Witam Serdecznie!!
Jestem zaskoczony ilością odsłon mojego ostatniego "reportażu" - trudno to nawet nazwać reportażem. Jest to raczej tylko krótka relacja z budowy. Chciałem tą relacją przypomnieć o istnieniu, o trwaniu, chodziło przede wszystkim o zdementowanie krążących tu i ówdzie plotek o rezygnacji z budowy. Absolutnie nie miałem zamiaru cokowiek więcej pisać, usprawiedliwiając swoją niechęć do opisywania perypetii z budową faktem,. że jest Lipiec, wakacje, urlopy, żeglarze na wodach, pozostali na plażąch, kto to będzie oglądał i czytał.
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy dzisiaj ok. godz. 21 wszedłem na forum i ku mojemu osłupieniu stwierdziłem że moja krótka relacja została odsłonięta 207 razy - przecież to tylko dwa dni, w dodatku Lipiec, Sobota i Niedziela, piękna słoneczna pogoda /przynajmniej tu w okolicach Gdańska /.
Doszedłem do "jedynego słusznego wniosku":
" Zainteresowanie budową jachtu przez totalnego dyletanata jest tak duże, że ludzie gotowi są poświęcić urlop, weekend, słońce, plażę, "
OOOOOOO chyba jestem trochę zarozumiały..........................
Fakt ponad 200 odsłon nie podlega jednak dyskusji i aby nie zawieść swoich "wiernych fanów", którzy z pewnością byli rozczarowni tak ubogą w treść relacją części 15, postanowiłem przełamać swoją niechęć do pisania i trochę dokładniej przedstawić co działo się w okresie od Listopada 1912 r. do 18 Lipca 2013 w przeżywaniu przygody jaką jest dla mnie budowa Sztrandka.
Przypomnę - planowałem szpachlowanie i szlifowanie części dennej kadłuba oraz budowę przyczepy jachtowej;
- szpachlowanie i szlifowanie zrealizowałem, z budowy przyczepy zrezygnowałem.
Najpierw może o przyczepie - będzie tego mniej a więc z tematem uporam się szybciej.
Postanowienie budowy /tak jak i postanowienie poprawy w spowiedzi/ było stuprocentowe, obaw czy podołam - żadnych.
Cztery la ta temu zbudowałem przyczepę lekką na podwoziu Peugeota 205, została zarejestrowana na 650 kg, pięknie się prowadzi i to nawet z ładunkiem 800 kg. /bywało, że tyle na niej wiozłem /. Oprócz haka, wtyczki i lamp świateł wszystko było ze złomu/.
Teraz jest już trochę wyeksploatowana ale pracuje dalej i zarobiła na siebie przynajmniej kilka razy.
Więc, do roboty:
Jako że cechuję się przypadłością "najpierw działanie a później refleksja" zakupiłem na złomowcu kompletną tylną oś z kołami /wszystko w doskonałym stanie / od Citroen'a ZX
i zacząłem rozgladać się za pozostałymi materiałami / przede wszystkim kształtowniki na ramę/.
IIII...przyszło opamiętanie???
Jacht - ciężar w przybliżeniu 1000 kg, długość 6,5 mb. Przewidziany maksymalny nacisk na tylną oś w Citroen,ie około 800 kg, więc jedna oś to za mało a i długość ma tu znaczenie / sześciometrowa przyczepa na jednej osi - trochę to jednak karkołomne/. Do zakupu i przerobienia pozostaje 20 mb stalowego profilu zamkniętego 80 x 40 x 3, /trasowanie, cięcie, spawanie/ zakup jeszcze jednej osi, odpowiednich rolek, wyciągarki i odpowiedniego, z mechanizmem hamulca najazdowego, haka, tarcze do cięcia stali, elektrody koszty prądu. Dla jednosobowego zespołu roboczego co najmniej 2 m-ce roboty, a i to przy sprzyjających warunkach atmosferycznych / nie mam hali produkcyjnej a w garażu stępką do góry jacht/.
O co więc chodzi, co jest głownym celem - oczywiście budowa łodzi, przyczepy poszukam, może być do remontu.
Znalazłem - trochę daleko - 350 km dogadałem się wstępnie telefonicznie i mailowo co do warunków sprzedaży i 20 czerwca o godz. 5,15 wsiadłem do samochodu a o godz. 16.00 tego samego dnia ustawiłem przyczepę obok jachtu.
Oczywiście przyczepa do remontu, jednak z Łodzi do Gdańska przyjechała na kołach za moją kultową 190 -tką. Najważniesze to, odrestaurować to do czego nie będę miał dostępu po postawieniu na niej łodzi.
Nie było najgorzej, wszystkie śruby przy podporach z wyjątkiem czterech cybantów dały się odkręcić, odczyściłem prawdopodobnie trudno dostępne, pod stojącym na przyczepie jachtem, miejsca z rdzy, pomalowałem je specjalną okrętową farbą, błotniki i koła zdjąłem, postawiłem ją na kołkach, niżej aby ułatwić sobie ustawianie przewracanego na stępkę jachtu i rozpocząłem przygotowania do przewracania kadłuba.
Niestety nie mam zdjęcia przyczepy przed demontażem, to co możliwe, jak wygląda w tej chwili pokazuję poniżej:
Tabliczka znamionowa na wysięgniku / dyszlu/ przyczepy.
Hak i wyciągarka - wyciągarka taśmowa.
Widok na ramę z przodu.
rama z lewej strony - piasty, bębny hamulcowe do odnowienia, czeka mnie również zabawa z odrestaurowaniem hamulca najazdowego
Widok z tyłu - podpory rolek zostały wyczyszczone z rdzy i pomalowane specjalną okrętową farbą.
Urwane cybanty dorobiłem z gwintowanego pręta fi 10 - oczywiście gięte na gorąco.
- do renowacji
Zespół rolek przednich, po dwie z każdej strony - umieszczone na aluminiowych osiach rolki mają możliwość odchylania w poziomie, przymocowane są do ruchome części ramy która daje możliwość odchylania w pionie, dopasowują się do kształtu dna przewożonej łodzi.
Zespół rolek tylnych, po cztery z każdej strony - zamocowane w podobny sposób jak przednie z możliwością zmiany kąta pochylenia tak w pione jak i poziome /Zdjęcie nie wyszło - powtórzę i przedstawię w następnej części.
Zdemontowane błotniki - do renowacji, na szczęści z dość grubej blachy z odnowieniem nie będzie kłopotów
Cóż, reasumując, bez fałszywego wstydu stwierdzam tu, że takiej przyczepy nie byłbym w stanie wybudować nie ćhwaląc się faktem, iż coś takiego z bliska zobaczyłem pierwszy raz.
Wkrótce postaram się opisać proces szpachlowania i szlifowania, w którym wydawałoby się nie może być wpadek -a jednak!!!!
To by było na tyle w dniu dzisiejszym - mam nadzieję że tym razem nie rozczarowałem.
Jeszcz tylko jedna prośbo -uwaga, jeśli ktoś z Szanownych Forumowiczów miałby jakieś uwagi, pytania do poprzednich reportaży, proszę o przekazywanie ich w komentarząch do artykułu bieżącego, gdyż praktycznie wstecz nie zaglądam, nie chciałbym żeby Ktoś poczuł się urażony faktem, że nie odpowiedziałem na Jego komentarz.
Pozdrawiam!!
"Andach"
Komentarze
rozmazane i niewidac szczegolow
Pozrowienia - Teodor
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.