Ahoj!!!
Obiecywałem sobie, że bedę w tym roku wrzucać więcej relacji. Krótszych ale więcej. Wyszło jak wyszło czyli mamy grudzień i zamieszczam pierwszą i rzecz jasna ostatnią. Trochę się na to złożył fakt, że byłem bardzo zarobiony zawodowo i każdą wolną chwilę starałem się przyznaczyć na budowanie. Ale do rzeczy. Plan na ten sezon był taki by zakończyć kadłub pierwszy czyli doprowadzić go do stanu: polaminowany, pomalowany podkładem i może pierwszą warstwą lakieru i wystawiony na dwór pod plandekę żeby zrobić miejsce drugiemu. Następnie miał być zaczęty kadłub drugi. Realizacja jest taka, że pierwszy częściowo polaminowany stoi nadal w szkutni.
Na dzień dobry sezonu 2018 wyglądało to tak.
Oczywiście kadłub mniej więcej był już skończony, więc zostało trochę detali.
Mocowanie wspornika dźwigara rufowego. Miejsce widoczne na zdjęciu to jednocześnie przestrzeń będąca w planach zbiornikiem na wodę. Śrubki muszą być zatem dobrze uszczelnione. Wstępny pomysł to podkładki z silikonu 4mm ale coś czuję, że finalnie skręcę to na sztywno i oblepię sikaflexem.
Trochę będę skakał z miejsca na miejsce, bo łódka długa, a prace musiałem dopasowywać do okienek czasowych, pogody i handlowych niedziel ;) Tak więc poszedłem na dziób i zabrałem się za forpik. Przed przyklejeniem pokładu oczywiście pozaznaczałem sobie gdzie wycinać otwór. Dla pewności jednak wyciąłem mniejszy i potem już dokładnie taki jak ma być. Po wycięciu wyrzeźbiłem obramowanie.
Następnie klapa, a właściwie to dwie, bo w tej samej "technologii" wykonałem klapę achterpiku
No i przeniosłem się do kambuza. Wkleiłem ściankę szafek i zabrałem za wykończenia krawędzi. Trochę szukałem rok temu jesienią stolarza, który by mi wykonał listewki do wykańczania ale zgłosił się jeden i zaproponował cenę z kosmosu. Kupiłem więc różne listewki i zacząłem ręczną frezarką rzeźbić.
Wymalowałem achterpik (z prawej) i zbiornik (z lewej). Zbiornik malowałem emalią Famoxyd 3. Jest to emalia epoksydowa przeznaczona do malowania zbiorników na produkty spożywcze tak więc coś co moim zdaniem najlepiej sie nadaje do zbiornika wody pitnej. Zbiornik będzie miał otwór rewizyjny, przez który będzie można go umyć i w razie nieszczelności coś poprawić. Pojemność ok 45 litrów ale dokładnie przy tym kształcie trudno to policzyć. Pokrywa całości od spodu też została pomalowana tak żeby po wklejeniu zrobić od wewnątrz tylko drobne poprawki przy złączach.
Ściankę gniazda dźwigara postanowiłem wykończyć herexem żeby uzyskać kąty proste w samych gnieździe i trochę wizualnie to miejsce poprawić.
No i pokład rufowy zaczął przypominać stan finalny.
Zabrałem się za rufę czyli tam miejsce gdzie jachty zwykle mają pawęż :) Trzeba tam wkleić takie jakby dwie półki. Usztywniają całość i służą za punkt mocowania steru.
Dolna "półka" nie jest równoległa do dna. Wkleiłem więc taki klin z herexu żeby przy montażu okuć steru można było bezpiecznie skręcić śruby.
Dolna półka wklejona, a tu wkleja sie górna.
I rufa prawie gotowa z jednym ale. Nie podobają mi się wąskie 6mm krawędzie burty. Pogrubię je 1cm herexu.
Między innymi o to chodziło w tym wyklejaniu. Na tylnej krawędzi burty powstał taki schodek. W drugim kadłubie od razu wytnę sklejkę 8mm wyżej - tyle jak jest grubość poszycia na achterpiku. Tutaj musiałem dokleić herexem.
Po przyklejeniu dachu prace w środku stały się strasznie upierdliwe. Cóż - łódka z założenia nie jest komfortowa jeśli chodzi o poruszanie się w środku, zwłaszcza do dziobu. Nie mam też wyciętych otworów na forluki, bo one będą zależeć od zastosowanych klap. Te z kolei są drogie i nie chcę już teraz wyskakiwać z kasy i mocować drogie elementy. Tak więc zmusiłem się w końcu do prac w kabinie i zacząłęm po kolei wykończać to co tam wcześniej zrobiłem.
Na początek półka i szafka w kabinie dziobowej.
I jeszcze półka w mesie. Niestety nie mam finalnej fotki jak to wyszło ale jakoś wyszło ;)
Kolejny drobiazg, który był do zrobienia to obramowanie klapy zejściówki. Nad samą klapą się jeszcze mocno zastanawiam. W projekcie jest po prostu podnoszona na dwóch zawiasach. Trochę mi to rozwiązanie nie pasuje dlatego myślę o połączeniu klapy podnoszonej z suwklapą - pomysł mam. Na razie jednak obramowanie. Zrobiłem je sklejając ze sobą paski sklejki czyli zrobiłem grubszą sklejkę ale dopasowaną do kształtu.
Po sklejeniu wyszlifowałem, wyrównałem i dopiero wkleiłem na miejsce.
Potem zabrałem się za równanie całości przed laminowaniem. Zaokrągliłem krawędzie, wyszpachlowałem większe nierówności, a szczególnie lewą ściankę kabiny. Niestety w wyniku błędu w wycięciu jednej wręgi powstała tam wklęsłość. Wstępnie wyrównałem to herexem, a potem szpachlą. Generalnie jestem bardzo zły na to, bo zajęło mi mnóstwo czasu, a ciągle widze że nie jest równo :( Błąd chyba jednak nie był mój ale cóż. Na drugi kadłub wręga nr 8 bedzie poprawiona.
No to laminowanie...
Gdzieś tam wyczytałem, że dobrze jest zastosować delaminaż. Oczywiście delaminaż ze "sklepu z kompozytami" jest za drogi ale wyczytałem, że doskonale do tego nadaje się podszewka poliestrowa. Na allegro ok 1zł/m2. Kupiłem i tak to wyglądało w praktyce...
Po zerwaniu na pierwszy rzut oka jest super. Równiutka powierzchnia, polep z żywicy został na zerwanym poliestrze, ale.... No właśnie - niestety idealne rozłożenie delaminażu jest trudne i zostają miejsca do poprawki. Tu pojawia się problem. Musimy je szpachlować. Po szpachlowaniu musimy wyszlifować i zaczynamy szliferką jechać po miejscach równych, sąsiadających ze szpachlowanymi. Wtedy niszczymy szlifierką szkło... Do tego powierzchnie szpachlowane były jednak inaczej gładkie niż te niby idealne z delaminażu. Pewnie lakier by to zgubił ale jeśli nie... to było by słabo. Przy drugiej warstwie szkła starałem się delaminaż rozkładać idealnie ale wyszło podobnie. Miejsc do poprawki było tyle, że po prostu przejechałem szpachlą po całości. I szlifowanie, i kupa kurzu (maska i nauszniki tłumiące hałas obowiązkowe), i szpachla i szlifowanie i ....
I nastał listopad i koniec roboty :(
Na wiosnę czeka mnie szpachlowanie burt i dna. Powinno być łatwiej bo mniej trudnych miejsc z załamaniami, krawędziami itd. Ciągle jednak nie wiem jaką taktykę przyjąć. Teraz stosowałem żywicę Havel LH288 bardzo rzadka, przeznaczona do infuzji. Przesącza dobrze ale zostawia polep. Z tego powodu delaminaż bardzo ułatwiał, bo polep zostawał w nim. Z drugiej strony i tak musiałem wszystko szpachlować. Ta żywica w zasadzie mi się kończy więc i tak będę musiał kupić. I teraz nie wiem czy nie użyć jednak LH160 - też jest rzadka choć nie tak, ale może nie zostawi polepu? - Ma ktoś z nią doświadczenie? Stosuje się do niej te same utwardzacze co do LH130 i LH145 które polepu nie mają. Bedę się starał laminować mokre na mokre. Pewnie w dwie osoby bo jednak powierzchnia to przerobienia jest słuszna. Mogę też dobrać utwardzacz o długim czasie pracy żeby zdążyć z kolejnymi warstwami. Nad delaminażem się zastanawiam. Wychodziło równiej i szpachli też pójdzie wtedy mniej. Muszę to przemyśleć.
No i to tyle. Krótkiej zimy wszystkim życzę.
Pozdrawiam
Marek
Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 9 (pokład, dach)« poprzednia | następna »Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 11 (detale zabudowy) |
---|
Komentarze
nie mogłem doczekać się kolejnej relacji.
Ja większość laminowania robię infuzją lub workiem próżniowym. Zawsze używam delaminażu.
Przy ręcznym laminowaniu, przed położeniem delaminażu maluję mokrą żywicę zagęszczoną mikrobalonami i aerosilem żywicą. Powstaje w miarę równa, łatwa do przeszlifowania bez uszkodzeń szkła, powierzchnia.
Żywice LH ( tylko tych używam) mają polep (tak trzeba przyjąć)- delaminaż ten problem eliminuje.
LH 288 jest zbyt rzadka do laminowania ręcznego- z powierzchni pionowych będzie spływać, nawet do osuszenia tkaniny, ja używam LH 130 i do tego utw. H135 (0,5h czasu pracy) i H136 (4h czasu pracy). Ważna jest temperatura min. 18 st C. Każde 10 st.C powyżej 20 st.C skraca czas pracy o połowę.
Przymierzałeś już belki?
Sławek
Pomysł z pomalowaniem pod delaminaż zagęszczoną żywicą ciekawy - spróbuję na jakimś mniejszym elemencie. Co do polepu to na żywicach 130 i 145 nie wyczuwałem go. Oczywiście przed kolejna warstwą czyściłem tak czy inaczej acetonem ale LH288 była wyczuwalnie lepka.
Jeśli chodzi o spływanie żywicy to nie zauważyłem żeby się to działo nawet z rzadką LH288. Może właśnie przez to że przykładałem zaraz delaminaż. Coraz bardziej jednak skłaniam się do użycia LH160 do laminowania.
Belki niestety czekają na swoją kolej tak jak je od Ciebie przywiozłem. Spróbuję je dokończyć jak wyprowadzę ten kadłub ze szkutni. Na razie nie bardzo mam na to miejsce. Przymiarka też nie była możliwa, bo to lewy kadłub i stoi wewnętrzną burtą do murowanej ściany garażu ;)
A jak Twój okręt?
mój katamaran cały czas w budowie. Jeśli masz ochotę- zapraszam na oględziny:)
Relacja zdjęciowa-www.flickr.com/photos/139749177@N02/page1
Sławek
Czy nie zacząłeś relacji tu? szkutnikamator.pl/index.php/laminat/laminat-zaglowe/165-katamaran-quinto-2-budowa/532-budowa-katamarana-quinto
Jeśli to Ty to jedź dalej z opisem,,, oglądałem Twoje fotki bardzo ciekawa relacja.
Prześlij mi na email Twój nr telefonu chciałbym o coś podpytać adam(@)szkutnikamator.pl
Pozdrowionka
Adam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.