Remont.
Piszę remont - ale ja to nazywam "przywracaniem do stanu używalności".
Żona jakoś to przyjęła(zakup). Mieszkam pod tym samym adresem. Musiała też pogodzić się z faktem że już nie będzie jedyną miłością mojego życia. Ma grożną rywalkę. Bądż co bądż Lakshmi to bogini.
Ale miało być o przywracaniu do stanu używalności. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem, to przy użyciu cykliny, oczyściłem kawałek listwy odbojowej. Po przeszlifowaniu papierem ściernym, przetarłem oczyszczony fragment wilgotną gąbką. I...... banan na gębie. Mahoń odzyskał swój piękny kolor! Następnie biorę się za dach nadbudówki. Po oczyszczeniu z łuszczącego się lakieru kilku klepek, drewno odzyskało naturalny, piękny kolor. Okazało się jednak że klepki mają liczne pęknięcia. Fugi też lata świetności mają za sobą. Zostawiam to na póżniej.
Zabieram się za miejsce gdzie ostrze scyzoryka wchodziło jak w masło. Przód nadbudówki. Odkręcam listwę maskującą połączenie dachu nadbudówki z jej przednią ścianką. Listwa dosłownie rozpada się w palcach. Następnie w ruch idzie cyklina, potem dłuto.Efekt widać na zdjęciach.
Mimo że wiedziałem że jest tu pruchno, ogarnia mnie jakieś dziwne uczucie. Jednak pod warstwą pruchna , dłuto natrafia na wmiarę zdrową sklejkę! Może tak żle nie będzie. Przesyłam kilka fotek Markowi.Obiecuje że przyjedzie w najbliższą niedzielę (110km) i coś z tym zrobimy. Przed przyjazdem Marka jacht stanął po wiatą. Niedziela. Jest Marek. Śniadanie, kawa i do roboty. Odkręcam okno. Usuwamy zniszczony fornir i wkręty. Teraz można ocenić zniszczenia. Nie ma tragedii!!! Marek przy pomocy frezarki pozbywa się warstwy pruchnicy. Głębsze ubytki rozwierca sękownikiem. Otwory flekujemy. W miejsce usuniętej warstwy spruchniałej sklejki wstawiamy pasek 4mm sklejki brzozowej. W otwory po wkrętach wklejam kołki. Całość zostaje przeszlifowana i jest przygotowana do fornirowania.
Okazało się że nakładka mahoniowa narożnika kabiny też uległa degradacji. Została usunięta a miejsce oczyszczone.
Niedziela. Kolejna wizyta Marka. Śniadanie, kawa i do roboty. Rutyna. Tym razem pozbywami się pruchna w rogach przedniej części bocznych ścianek nadbudówki. ubytki uzupełniamy kawałkami sklejki. Nadszedł czas na fornirowanie. Marek docina odpowiednie paski forniru. Przymierza. Jest OK. Można kleić. Smarujemy fornir i sklejkę na ściance nadbudówki klejem. Soudal d4. Przyklejamy fornir mocno!!!! dociskając. Gotowe. Efekt na zdjęciach.
A to Marek w muzeum motyryzacji w Otrębusach.
Marku, wielkie dzięki i dużo zdrowia.
Andrzej.
CDN
LAKSHMI zaniedbana bogini cz.2« poprzednia | następna »LAKSHMI zaniedbana bogini cz.4 |
---|
Komentarze
Nie idziecie na skróty to dobrze wróży remontowi.
Oby tak dalej.
Przy okazji Soudal D4 ten puchnący? chyba nie...
Pozdrowionka
Adam
Kolega z Grodziska Mazowieckiego?
Pozdrawiam
Marcin
Pozdrawiam
Andrzej
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.