Witam wszystkich
Pracę rozpocząłem od łączenia arkuszy na długość, następnie wytrasowania i wycięcia burt. Później na wkręty nierdzewne i epidian5 +PAC przymocowałem wzdłużniki – dwa na prawą burtę i trzy na lewą. Później okazało się, że jest to błąd, ponieważ rozchylając burty otrzymałem niesymetryczny kadłub. Lewa burta z dwoma wzdłużnikami bardziej się uginała. Przez to wszystko musiałem częściej kontrolować symetrię kadłuba. W tle widać rozebraną ścianę. No cóż, garaż ma tylko 5 metrów. 1,5 metra musiałem wydrzeć komórce na weki. Tak więc robię łódkę w towarzystwie ogórków kiszonych.
Następnie wkleiłem dopasowane wcześniej dwa wręgi środkowe, gródź dziobową, na której będzie umocowana przednia belka, oraz wręga pod tylnią belką. No i oczywiście wcześniej pawęż. Na to wszystko sklejony i wycięty płat denny z 10mm sklejki. Deska na zdjęciu nie jest stępką lecz tylko tymczasowym usztywnieniem dna.
Po tej operacji można było wreszcie oszacować gabaryty katamaranu.
Następnie odrysowałem, wyciąłem i przyszyłem pozostałe płaty denne na „trytytki”. Tego etapu nie mam na zdjęciach. Po odwróceniu kadłuba, wkleiłem paski laminatu epoksydowego i rozpocząłem wykonanie półwręg, tylnej oraz przedniej ścianki kabiny. Później wkleiłem wzdłużniki, a na nie poszycie nadbudówki.
Przyszedł czas na upierdliwą robotę, znaczy się, laminowanie kadłuba. Na dno od dziobu do środka kadłuba gramatura 600g/m2, dalej do pawęży 400g/m2. (Dlaczego tak? Pływam kanu po płytkich rzekach, często napływając na różne przeszkody i zarysowując dno. Okazuje się, że najwięcej głębokich rys znajduje się w części dziobowej, aż do owręża.) Później zalaminowałem pokład i dach łącznie z zejściówką i zrębnicą (chyba tak się to nazywa) forpiku. Tym razem poszła tkanina 163g/m3. Następnie lewa i za dwa dni prawa burta. Tam również poszła tkanina 163g/m2.
W międzyczasie z laminatu poliestrowego zrobiłem luk forpiku i zamknięcie zejściówki. Pierwszy z przekładki na piance poliuretanowej, drugi usztywniłem paskami coremat, co niestety nie wyszło zbyt ładnie. Przekładka za to jest bardzo, bardzo sztywna – luk pod moim ciężarem nie ugnie się na milimetr. jako rozdzielacza użyłem szerokiej taśmy klejącej, która pod wpływem żelkotu pomarszczyła się. Zostało mi więc to wszystko wyrównać i pomalować.
Poniżej wlaminowane końcówki z rur kanalizacyjnych fi 50 i kawałki rury aluminiowej fi 50x2. Na takich 4 rurach będzie oparta konstrukcja dachu. W srodku brakuje jeszcze przykręconych do podstawek gniazd. W czasie zimowania zamiast rur mozna wstawić grzybki wentylacyjne.
Wewnątrz 2 razy pomalowałem woodprimerem z oliwy, a przy zejściówcwe wypróbowałem epoksydową farbę podkładową.
Siedzę w najniższym miejscu kabiny - 85cm wysokości. Największa wysokość nad pierwszym fragmentem koi to 103cm. Nad tylną koją wysokość nad całością wynosi 102cm.
Na dniach zabiorę się za drugi kadłub, z malowaniem pierwszego poczekam jak będzie cieplej, bo malowania w zamykanym pomieszczeniu nie jest szczęsliwym pomysłem. Przede mną jeszcze duzo roboty...
Może później dopiszę moje przemyslenia nt. żywic, tkanin i dodatków... Pozdrawiam
Kabinowy katamaran motorowy-część 3-lewy kadłub-burty+wręgi« poprzednia | następna »Kabinowy katamaran motorowy ze sklejki - część 1 - koncepcja+szkice |
---|
Komentarze
Jeśli możesz, bo chyba Adam już pytał, podeślij plan pokładu. W zasadzie to zależy od jakie pływanie planujesz, ale brak możliwości gotowania uważam za dużą niedogodność.
Pozdrawiam
Jeśli chodzi o plan pokładu to trudno coś innego wymyślić jak tylko połączenie sztywnym pokładem, w części dziobowej natomiast dla zmniejszenia wagi pokrycie siatką. Planuję również dodać atrapę wysokiej środkowej belki, której zadaniem będzie osłona od wiatru. Zastanawiam się także nad zagłębieniem części pokładu i zrobienia pewnego rodzaju kokpitu. Wtedy prześwit nad wodą zmniejszyłby się z około 65cm do 35cm.
Gotowanie na pokładzie - pogodziłem się z tą niedogodnością. Natomiast w przypadku załogi dwuosobowej można jeden kadłub zaadaptować na pomieszczenie kuchenno-sanitarne - wystarczy wyjąć część koi.
Jak wcześniej pisałem - przy budowie stosuję wiele uproszczeń. I raczej nie nastawiam się na uprawianie jachtingu, a raczej na turystykę koczowniczą. Łódka ma również pełnić rolę rekreacyjną i prawdopodobnie będzie używana jako statek komisji sędziowskiej.
Błądzić - rzecz ludzka, ale mam nadzieję, że choć kilka założeń okaże się trafnych.
Pozdrawiam
1. Przeważnie do klejenia używam epidian5+PAC. Jeżeli elementy sklejane są niedokładnie spasowane, tzn. są szpary to dodaję płatków bawełnianych.
2. Do laminowania (i czasami klejenia) używam produktów Havla: żywica LH145 + utwardzacz H135 Utwardzacz ten jest bardziej tolerancyjny jeśli chodzi o wilgoć (nawet powyżej 50%wilgotności względnej) i temperaturę (od 15 st. Celsjusza). Generalnie laminaty poliestrowe wybaczają więcej błędów. Sama praca z żywicami havla to czysta przyjemność - tkanina w laminacie staje się niewidoczna w kilka minut.
3. Tkaniny havla 163g/m2 nie polecam. Jest gęsto utkana i ma dziwną właściwość. Po zwilżeniu żywicą faluje tak, jakby w trakcie laminowania zwiększała swoje wymiary. Trzeba zgarniakiem do żywicy mocno ściągać nadmiar tkaniny - jest to bardzo upierdliwe zajęcie. Ma natomiast jedną zaletę - jeżeli laminowanie jest przeprowadzone starannie można zrezygnować ze szpachlowania, ale jest to moje odczucie. Super gładko oczywiście nie będzie. Natomiast tkanina 200g/m2 nie ma wady "pęcznienia", ale za to po zżelowaniu otrzymuje się typową "workowatą" powierzchnię wymagającą szpachlowania.
4. Do szycia i klejenia nie używam gotowych pasków. Wycinam je pod katem 45st. z typowej tkaniny. Można naciągając taki pasek zmniejszać jego szerokość, no i się nie strzępi.
5. Moim odkryciem są płatki bawełniane. Z żywicą Havla tworzy taką galaretkę, która nawet ze szpar kilkumilimetrowych nie wypływa. Stosuję taki specyfik do klejenia np. dużego pokładu do wzdłużników.
Pozdrawiam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.