SzkutnikAmator.pl

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

Łoże do zimowania

Email Drukuj PDF

Dotąd zimowałem jacht na oponach: tanio i w miarę bezpiecznie, o ile umie się poukładać opony. Czasochłonne i wymaga sporo wysiłku, bo używałem głównie opon od ciężarówek. Nic z tym nie robiłem, z racji dostępności, miejscowych zwyczajów i pozornego lenistwa (nie jestem leniwy, tylko energooszczędny). Na nowej przystani nie ma opon, trzeba mieć przyczepę albo mniej czy bardziej profesjonalne łoże. Obejrzałem konstrukcje Kolegów z przystani, założyłem wątek na Sailforum i grupie na FB, podesłałem kilka koncepcji, uzyskałem kilka porad i sugestii i na ich podstawie opracowałem i wykonałem konstrukcję: na sprawdzenie nie miałem czasu, porażka nie wchodziła w grę. Pomysły były różne, ostateczną koncepcję opracowałem na podstawie istniejących konstrukcji dla jachtów balastowych. Różnica jest w wysokości podpór. Na początek określiłem założenia konstrukcyjne:

* Jacht będzie stał na falszkilu, podłożona będzie belka na całej długości,
* Dookoła 4 podpory stabilizujące, z wykręcanymi stopkami,
* Podpory powiązane ze sobą łańcuchami naciąganymi śrubami rzymskimi,
* Konstrukcja składana, ma się zmieścić do kombi, najlepiej bez składania siedzeń,
* Możliwość przestawiania podpór dla ułatwienia malowania,
* Możliwość ustawienia na miękkim gruncie,
* Zdążyć na dźwig: DEADLINE 19 października.

Powstało kilka koncepcji. Zamieściłem co bardziej udane szkice, może kogoś zainspiruje. Na forach dyskutowałem łoże umożliwiające powieszenie jachtu na pasach (zawiesiach dźwigowych):


Szkic 1 – zawiesia dźwigowe

Increase
Szkic 2 - inny sposób zawieszenia

Pasy rozłożą nacisk na kadłub równomiernie, co jest poważną zaletą, ale wykonanie nie było by łatwe. Kolejne rozwiązanie: klasyczne i sprawdzone. Nie umożliwia malowania całego kadłuba pod linią wody, jak poprzednie, ale jest to rozwiązanie sprawdzone i bezpieczne dla jachtów balastowych:

Increase
Szkic 3 – rama z podporami

Tu jest konieczność budowy regulowanej ramy: dużo żelastwa, długie elementy, żeby weszło do bagażnika, trzeba wykonać elementy dzielone, duża ilość łączników komplikuje konstrukcję i składanie/rozkładanie.

Ostatecznie przyjąłem taką koncepcję: 4 niezależne stojaki w formie trójnogów, z regulacją wysokości i kąta nachylenia. Każdy z trójnogów po złożeniu zajmuje 60 x 15 x 15 cm. Na końcach wspawane są uszy do zaczepienia łańcuchów szeklami i ściągaczami:

Increase
Szkic 4 – 4 trójnogi na łańcuchach

Wszystkie koncepcje mają jakieś podstawy w istniejących rozwiązaniach, ta ostatnia też, pozwolę sobie zamieścić zdjęcie wyszperane w internecie:


Przodek konstrukcji

Powinno się sprawdzić: podobnie zimuje się jachty w Skandynawii, gdzie klimat jest ostrzejszy a wiatry silniejsze. Zamiast trójnogów używane są też kobyłki, powiązanie łańcuchami na krzyż, jak na rysunku. Zapewnia to dwie rzeczy: dolne końce łańcuchów zapobiegają przesuwaniu się podpór po podłożu, górne przeciwdziałają odchylaniu na zewnątrz.

Według dokumentacji jachtu określiłem podstawowe wymiary. Wstępnie wybrałem cztery miejsca na podparcie kadłuba, na dwóch wrężnicach, z rysunku określiłem rozstaw podpór i na tej podstawie wysokość.

Increase
Określenie głównych wymiarów

Zakupiłem 4 stopy rusztowania, z uchylną podporą. Dobrałem do nich rurę, określiłem przekroje profili zamkniętych na ramiona. Następnie projekt, wg szkicu i tego co w głowie: narysowałem jeden trójnóg, elementy łączące i zamówiłem wycięcie na laserze. Link do złożeniówki w opisie rysunku:

Increase
Trojnog_zlozenie_1.zip

Na złomie wyszukałem odpady rur o większej średnicy: w hurtowni nie utną krótszej niż 1m, a potrzebowałem po kilkanaście cm. Znalazłem też kilka innych drobiazgów, m.in. kawałek dwuteownika, który służył za kowadło. W hurtowni zakupiłem elementy, wraz ze wstępnym pocięciem (warto, jeżeli tnie się kątówką trzymaną w ręku). W międzyczasie trochę zmieniłem koncepcję: kolega podsunął mi pomysł, żeby zamiast belki zastosować worki z piaskiem: dużo taniej, zajmuje mniej miejsca i powinno być wystarczająco stabilne. Zamierzałem wykonać cięgna z drutu, żeby zaoszczędzić na łańcuchu.


Materiał

Resztę musiałem wyciąć sam: z rur o dużej średnicy wyciąłem stopki, końce rur i profili przygotowałem do spawania.

Increase
Wycinanie stopek z rury

Ponieważ miałem do wykonania dużą ilość uszek z drutu, najpierw wykonałem przyrząd do gięcia, żeby poszło sprawniej:

Increase
Przyrząd do gięcia drutu

Obrobiłem elementy, wstępnie dopasowałem do siebie i przygotowałem do spawania:

Increase
Obrobione elementy, przygotowane do spawania

Spawanie wszystkiego zajęło mi 3 popołudnia. Coraz wcześniej robi się ciemno i popołudnia są coraz krótsze, spawałem i szlifowałem na zewnątrz, żeby nie sprzątać garażu. Rozstawiłem na próbę same trójnogi, do określenia długości łańcucha na regulację rozstawienia:

Increase Increase

Increase Increase

Increase Increase
Kolejne etapy montażu, surowy trójnóg

Zawiozłem do piaskowania i ocynkowania (powłoka Zn+Ni), żeby oszczędzić na późniejszej konserwacji. Czekając na odbiór wykonałem ostatnie zakupy: ściągacze, łańcuchy, szekle. Okazało się że niepotrzebnie robiłem cięgna: cenowo łańcuch wyszedł podobnie. Niech żyją promocje! Łańcucha będzie więcej, za to łatwiej będzie spakować. Odebrałem ocynkowane elementy trójnogów, wyglądałoby profesjonalnie, gdyby nie wygląd spoin.

Increase
Ocynkowane elementy

 

Increase Increase
Trójnóg rozstawiony i złożony

Ponieważ zostało jeszcze trochę czasu, pomalowałem trójnogi. Poza tym, że wygląda lepiej, teraz to już nic tego nie ruszy. Zmontowałem trójnogi śrubami, założyłem łańcuchy ograniczające rozstaw ramion:

Increase
Zakończony trójnóg

Może jednak powinienem pomalować w militarne taktyczne ciapki: wyglądałby jak moździerz :).

Zakończyłem pozostałe elementy: na podstawy stóp nakręciłem prostokątne elementy 23x19cm (też jakiś odpad) z 30mm sklejki szalunkowej, zabezpieczone pokostem na odsłoniętych fragmentach sklejki:

Increase
Stopki rusztowania

Dociąłem pozostałe odcinki łańcuchów i rozstawiłem na próbę w ogródku:

Increase
Zmontowane łoże: deski w miejscu falszkila

Kupiłem GS’ie 10 worków, takich jak do zboża czy peletu, z najgrubszej plecionki jakie były. To dobry wybór: kosztują mniej niż podkład i można w nie spakować elementy łoża. Zdążyłem na deadline, prawie w ostatniej chwili: na przystań przyjeżdża dźwig i wyciąga jachty, więc gdybym się spóźnił, kosztowałoby mnie to sporo więcej. Przygotowałem plan operacji tak, aby jak najmniej się narobić i uniknąć rozwiązywania problemów na miejscu. Spakowałem do bagażnika całe żelastwo: trójnogi, łańcuchy, worek z szeklami i ściągaczami. Wszystko razem waży około 40kg, zajmuje tak mało miejsca, że wejdzie nawet do Szmelcento. W sezonie mogę przechowywać je w bakiście.

W dzień rozpoczęcia zimowania pojechałem na przystań wcześnie rano, zacząłem od wypełnienia worków piaskiem: pożyczyłem od bosmana taczkę i grabie, zabrałem worki i saperkę i pojechałem na plażę, gdzie napakowałem ponad 300kg w miarę suchego piachu do worków i poukładałem na wskazanym wcześniej miejscu. Odmóżdżenie przy taczce przyniosło efekt: kolejny pomysł, zamiast worków z piaskiem można by zastosować twardy styropian. Rozstawiłem dookoła trójnogi, i przygotowałem deski do asekuracji. Przygotowanie wszystkiego zajęło godzinę.

Po ułożeniu jachtu na workach, z użyciem dźwigu i przy pomocy kolegów podstawiliśmy trójnogi i wykręciliśmy podpory do lekkiego oporu: kadłub i trójnogi zostały unieruchomione. Przy asekuracji dźwigu wykonaliśmy sprawdzenie stabilności, próbując poruszyć kadłubem. Dopiero wtedy zwolniłem dźwig. Nie dało się, ale na pewno co jakiś czas trzeba będzie dokręcać podpory. Operacja dźwigiem trwała niecałe 10 minut. Założenie cięgien trwało kolejne pół godziny: stojak okazał się udany. Od teraz jacht zimuje, leząc falszkilem na workach z piaskiem, kadłub jest podparty na oble w 4 punktach, podobnie jak w stojakach wykorzystywanych w jachtach kilowych:

Increase Increase

Increase Increase Increase
Jacht na łożu

Leżał tak przez tydzień, konieczne okazało się przemieszczenie go w następną sobotę innym dźwigiem, który przyjechał do wyciągania ostatnich łódek i pomostów. Należało zdjąć łańcuchy, po naciągnięciu pasów dźwigiem odstawić podpory. Piasek we workach, przykryty gumoleum, wyglądał tak:

Increase Increase
Falszkil na workach i "poduszka" z piasku i gumoleum, po podniesieniu jachtu

Można powiedzieć, że rozwiązanie się sprawdziło, przynajmniej przez tydzień. Podpory i łańcuchy nie były poluzowane. Na nowym miejscu ułożyłem inną „poduszkę”: z arkuszy styroduru, kupionego w hurtowni budowlanej, pojedyncze arkusze poowijałem czarnym stretchem i obkurczyłem opalarką. Maksymalny nacisk jednostkowy to 30t/m2, falszkil da nacisk 7t/m2, zakładając, że będzie równomierny. To nie jest najtańsze rozwiązanie, droższe niż podkład kolejowy, zwłaszcza, jeżeli zdecydowałbym się na mocniejszy styrodur (70t/m2), ale najlżejsze: wożenie piasku odczuwałem 2 dni. Ponadto dużo łatwiej jest ułożyć je pod jachtem.

Increase

Increase Increase
Jacht na nowym łożu, po raz drugi

Ponieważ jeszcze nie wiem, jak się sprawdzi ten patent, zdecydowałem, że dodatkowo podeprę kadłub kantówkami umieszczonymi pod odbojnicą z niewielkim luzem. Przywiązałem linkami przewleczonymi pod falszkilem, razem z plandeką. Jeżeli teraz któryś z trójnogów przemieści się lub ugrzęźnie w gruncie, kadłub oprze się o kantówki, powinno wytrzymać do najbliższej kontroli. Styrodur PS300 (30t/m2) nieznacznie się wgniótł: rozwiązanie jest dobre, można jeszcze obciąć arkusze, w paczce są 1,2 x 0,6 m.

Wynik: jak sprawuje się łoże i czy asekuracja była konieczna, zamieszczę w komentarzach, ale po wodowaniu.

c. d. n.

Poprawiony: sobota, 09 listopada 2019 18:21  

Komentarze  

 
#1 DOCENT 2020-06-29 12:33
Trójnogi się sprawdziły. Jacht był stabilny przez cały czas, jedynie dokręcałem łańcuchy, które luzowały się w miarę, jak przeczołgiwałem się między nimi a dnem, ze szlifierką. Styrodur wgniótł się w jednym miejscu, bo nie leżał idealnie równo, ale też się sprawdził: sądzę, że do jachtu o masie do 2.5T z obłym dnem można użyć jednego arkusza pod dno, a z pozostałych trzech wyciąć kliny, zablokować dookoła i ściągnąć jednym pasem transportowym.
Ktoś mi mówił, że przekombinowałem, że lepsze są tradycyjne kobyłki. No może i tak, tylko pytam, czy jego kobyłki zmieszczą się w jachcie? No nie. A to można wozić ze sobą w bakiście (i spać na styrodurze :) ). W garażu też nie zajmują dużo miejsca
 

Niestety nie masz uprawnień do komentowania artykułów. Komentarze dodawać mogą tylko zarejestrowani użytkownicy portalu.

Zaloguj się!

Newsletter: Co nowego?



Wiadomość HTML?


Info

Witryna SzkutnikAmator.pl została utworzona, jest prowadzona i utrzymywana przez szkutnię adamboats.pl oraz sklep żeglarski SZTORMIAKI.PL

Wszelkie prawa zastrzeżone.