Witam po 6 tygodniach. Ostatni artykuł kończyłem bedąc w trakcie ukosowania i klejenia płatów sklejki na burty. Troche mi na to czasu zeszło bo w wypadku Quinto2 burta to 3 i kawałek arkusza sklejki czyli w sumie 7 arkuszy i 6 złącz. Dodatkowo nie wszystkie mi wyszły idealnie i trochę czasu straciłem na szpachlowanie i wyrównywanie poszczególnych miejsc sklejenia arkuszy.
Trafił mi się też w jednym przypadku grubszy błąd co kosztowało dodatkowy dzień.
Na zdjęciu poniżej widać już to złącze w trakcie naprawy. Po obróceniu płata lewej burty zauważyłem że coś jest nie tak z łączeniem ukosów. Jak się okazało mniej więcej po środku były dwa miejsca gdzie żywica wypłynęła i się nie skleiło... Wyłupałem luźną sklejkę i zalałem to rzadką żywicą żeby dokładnie spenetrowała wolne miejsca. Potem żywica zagęszczona żeby wyrównać. Najwyraźniej docisk był niewłaściwy w tym miejscu. Na szczęście to zewnętrzna strona kadłuba więc całe to łatanie, szpachlowanie itp zniknie pod kryjącą farbą. Od wewnątrz wygląda to prawidłowo.
Przy sklejaniu ukosowanych arkuszy sklejki - zwłaszcza po całej szerokości - trzeba zadbać żeby powierzchnie którymi ściskamy były idealnie płaskie. U mnie najpewniej blat stolika się wygiął i w środkowej części docisku nie było.
Po sklejeniu arkuszy na burty przysąpiłem do trasowania. Metoda standardowa czyli gwoździki co pół metra na kolejnych punktach zgodnie z projektem, do nich listwa i rysujemy.
Wcześniej ułożyłem obydwa płaty sklejki na sobie i upewniłem się że wyszły prostokątne
Po zakończeniu trasowania wyrzynarka w ruch i tniemy dwie burty na raz
Nie ufając do końca swojej ręce ciąłem z zapasem 1-2 mm, a dokładnie wyrównałem taśmówką. W efekcie mamy dwie burty czyli dwa długie i strasznie wiotkie płaty sklejki.
Kolejnym elementem za który się zabrałem, a właściwie to wykonywałem go równolegle były wzdłużniki burtowe. Dwie 7 metrowe listwy 30 x 40 sklejane z listew 30 x 20. Z ukosowaniem trochę kombinowałem, w efekcie z grubsza skosy wyciąłem wyrzynarką, a równałem taśmówką.
No i klejenie całości wzdłużnika
Kolejnym etapem było przyklejenie wzdłużników do górnej krawędzi wyciętych płatów burt.
Tutaj też nie ustrzegłem sie drobnego błędu. Obydwie burty leżały nadal na sobie i spływająca żywica postanowiła je ze sobą skleić . W kilku miejscach skończyło się to szpachlowaniem.
Ostatnią pracą "na płasko" było zaokrąglenie dolnych krawędzi wzdłużników. Wygodniej teraz na stole niż potem w kadłubie.
I tym sposobem doszedłem do fazy 3D projektu .
Płaty burty usztywnione wzdłużnikami stały się zdecydowanie łatwiejszym elementem. Nie miałem większych problemów z ich przenoszeniem, ustawianiem itp w pojedynkę czy z pomocę jednej osoby.
Teraz należało burty punktowo zszyć z dnem, rozchylić je dość szeroko, zszyć dokładnie i skleić złącze - nic prostszego . Diabeł tkwi w szczegółach. Przy tym gabarycie nie ma szans na pracę "z zewnątrz". Do zszywania trzeba było po prostu wleźć do kadłuba i pieczołowicie przewlekać 150 drucików. Dno w tym celu musiałem dość dokładnie podpierać żeby moje szanowne 100kg nie narobiło szkód. Zastosowanie plastikowych opasek w tym wypadku nie było możliwe - nie wytrzymywały obciążeń, a nie chciałem wiercić dużych dziur pod te mocniejsze.
Efekt dwóch pełnych dni pracy na poniższych zdjęciach.
Wstępne ustawienie
Rozchylanie aby przy dnie uzyskać kąt jaki będzie tam finalnie. Potem burty będą wyginane na wręgach.
Rozchylone. W najszerszym miejscu do 1,90 m - trochę ciasno się zrobiło.
Okręt w stoczni...
Zaszyty
No i narazie tyle. Zdjęcia są takiej sobie jakości bo pstrykam telefonem ale co mają pokazywać to pokazują.
Pozdrawiam
Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 1 (początek, burty i dno)« poprzednia | następna »Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 3 (laminowanie burt z dnem) |
---|
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.