Witam po długiej przerwie.
Kończąc poprzedni artykuł myślałem, że teraz jak już burty zszyte i sklejone to szybciutko wkleję wręgi i będzie można zacząć doginanie na nich kadłuba. No to się zdziwiłem, bo niby tak było ale wręgi trzeba najpierw wytrasować, wyciąć, przykleić do nich pokładniki, a to trwało i trwało. Kadłub z rozchylonymi na prawie 2 metry burtami skutecznie zajął mi całą szkutnię i pozostała praca na dworze, a tu jak na złość albo ciemno, albo pada, albo coś innego do roboty i tak zeszło dużo czasu.
W każdym razie wyglądało to mniej więcej tak.
Wręgi dziobowe od razu postanowiłem pomalować żywicą żeby uniknąć potem ekwilibrystyki w wąskim kadłubie. Przyklejałem też od razu pokładniki stanowiące oparcie dna forpiku, bakisty dziobowej, koi itp.
Pomalowałem też część dziobową burt co później trochę utrudniło mi gięcie sklejki...
No i zaczęło się wklejanie. Wręga postawiona na sucho, ładnie stabilnie stała na miejscu więc kleimy. Oczywiście jak tylko żywica wlazła w złącze zaczęło się wszystko ślizgać, uciekać z wyznaczonego miejsca itp. No to trzeba było na szybko coś wymyśleć. Podparłem ją deską...
No i oczywiście góra też umocowana
Te które były niskie a na tej samej wysokości (koja) - złapałem do siebie i wcześniej już wklejonej wręgi pełnej.
(w butelce jest aceton... )
Gdzie zrobiło się już szerzej można stosować wyszukany patent ustalający położenie wręgi czyli cztery gwoździe...
Wszystkie spoinki robię już z żywicy zagęszczonej płatkami bawełnianymi i czasami - te które mogą być widoczne - zabarwiam pyłem ze szlifowania.
Poniżej widać trasowanie wręgi 0 czyli ostatniej. Na niej burty są najbardziej wygięte. Wąski pasek sklejki, którego używałem do trasowania łuków wytrzymał to wygięcie - to dobry znak.
Gdy miałem już powklejane wszystkie wręgi stykające się z dnem, zostały do wykonania dwie największe 4 i 8 oraz 11 która jest jedną ścianą gniazda przedniego dźwigara. Te wręgi mają górną krawędź, która jest łukiem o promieniu 2m. Wszystkie te krawędzie są wzmocnione pokładnikami wykonanymi z trzech warstw sklejki. Jak policzyłem ile takich pokładników będę potrzebował, zrobiłem sobie szablon do szybkiego trasowania kolejnych.
No i kleimy pokładnik do wręgi.
Zbliżenie wręgi 8 z przyklejonym pokładnikiem i wzmocnieniem bocznym. Po wklejeniu zaokrągliłem to frezarką - wyszło ładnie. Po pomalowaniu wszystkie ciemne miejsca się wyrównają. Konstruktor dla wzmocnień bocznych przyjął listwy
sosnowe ale ja ze względu na dużą różnicę odcieni sosny i okoume wykonałem je też ze sklejki w ten sam sposób jak pokładniki.
Poniżej tak samo wykonana wręga 4 gotowa do wklejania.
No i teraz zaczął się cyrk czyli to czego najbardziej obawiałem się zaczynając budowę - doginanie burt...
Widoczna wyżej wręga 4 ma swój prawoburtowy kawałek bardzo wąski. Niemal pewne było, że pod naciskiem burty zacznie się falować, paczyć, wiginać itd. Trudno mi to słowami opisać ale jakoś tak to poszło, że udało mi się najpierw przylaminować tą wręgę jedną burtą, wtedy nacisk nie był tak duży.
Potem gdy już spoina z jednym paskiem szklanym związała, dociągnąłem drugą burtę.
Dalej było prościej. Wręga 8 jest trochę szersza, więc mniej mocniejsza - poszło ładnie.
Przyszedł czas na rufę gdzie sklejka jest torturowana najbardziej.
Przy wrędze 1 która jest punktem mocowania tylnego dźwigara trzeba było dociągać sklejkę w środkowej części. Wiem że podziurawiłem burtę ale to się zaszpachluje, a metoda jest dość dobra. Przy okazji widać beleczki utrzymujące wręgę na płasko bo coś się paczyła.
Rzutem na taśmę udało mi się przylaminować te wręgi i zrobiło się zimno. Chciałbym jeszcze przed zimą wyrównać ugięcia górnych krawędzi burt, bo póki co odcinkami to się trochę różnią i to chyba tyle.
W sumie to po szczęśliwym zakończeniu torturowania sklejki mocno mi ulżyło. Bałem się tego jak diabli, a nawet sam konstruktor mi mówił, że okoume połamie się na 100%. Jednak się udało ale wiem, że dużym błędem było by gdybym tą sklejkę przed wyginaniem pomalował żywicą.
Naukę na przyszłość (czyli drugi kadłub) mam taką, że takie elementy jak wręgi i pokładniki trzeba sobie zrobic wcześniej, zimową porą i nie tracić mnóstwa czasu w zawsze za krótkim sezonie szkutniczym. W zimie będę starał się wykonać możliwie dużo elementów, które mogę zrobić w piwnicy w domu.
No i tytułem podsumowania parę fotek zrobione normalnym aparatem :-)
Pozdrawiam
Marek
Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 3 (laminowanie burt z dnem)« poprzednia | następna »Katamaran Quinto2 ze sklejki - cz. 5 (wklejanie wręg) |
---|
Komentarze
Na wiosnę wodowanie :) ?
pozdrawiam i życzę powodzenia
Wodowanie zapewne no wiosnę... którąś tam....
Dzięki, pozdrówka
Niby mniejsze ale za to x2
Błędem jest zamykanie sklejki z obu stron żywicą.
Musiałbyś mieć laboratoryjne warunki w kontekście wilgotności i rzeczywiście suchą sklejkę - drewno.
Nie ma takiej możliwości aby sklejka nie złapała wilgoci z powietrza. i jak zamalujesz to żywicą to niestety ale będzie butwieć.Tekst jest dostępny tylko dla zarajestrowanych użytkowników. Wybór kolorów łącznie z bezbarwnym jest naprawdę duży.... wtedy drewno jak i sklejka będzie miało szansę na wydalenie wilgoci.
Budowa jachtu zbyt dużo kosztuje pieniędzy i pracy aby pójść na łatwiznę
Pozdrówki
Adam
W podobnym temacie mam jeszcze pytanie o przestrzenie zamknięte czyli komory wypornościowe. Konstruktor powiedział żeby dokładnie wszystko pomalować żywicą i ciepły suchy dzień zakleić. No ale może jednak to nie jest dobry pomysł i lepiej zostawić jakieś otwory wentylacyjne, a pływalność zapewnić PET'ami czy (uważam że lepiej) czymś co przypomina folię bąbelkową tylko bąbelki są wielkie (tak 10x10cm) ? Czasami paczki tym wypełniają. Nawiercenie otworów we wręgach zapewniło by wentylację tych przestrzeni i trochę zmniejszyło wagę całości choć to drugie to raczej niewiele.
Sklejka okume jest używana powszechnie we współczesnym szkutnictwie, bo jest odporna na gnicie, gorzej z jej wytrzymałością, ale to załatwia się oblaminowaniem epoksydem. Na hobbo.net kajaki buduje sie z okume laminując obustronnie. Tworzy się w ten sposób wytrzymałą konstrukcję przekładkową, w której rdzeniem jest sklejka okume. To jest "głos" za malowaniem środka katamaranu epoksydami.
Właśnie jestem w trakcie budowy sklejkowego katamarana motorowego i mam podobne dylematy co Marek. Relacja z budowy będzie gdy uporam się z pierwszym kadłubem.
I jeszcze jedno. W dobie budowy łódek z laminatu nikt nie przypomina amatorom, że skuteczne wietrzenie konstrukcji drewnianych jest receptą na "długowieczność". Kiedyś "dziurawienie" zabudowy to norma, dzisiaj jakby o tym zabiegu zapomniano. Poza tym wentylatory solarne to coś, o czym kiedyś można było pomarzyć..., nawet nikt nie marzył, bo takich wynalazków nie było.
A może dwa hermetyczne holty w grodzi. W czasie pływania zamknięte, a na dłuższe postoje lub sezonowanie odkręcane? No i nie trzeba by było wkładać foliowych bąbelków.
Z tym malowaniem od wewnątrz to mam faktycznie mętlik w głowie choć skłaniam się jednak ku lakierowaniu. Chyba mniej roboty będzie.... albo więcej bo więcej warstw Przeczytałem kiedyś na jednej ze stron że najlepiej po połączeniu arkuszy ukosami czy inaczej przemalować powierzchnie epoksydem. ( o tu: http://www.wavedancer-yachtdesign.com/html/Plywoodnotes.html - ostatni akapit) Zgadzam się jednak z Adamem, że do tego trzeba mieć odpowiednie warunki. Ja buduję we wiacie gdzie naprawdę niską wilgotność osiągam tylko w lecie. Przypuszczam więc że trochę tej wilgoci w materiale jednak mam. Nurtuje mnie z kolei kwestia czy kleje używane do produkcji sklejki są paroprzepuszczalne. Jeśli tak to faktycznie warto zostawić jedną stronę bez epoksydu. Jeśli jednak nie to tak czy inaczej warstwa zewnętrzna będzie zamknięta.
Okoume wybrałem właśnie ze względu na odporność na gnicie, wilgoć itp.
A tak na marginesie: ile zapłaciłeś za arkusz sklejki okoume #6 w klasie 2/3?
Co do malowania sklejki od wewnątrz. Raczej zaufam doświadczeniu Lisiewicza i pociągnę swój katamaran lakierem epoksydowym. U mnie w ostatnich dniach wilgotność powietrza wahała się w granicach od 50 do 60% wilgotności względnej powietrza.
Jeszcze jedno wypatrzyłem u Ciebie. Łączenia sklejki burt i dna prawie się pokrywają. Z tego co wiem unika się takiej sytuacji.
Arkusz 6mm okoume 2/3 kosztował 130zł, a 1/2 - 160zł
Na Twoim miejscu zaczynałbym pas denny, licząc od rufy, od połowy arkusza. Klejenie jedno więcej, to prawda, ale zgodnie ze sztuką. Tym bardziej, ze to tylko 40 cm.
Widzę, że zdecydowałeś się dziurawić sklejkę przy obginaniu na ostatniej wrędze. Dziurawić sklejkę rozpocząłem na etapie łączenia arkuszy. Poszedłem na łatwiznę. Na podłogę kładłem pasek płyty wiórowej, na to folię, później wysmarowane klejem ukosowane sklejki, a następnie co 15 cm wkrętem przez sklejkową podkładkę ściskałem klejone sklejki. Klej wypływał tzn wszędzie dotarł. Na to wszystko folia i następne łączenie dwóch arkuszy. W sumie 6 łączeń załatwiłem w 2 godziny bez stresu, że klej gdzieś nie dotarł. Na drugi dzień wykręciłem wkręty, otwory po nich zaślepię patyczkami wysmarowanymi żywicą. Piszę o tym, bo widziałem, że miałeś z tym problem, ale może dopracowałeś już swoją metodę.
A tak na koniec to bardzo podoba mi się Twoje fachowe podejście do budowy katamaranu i nie ukrywam, że czekałem na tę relację.
Witaj Sławku - cieszę się że się odezwałeś. Wysłałem Ci maila...
Cytuję Grzegorz Bartczak: Zastanowię się przy drugim kadłubie. Dla zgodności ze sztuką może faktycznie tak zrobię ale jak pisałem - złącza nie pokrywają się, są tylko blisko siebie. Dno wychodzi z jednego arkusza sklejki przeciętego na trzy pasy. Przesunięcie o 40cm może spowodowac że braknie mi sklejki na dziobie ale zobaczę...
Cytat:
Miło słyszeć, ale tej fachowości to się dopiero uczę...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.