramkę pod mały luk. O ile pod duży poszło gładko to ten jakiś był oporny.
To się źle skleił, to spadł i rozpadł się na kawałki Jak spadł to jedno naroże dziwnie zniknęło. I znowu dorabianie. W końcu ją zrobiłem.
Potem pasowania do krzywizny pokładu. Między czasie kumpel wytoczył mi stożki pod kabestany.
Zestrugałem na nich skosy na strugarce tak by kabestan stał w poziomie. Ze sklejonych kawałków drewna zrobiłem klin pod stopę masztu.
Wszystkie te elementy przykleiłem na sikaflex do pokładu. Zaszpachlowałem miejsca laminowania półpokładu z burtami tak bym mógł na równą powierzchnie przymocować listwy odbojowe, które również przygotowałem do montażu.
Piotr6 zapytał:
dlaczego na sikaflex(jaki )? a nie na epidian ?
Bo przez każde z tych elementów będzie przechodziło po kilka śrub mocujących a to luk, a to kabestan czy stopę masztu. To one stanowią trzymanie ich na miejscu., a sika 290 DC tylko uszczelnia. To tak jak mocujesz knagi do pokładu. Listwy odbojowe też na sice kleił będę plus wkręty co 30 cm.
Zamontowałem listwy odbojowe.
Nie , nie sam. Pomogło mi dwóch kolegów bo miały słuszną długość i w pojedynkę taka robota nie mogła się udać.
Przykręciłem je na sikaflex 290DC . Wkręt co 30 cm. Potem kołkowanie. Za radą boSmanna dolną część listwy z fazowałem po to by ściekająca woda z pokładu nie skapywała po burcie. Otwory na wkręty zakołkowałem.
Z malowaniem burt już się pogodziłem
Dzisiaj czyściłem z sikafleksu przyklejone ramki pod luki i klin stopy masztu. Ściąłem kołki w listwie odbojowej i wstępnie ją wyczyściłem. Przygotowałem do montażu wantowniki.
Montowane one będą do burt ,a drugiej ich strony podłożona będzie sklejka 3x8 mm oraz metalowa podkładka.
Rozpocząłem budowę suwklapy. Postanowiłem zrobić ją nieco półokrągłą. Kształt nadbudówki przeniosłem na karton a z niego na listwy. Sklejkę gr. 8 mm przykleiłem epidianem 5.
Wantowniki zamontowałem na swoich miejscach. W przyszłym tygodniu chcę postawić maszt by zmierzyć długość want i sztagu.
Pomimo przeczytania jednym tchem budujących opinii na temat budowy jachtu stalowego kontynuuję prace przy swoim, drewnianym , a co.
Zabrałem się za prowadnice suwklapy. Posiłkuję się przy ich budowie stroną z amerykańskiej budowy łódki http://www.woodenboat.com...ead.php?t=82391 pokazanej w innym wątku przez Temporalisa.
Modyfikuję nieco to amerykańskie prowadzenie poprzez wprowadzenie w listwę aluminiowego ceownika, w którym ślizgać się będą "wąsy" przymocowane do suwklapy.
Dzisiaj nadejszła wiekopomna chwila . Po raz pierwszy postawiłem maszt. Poszło gładko, bo jak miało pójść ? . Pomierzyłem linki i zaznaczyłem miejsce cięcia. Po zawalcowaniu zmontuję sztywny sztag.
Stałem się posiadaczem 10 konnego silnika Yamaha, czterosuw, ma może z 10 lat - dostałem go w prezencie od przyjaciela . Jest na chodzie, chciałem go dać do przeglądu. Czy możecie wskazać jakiś warsztat?
Po różnych opiniach i rozmowach postanowiłem przerobić listwę odbojową przy podwięziach wantowych - wyeliminowałem przerwy w listwie
Zamontowałem na stałe prowadnice suwklapy. Obkleiłem ją plankami i zafugowałem.
W tylnej części prowadnic wyciąłem otwory na ew. spust wody oraz nacięcia umożliwiające demontaż suwklapy. Pozostało mi to wszystko wyczyścić.
Zamontowałem miecz w skrzynce. Ośka trafiła w otwór za pierwszym razem, czasami szczęście sprzyja.
Wykonałem i zamocowałem pionowe ścianki koperty suwklapy. Jej daszek jest już wycięty.
Teraz czekam na rozrysowaną przez Adama HobbyStylowego różę wiatrów , którą wytnę z planek i ułożę na jej wierzchu. Koperta bedzie miała otwierany "dach" , zamocowany na sześciu kandaharach. Po dwa z każdej strony. W ściankach koperty wyciąłem małe szpigaty.
Pewnie zburzę co niektórym ich poczucie piękna, estetyki i dobrego smaku wykańczając daszek koperty suwklapy tą trącącą czymś ( ale czym? ) różą wiatrów.
Jak już wspomniałem Hobby Styl ( wyrazy atencji ) narysował w corelu elementy mojej róży wiatrów. Teraz mojej bo jej pierwowzór istniał na jachcie Procjon, z którego czerpałem natchnienie .
Plik z różą powędrował do pracowni reklamowej gdzie ploter powycinał jej elementy na folii przylepnej. Te naklejki w znakomity sposób ułatwiają dokładne wycięcie kształtu, w tym przypadku róży wiatrów W tak zwanym międzyczasie wyciąłem łuki na których obgiąłem i przykleiłem daszek koperty. Jednak będzie wypukła, ładniej wygląda i woda nie będzie stała.
Gdy nalepki były gotowe nakleiłem je na deseczki i powycinałem. Następnie złożyłem całość zusammen do kupy. I tak mam tę przebrzydłą różę na kopercie
Po przyjściu sikaflexu niezwłocznie zafugowałem daszek koperty suwklapy.
Dam mu jeszcze trochę czasu nim go wyszlifuję.
Zacząłem klejenie rumpla. Robię go z dębowych , 5 mm listewek. Kleję go epidianem 5 +PAC na naprędce przygotowanym kopycie. Planki dębowe w dwóch miejscach przełożę ciemniejszymi plankami z iroko.
Ponadto rozpocząłem prace nad pokładem . Ściągnąłem taśmy malarskie, które zostawiły na plankach swój klej. Całość lepiła się niemiłosiernie.
By móc szlifować, nie zalepiając papieru ściernego przemyłem je benzyną ekstrakcyjną. Potem papier P 40 i rozpocząłem szlifowanie. Z uwagi na duże ilości pyłu powstającego przy tej robocie prace zakończyłem na dziobie.
Jutro wyjadę z łódką na zewnątrz by oszczędzić sobie zamiatania wokół łódki
Szlifowałem półpokłady papierem P40 założonym na kółko a potem szlifierką oscylacyjno obrotową.
Przed olejowaniem przeszlifuję papierem P 80. Dokleiłem cztery kolejne warstwy rumpla.
Przeszlifowałem kokpit.
Dokleiłem ostatnie cztery listwy do rumpla.
Przymierzyłem schodki do zejściówki. Są bardzo ładne i będą pasować do całości. To jedyna rzecz na łódce zrobiona perfekcyjnie i profesjonalnie Schodki wykonał dla mnie forumowy kolega Rafał - Rafi, którego miałem przyjemność gościć na swojej budowie. Zrobił niezbędne pomiary i w niespełna dwa tygodnie kurier dostarczył je do mnie. Rafał przyjechał zobaczyć jak wygląda budowa łódki gdyż postanowił zbudować nieco mniejszą Pasję 580.
Już rozpoczął budowę i niebawem zobaczymy na forum jej początki.
Ponadto dokonałem rozruchu silnika Yamaha 9,9. Odpalił za pierwszym szarpnięciem po 7 latach postoju . Niestety woda chłodząca nie "siurała"jak należy. By sprawdzić w czym rzecz odkręciłem dolną część kolumny. Na wałku pionowym zamocowana jest pompka wody. Jej wiatraczek jest w stanie idealnym ale uszczelka uszczelniająca połączenie obudowy pompki z rurką transportującą wodę do silnika jest w stanie agonalnym. Cała woda szła w korpus. Zamówiłem ją, anodę oraz uszczelniacze przekładni kątowej u przedstawiciela producenta. Ktoś wcześniej chciał odkręcić anodę ze stopy kolumny i urwał śrubę. By ją wykręcić z korpusu musiałem rozebrać przekładnię bo jej ośka uniemożliwia jej rozwiercenie .
Klapa koperty wyszlifowana.
Rumpel zrobiony.
Przeprowadziłem rewizję fug między plankami. Wszystkie miejsca "puste" zidentyfikowane i zalepione.
Daszek koperty zyskał kandaharowe zapięcie, a rumpel jarzmo.
Obkleiłem listwami dębowymi modrzewiowe, boczne ścianki korytka fałowego.
Z przodu zamknąłem je dębową deską a środek zażywicowałem. Przymocowałem również jaskółkę w części dziobowej łódki i jarzmo masztu.
Pod jarzmo dałem sikafleks a pod nakrętki śrub kawałek blachy z nierdzewki.
Blazjo napisał/a: |
O te kandaharki mocujące kopertę suwklapy nie będą Ci się liny zaczepiać? |
Po obu stronach koperty biegną liny fałowe z organizera do stoperów. One nie fruwają bezwiednie . Talia grota idzie wprawdzie po nadbudówce ale ma kształt odwróconej litery V a jej koniec roboczy (ten do ręki) wychodzi z bloczka stojącego, mocowanego na skraju nadbudówki. Ona też nie powinna haczyć. Szoty foka-genuy biegną po półpokładach. Myślę, że nie powinno się nic dziać. A jak będzie się działo to wiertarka i wkręty .
Od poniedziałku szlifuję wnętrze. Zacząłem od koi dziobowej. Przy okazji dołożyłem w niej półeczkę na LB.
Potem przyszła kolej na mesę. Zacząłem od zęzy. Tzn. wyrównałem schodki na słomkach by łatwiej było utrzymać porządek. Są gładkie. Przeszlifowałem w ten sposób całe dno w kokpicie. Potem wyczyściłem ze smarków epoksydowych sklejkę na grodzi podmasztowej.
Wcześniej nosiłem się z zamiarem obklejenia jej na nowo fornirem ale po przeszlifowaniu nie widzę takiej konieczności. Za to konieczne jest obklejenie nim ścianek i sufitu nadbudówki. Już zakupiłem specjalne formatki fornirowe i klej. Trochę mi z tym zejdzie . Obrobić również muszę widoczne w mesie wręgi. Je potraktuję taśmą fornirową do obrzeży po uprzednim zlicowaniu powierzchni z węzłówkami.
Nim zacznę obklejanie muszę zaszpachlować wszystkie połączenia elementów z kadłubem. Zwłaszcza denniki.
yovil napisał/a: |
A jakim klejem zamierzasz przyklejać fornir? |
Super mocnym klejem kontaktowym Universal Classic f-my Pattex.
W ostatnich dniach dorobiłem drzwiczki do jaskółki dziobowej. Jej brzegi muszę obkleić dookoła listewką dębową. Trochę się namęczyłem z tymi drzwiczkami ponieważ powinienem je zrobić gdy czołowa płyta jaskółki nie była zamontowana i wtedy dostępdo każdej strony jest swobodny. Można wygodnie pasować zawiasy i zamknięcie.
Potem zafugowałem szpachlówką wszystkie denniki. Robiłem to w rękawiczce palcem wskazującym i serdecznym. Nabierałem trochę szpachlówki i wciskałem w szczeliny. Potem szlifowanie.
Na ściance nadbudówki mam łączenie sklejek na styk. Pierwotnie podłożyłem od środka kawałek solidnej deski. Wcześniej jakoś nie zwracałem uwagi na to, że ona popsuje wygląd. Przykręcona ona była wkrętami na klej. Za pomocą dłuta wyciosałem je na P i LB. Wkręty uciąłem a powstałą nierówność zalaminowałem i zaszpachlowałem. Przed klejeniem forniru całość naprawy wyszlifuję.
Mariuszu-sp2hfh trzecia fotka przedstawia podklejony płótnem fornir - w sprzedaży jest w pasach o wymiarach 2500x630
boSmann napisał:
Dokładnie to jest fornir modyfikowany na flizelinie
O zaletach poczytacie tu
http://eurofornir.pl/inde...id=70&Itemid=29
Coraz więcej hurtowni ma go w swoich ofertach.
Wystarczy pogooglać i znajdziecie sprzedawców
Właśnie tak jak boSmann napisał to flizelina. Ja płaciłem 45 zł za arkusz. Kupiłem go w sklepie z okleinami w Rzeszowie. Link boSmanna powinien pomóc Wam zlokalizować punkt sprzedaży obok Was.
Dzisiaj postanowiłem zafornirować ten fragment nadbudówki.
Przygotowałem formatki na wymiar.
Można zrobić ciut większe. Ten fornir ładnie układa się na styku z poprzeczną ścianką i załamuje się pod kątem prostym. To załamanie należy wałkować wałkiem do tapet. Tym twardym, który służy do wałkowania styku brytów tapety. Zresztą całą powierzchnię nim potraktowałem oraz wałkiem do laminowania.
Klejąc klejem kontaktowym ma się jedną szansę na dobre ułożenie formatki. Chwyta od razu i nie możliwa jest poprawa pozycji. Nie przejmujcie się ew. bąbelkiem na powierzchni. Wałkowanie załatwia sprawę. Gdy formatka w tym miejscu się złamie to też żaden kłopot. Wałkować mocno i przetrzeć papierem ściernym. Nie ma śladu po naprawie.
Narzędzia i posmarowana formatka.
Pierwsze koty za płoty.
A tu fornir modyfikowany. Ten jaśniejszy pójdzie na sufit.
Na początku pracy zrobiłem szablon z tektury ale go wywaliłem. Pomierzyłem odległości i cienkim markerem narysowałem na fornirze kształt formatki. Potem nożyczki. Potrzebna była niewielka korekta kształtu, którą robiłem na miejscu w kabinie.
Zaszpachlowałem szczeliny wokół wręgów, wzdłużników. Szpachlówka z mikrobalonów na epidianie 61+Z1.
Potem fornirowanie. Nie rożni się ono od tapetowania ścian. Zachęcam do odświeżania swoich jachtów.
Tu posmarowane formatki klejem.
Formatka podczas klejenia.
Dopasowuje się do ścianek. Trzeba przewałkować załamanie.
Po robocie
Fornirowania a jak kto woli tapetowania ciąg dalszy . Dokończyłem fornirować ściankę kambuza i kibelka. Potem przyszedł czas na sufit nadbudówki. Z pozostałych formatek wykleję koję dziobową i hundkę.
Wykleiłem fornirem pokrycie koi dziobowej oraz wyszlifowałem wszystkie jej wzdłużniki i mesy.
Wzdłużniki przykryłem fornirem do obrzeży.
Fragmenty ram wręgowych między węzłówkami wypełniłem sklejką. Przestrzenie w węzłówkach również zostały wypełnione. Całość będzie fornirowana.
Zrobiłem obramówkę jaskółki dziobowej. Niby błaha sprawa ale czasochłonna. Potem wykończyłem dwa z pośród czterech elementów ram wręgowych. Fornir samoklejący grzałem strumieniem gorącego powietrza z opalarki.
Dokończyłem fornirowanie węzłówek na LB w mesie. Potem dorobiłem półeczkę w przedziale dziobowym. Tam też zafornirowałem węzłówki oraz czyściłem wszystkie listwy. Zrobiłem obramówki szafki w koi dziobowej oraz jaskółek w mesie. Dziobnicę od strony wewnętrznej wykończyłem dębową listwą. Właściwie przedział dziobowy jest gotowy. Po położeniu kilku listew maskujących ( nie mam ich ) i przeszlifowaniu można go będzie nasączać pokostem.
Poszlifowałem jaskółki mesy, gródź i ca tam mi wpadło w oko. Listwami ( ćwierćwałkami ) dębowymi zamaskowałem moją amatorską robotę. Potem wpadłem do kibelka gdzie popełniłem konstrukcje półek.
Jako że jest to pomieszczenie raczej gospodarcze nie przewiduję w nim umywalki. Zresztą co to za mycie w takiej klitce. Awaryjnie dla potrzebujących będzie miedniczka . Jaskółki półek zrobię bez drzwiczek.
Wyciąłem i nawierciłem półki szafki kibelkowej.. Cała ta szafka dała mi się we znaki ponieważ prawy nadgarstek jest przesilony i zabandażowany . Dzisiaj zrobię czoło szafki.
Jeszcze tylko przednia część półek. Ona będzie tylko przykręcona a nie klejona. Po to, by móc wyjmować półki do malowania.
Drzwi do kibelka powoli nabierają wyglądu. Po ich obklejeniu zabrałem się za stolik nawigacyjny. Zrobiłem go dwupoziomowy i dzielony. Pod blatami zamontowałem dwie półeczki na słodkie ciasteczka, makaron i gorące kubki ::). Drzwiczki stolika również obkleiłem listewkami. Ten krótki opis niesie dwa dni wytężonej pracy .
Dokończyłem drzwi kibelka. Stolik nawigacyjny powoli kończę. Przy nim muszę położyć kilka listew wykończeniowych i wyczyścić go.
Na prośbę Mariusza sp2hfh -.zamieszczam fotki drzwiczek tak by można było co nieco podpatrzyć. Ja zastosowałem zamknięcia kulkowe, które na innej łódce u mnie sprawują się od 9 lat dobrze. Teraz można kupić zatrzask - kogucik, który jest pewniejszym zamknięciem. Zawiasy musisz wpuścić nieznacznie w krawędź drzwiczek .Na grubość blaszki zawiasu. Postaraj się o w miarę równe cięcie krążków na rogi drzwiczek. Ewentualne szparki zaszpachluj szpachlówką do drewna. Jak widzisz nie jest to I klasa ale w sumie ujdzie w tłoku .
Wczorajszy wieczór poświęciłem na wzmocnienie konstrukcji koi w mesie. Każdą z nich podparłem czterema dodatkowymi nogami, a te z kolei na pomocą węzłówek przymocowałem do wręg. Ponadto miałem zastrzeżenia do drzwiczek szafki pod stolikiem nawigacyjnym. Musiałem je robić trzy razy. Wreszcie wyglądają po ludzku. Te poprzednie miały źle przyklejone listwy obrzeża i gdy patrzyłem z góry widoczna była w nich szpara. Zamocowałem drzwi kibelka.
Dzisiaj nawierciłem otwory w sklejce będącej podstawą pod materace hundkoi i przymocowywałem listwy maskujące przy wręgach i pokładnikach.
Jak tak człowiek sam ze swoimi myślami pracuje i nikt nie spojrzy na tę robotę na trzeźwo - tylko bez skojarzeń - to trzeba na drugi dzień wracać do tego samego .
Co do masztu to jak wiecie mam go:). Niestety bom Trimet zrobił mi ciut za krótki niż zamawiałem. Reklamację przyjęli bez zastrzeżeń. Robi się nowy. Żagle i lizy Jack od Krzyśka Bienia ze Strong Sail-u również dotarły. Są super wykończone i świeżutkie jak poranne pieczywko. A jak będą pracowały to zobaczymy. Mam nadzieje, że poniosą mnie hen, daleko .
Pofornirowałem ścianki hundkoi. Fornirem pokryłem ściankę pawęży, połać okienną i górną część hundki. Gródź wzdłużną i 60 cm szerokości pas dna kokpitu pomaluję na jasny kolor. Przedział rufowy nabrał przytulnego wyglądu. Teraz jest czas dłubania przy listewkach maskujących. Ponieważ nie mam w tym wprawy długo mi schodzi by jakoś to wykonać. Prace maskujące zakończyłem na dziobie, w mesie i kambuzie. Został mi przedział WC, który dzisiaj zacząłem robić. W blacie kambuza zainstalowałem zlewozmywak ( miska z Reala) i wylewkę wody.
Dokończyłem listewkowanie maskujące w WC.
Było to ostatnie pomieszczenie do ogłady przed gruntowaniem. Wywierciłem otwór w burcie dla wylewu wody ze zlewozmywaka. Przejście burtowe umieściłem o jedną średnicę nad KLW.
Przymierzyłem środkowy blat stołu. Na skrzynce zamontowałem tzw. zawiasy z zapadką. Służyć one będą do blokowania bocznych blatów bez konieczności ich podpierania. Oprócz tych zawiasów z zapadką zamontuję zwykłe zawiasy płaskie by ustabilizować wzdłużnie boczne blaty stołu.
W środkowym blacie wyciąłem otwór rewizyjny. Z której strony go dać?. Z doświadczenia wiem, ze gdy z jakiś przyczyn nastąpi zacięcie miecza to lepiej pchnąć go na jego końcu. Poza tym jak miecz jest opuszczony to można popatrzeć na wodę przez szparę mieczową . Z drugiej strony gdy padnie zblocze to i tak trzeba zdejmować całość. Ja dałbym go od strony rufowej. Co Wy na to?
boSmann poradził:
Ja bym zrobił rewizję z przodu. Miecz niezbyt często będzie Ci się zacinał chyba, że zbyt mało luzu dałeś ale w takim wypadku to jakiś stały popychacz trzeba by zrobić . Istotniejsza jest (moim zdaniem) możliwość kontrolowania stanu fału i zblocza. A jak miecz się zatnie to i od przodu sobie poradzisz, przykładając jakąś maszynę prostą (czy inną sztamajzę)
A jak chcesz wodę oglądać to wstaw okienko z plexy Ja tak miałem i córcia ryby mogła oglądać
Blaty zamocowałem na dwóch płaskich zawiasach na stronie. Jutro kupię i dołożę jeszcze po jednym.
Pasja 800 budowa część 10« poprzednia | następna »Pasja 800 budowa część 8 |
---|