Powierzchnię kadłuba wyprowadzałem sztywną (nieukładającą się do poszycia) pacą ze sklejki 8mm o dł. 800, szerokością dostosowana do papieru z rolki.
Oto paca:
Papier P40. Z czasem kanciastość znikała, a łódka nabierała ładnych krągłości. Na końcu wyprowadziłem zakończenie dziobnicy, skeg, tylicę.
Ten jacht Ten jacht nad moją łódką to zacny „Copernicus”
Zdecydowałem się na laminowanie żywicą poliestrową. Czemu? Ponad 3 razy tańsza, a kupiłem 25 kg. Tak, znam zasadę: nie oszczędzać na materiałach, ale na pewne kompromisy jestem zmuszony. Istnieje przekonanie, że żywica poliestrowa nie wiąże odpowiednio mocno z drewnem. Zbigniew Milewski w „Projektowaniu i budowie jachtów żaglowych” prezentuje wyniki badań wytrzymałościowych, sprawdzających przyczepność laminatów z żywicy poliestrowej Polimal 109 z dodatkami i epoksydowej Epidian 53. Wyniki prowadzą do wniosku, że żywica poliestrowa ma nieco gorszą przyczepność. Nieco. Pytałem różnych znawców tematu, zdania jak zawsze były różne, mniej więcej pół na pół czy można stosować poliester czy nie. Jeden Pan z PRSu powiedział nawet, że głębiej wchodzi w drewno i lepiej wiąże. Ja będę miał wyrobione zdanie po pewnym okresie eksploatacji.
Jak przebiegało laminowanie:
- Pokrycie kadłuba dwiema warstwami samej żywicy, mokre na mokre, tak, aby zagruntować i zapowiedz powstawaniu suchych miejsc poprzez wciąganie żywicy przez drewno podczas laminowania.
- Szlifowanie żywicy w celu zdjęcia parafiny wytrąconej na powierzchnię
- Laminowanie trudnych, nie technologicznych miejsc: dziób, zakończenie dziobnicy, skeg, tylnica. Cienka mata 150, 4 warstwy.
- Szlifowanie wcześniej zalaminowanych miejsc w celu dobrej przyczepności laminatu „głównego”.
- Laminowanie kadłuba:
- sobota po południu, pusty, zamknięty hangar, spokój(udało się to uzyskać)
- czterech ludzi
- docięcie płatów maty i ułożenie ich na przygotowanych stołach ze sklejki, w kolejności, ponumerowanych, pozwijanych w rolki
- laminujemy lewą burtę, 2x300:
- dno 3x300, pas na stępce 4x300
- prawa burta 2x300
- całość przeprowadzona w 1 godzinę, gdyż gdy łączymy laminat lewej burty z prawą, ten wcześniejszy musie być jeszcze nie zżelowany („mokre na mokre”). Uzyskujemy w ten sposób jednolitą strukturę.
Podczas laminowania istnieje niebezpieczeństwo powstanie zjawiska „halunów” od styrenu parującego z żywicy, a śmierdzi to to okrutnie:
Udało się w godzinę:
Dzięki chłopaki (od L: Damian, Ja, Paweł, Marcin), bez was nie byłoby to możliwe
- O czym trzeba pamiętać podczas laminowania:
-Najpierw kładziemy żywicę, potem matę i metalowymi wałkami przesycamy matę, tak aby żywica wyszła na wierzch. Uzyskujemy w ten sposób mniejszą zawartość żywicy w laminacie, co wpływa na zmniejszenie masy i zwiększenie wytrzymałości. Po za tym nie ma wątpliwości czy przesyciliśmy matę. Kładąc ostatnią warstwę zbrojenia można spróbować nie dodawać w ogóle żywicy, a wywałkować (wycisnąć) ją spod spodu
- Brzegi maty rwane – zapobiegamy zbieraniu się żywicy (karb w konstrukcji, miejsce kruche)
-Minimalna grubość zakładki: 50mm
- Zakładki kolejnych warstw przesunięte względem siebie min o 100mm
Później znowu szlifowanie, bardzo wredne szlifowanie, bo wytrącony wosk z żywicy świetnie zalepia papier.
Skrzynka mieczowa, oblaminowana w środku. Te wkładki z nierdzewki to zderzaki (ograniczniki) poprzecznego bolca w mieczu.
Oblaminowana, zatopkotowana:
Na łódce leżą paski maty do użyte do zlaminowania skrzynki:
Wyznaczanie osi łódki:
frezowanie otworu (widać tymczasowe prowadnice- culagi):
Skrzynia już wklejona, widać śruby ściągające całość, zakołkowane wkręty 5x70, 3 wbite listwy pozycjonujące skrzynkę.
Po pierwszym topkotowaniu:
Wnioski po topkotowaniu:
- Warto stosować kilka naczyń, gdyż topkot wiąże szybciej niż żywica (z nią pracuje się raczej z jednym pojemnikiem) i powstają grudki widoczne na zdjęciu powyżej.
- Czas garnkowy ( J ), czyli czas pracy można wydłużyć dodając mniej utwardzacza (ale nie mniej niż: chyba 0,8 %). Czas pracy przy ilości utwardzacza 1,5% w temp 15-20st C wynosi do 10 min. Tak wynika z autopsji. Czas rzeczywistego nakładania top kotu skraca się jeszcze, bo trzeba naszą miksturę d o k ł a d n i e wymieszać.
- Polecam nakładanie pędzlem, po pierwsze grubiej, po drugie można wciapać topkot w te małe wredne dziurki w laminacie.
Ja kiedyś nie wiedziałem, może czytasz i też nie wiesz: topkot to jest żelkot z korektorem parafinowym (czyli rozpuszczona parafina w styrenie, 10%), a żelkot to specjalna żywica żelkotowa, która ma chronić laminat (zawierający żywicę nieodporną wodę, dającą się wypłukiwać) przed czynnikami zewnętrznymi.
Praktyczna różnica między topkotem i żelkotem jest taka, że topkot poprzez wytrącenie na wierzch parafiny utwardza się do końca i daje się bardzo ładnie szlifować, nie zalepia też papieru, tak jak to opisywałem przy szlifowaniu żywicy. Żelkot natomiast nie utwardza się do końca i daje się szlifować tylko papierami wodnymi. Zaleta jest taka, że nie trzeba uważać aby zdjąć parafinę.
Tak więc topkot był szlifowany, przy czym okazało się, że „rysy” od pędzla są tak głębokie, że należało zeszlifować prawie do zera. Używałem topkotu tzw. ręcznego (w odróżnieniu od maszynowego), gęstego, którego nie udało się też wpaciać pędzlem w większość mini dziurek być może przez zbytni pośpiech. Pośpiech wynikał z mieszania „szybkiego” topkotu.
Aby usunąć parafinę z powierzchni topkotu, który częściowo w one otworki wniknął użyłem dremela, czyli małej szlifiereczki z małym wałeczkiem z papierkiem ściernym. Oto efekt:
Polecam na pierwszą warstwę zdobyć topkot (lub żelkot) maszynowy- rzadki.
Wszystkie wydremelowane kratery zaszpachlowałem szpachlówką żelkotową (praktycznie zaciągnęliśmy szpachlą cały kadłub). Na to jak tylko szpachlówka złapała-stanęła: żelkot- 2 warstwy pędzlem, topkot jedna warstwa - wałkiem – bo było mało, ale chciałem pędzlem. Na końcu był topkot, aby parafina którą wytrąci na powierzchnię zamknęła całość.
Podziękowania dla Marcina za wspólne kładzenie tego tortu.
Tak otrzymana warstwa była na tyle gruba, że udało się zjechać wszystkie nierówności od pędzla i szpachli i otrzymać gładką powierzchnię. Topkot szlifowałem szlifierką mimośrodową z krążkiem P40.
Reasumując, wiedząc to co teraz wiem robiłbym to wszystko tak: szpachlówka żelkotowa jeśli trzeba, żelkot maszynowy pędzlem, topkot kładziony natryskowo – nie ma problemu z nierównościami od pędzla, które trzeba pracowicie zeszlifowywać.
Po ostatnim szlifowaniu pojawiło się sporo przetarć do gołego laminatu, także położymy topkot natryskowo, przeszlifuję go cienkim papierkiem, no i lakier. Dzięki pewnemu dobremu człowiekowi będziemy natryskiwać topkot czarny- taki jak lakier. A lakier będzie ze stajni SIGMADUR – ale o tym po lakierowaniu w następnym odcinku.
Grunt to dobry odciąg przy szlifowaniu:
W ramach post scriptum jeszcze o zasadności laminowania skoro łódka jest drewniana. A no jest drewniana i drewniana miała pozostać, ale uznałem, że poszycia nie wykonałem dostatecznie ładnie (szpary między listewkami, dobór jednakowych słojów). Drewniana będzie w środku i na pokładzie, na burtach czarna z ecru paskiem. A na dnie wielki, pomarańczowy napis RATUNKU
J .
dopisek Adam:
Janku kawał roboty zrobiłeś... gratuluję.
Ten napis na dnie wcale nie jest głupim pomysłem - ale chyba lepiej napisz "HELP ! " - popłyniesz kawałej dalej i "ratunku" nie zrozumieją :-)
Część 6. Szlifowanie szlifowanie szlifowanie, a potem szlifowanie. No i jest! Dnem do dołu« poprzednia | następna »Część IV - zakończono poszywanie. Szlifowanie w toku |
---|
Komentarze
zajrzyj tutaj
http://www.zywica.eu/sanit//index.php?cat_id=34&page=0&view=3&sort=default
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.