SzkutnikAmator.pl

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Home Pasja 450 "Szuwarek" - budowa żaglówki
Pasja 450 "Szuwarek" - budowa żaglówki

Szuwarek - instalacja silnika Salut :-) cz2

Email Drukuj PDF

Witam - dziś zakończyłem prace przy instalacji slnika. Tylko żeby ten Salut chciał jeszcze pracować , wtedy gdy ja będę tego chciał :-) Mam wielką nadzieję , że się dogadamy...  inaczej bedą potrzebne wiosła. Z resztą i tak je zawsze zaberam :-)

Przy okazji trochę uprzątnąlem łódkę przed wyjazdem na marinę. I jeszcze chyba odnowię podłągę - lakier mocno zmatował i w kilku miejcach jest pokaleczony. Zdarzało mi sie znaleźć w łodzi tonę wody po silnych deszczach , więc nowy lakier by sie przydał ;-) Ale będzie to sporo szlifowania... no zobaczymy jak bedzie.

Oto co mi wyszło z moich prac w nierdzewce...

Zainstalowany silnik w pozycji do pracy - kolory oczywście Szuwarkowe :-)

 

Mam nadzieję że nie wystaje zbyt daleko i pusta łódka na wodzie dęba nie stanie :-)

Jak myślicie - pozycja bedzie dobra ?

Nie chciałem dopuścić do sytuacji , aby niechcący zahaczyć sterem podczas manewrów na silniku i wydaje mi się że to się udało. Nawet jak ustawie silnik tyłem to gdzy ster jast opuszczony do końca nie powinienem zahaczyć.

 

W zbliżeniu moje wykonanie blokady pozycji pantografu. Nakrętki dałem takie z plastkiem zabezpieczającym przed samoczynnym odkręcaniem - na pewno beda drgania i dodatkowo zacisnąłem od wnetrza zwykłymi nakrętkami.

 

i jeszcze bez silnika. Jak myslicie będzie to działać ? Na sucho jest ok . Sprężyny nie dałem, bo nie mam nic takiego, a poza tym mysle że ten motorek nie jest aż taki ciężki... Najblizsze pływanie pokaże. Silnika też nie powinienem utopic bo w skrajnej dolnej pozycji się blokuje nad linią wody. Ale na wszelki wypadek przywiążę sznurkiem - ucho jest obok :-)

 

A tak wygląda mocowanie wewnątrz - dolne śruby otrzymały wzmocnienie sklejkowe , a górne kawałek płakownika z nierdzewki. Tak mierzyłem tymi magnesami , mierzyłem... a wyszło za nisko :-( O mały włos bym nie trafił w deskę konstrucyjną... ;-( .

Upchałem już z powrotem styropian. Niezatapialnosc musi być zachowana. Strasznie się toto sypie !

Znacie jakies patenty aby ten motorek był przyjazny ?

Na dzis dość zabawy w szkutnika-amatora - pozdrawiam Piotrek :-)

 

 

Poprawiony: poniedziałek, 27 czerwca 2011 16:13
 

Szuwarek - instalacja silnika Salut :-)

Email Drukuj PDF

Witam - Przyszedł czas aby Szuwarek otrzymał wreszcie napęd. Jest niezbędny do wygodnego odejścia od brzegu w marnie. Zawsze musimy się naszarpać z kolega Robertem do najbzszej boi. Zwykle jest tam wtr dpychający do brzegu. Jakiś czas temu zakupiłem silnik Salut - używę, ale ponić sprawny - kolega mechanik sprawdził go - uruchomił. Wytaje sę że będze dzialał, ale jesli mam byc szczery trochę sie go obawiam. Slyszałem bardzo złe opinie na temat tych motorków. No ale zobaczymy - na raze brak funduszy na lepszy.

Zrobiłem sobie taką konsterukcję pod zaczepieni silnia. Fabryczny pantgraf jest stosunkowo drogi - bo kilkaset zł. Mnie cena materialow nie wyniosła więcej jak 50 zl. Ale ne licze robocizny i kombinowania - ale to akurat tygrysy lubia najbardziej :-)

Na pewno ktoś zapyta dlaczego pantograf , a nie skrzynka ? Bo lubie zrobić, a po drugię nie bardzo wiem jak głeboko zawiesić silnik aby nie zahaczał o ster. Boję się , ze gdy będę manewrował silnikiem moge zaczepić o ster kręcaca sie srubą.

I kłopot gotowy :-(.

1.Elemnty przed zmontowaniem

 

2. Na pierszym planie deska do silnika. Nie wiem czy trochę nie za duża...

 

3. Dolna część idzie do kadłuba - górna do silnika

 

4.I jeszcze z drugiej strony

 

5.Wyznaczanie krawędzi listwy konstrukcyjnej na kadłubie magnesem - przykładam wewnątrz ;-)

 

6.Dzieki magnesowi wiem dokładnie gdzie jest koniec listwy konstrukcyjnej kadłuba. Gorne śruby w nią wchodza.

 

7. Wyznaczone. Zostało przykręcić. Ale to następnym razem.

 

Zostało zrobić tylko zaczep , aby pantgraf mozna było opuszczać i podnosić. Ma ktoś jakiś prosty pomysł ?

 

pozdrawiam Piotrek

 

 

 

 

Poprawiony: wtorek, 21 czerwca 2011 23:42
 

Szuwarek - montaż miecza dla Jarka

Email Drukuj PDF

Cześć - załączam rysunek obrazujący jak wygląda instalacja miecza w skrzyni mieczowej. Przekrój jest na wysokości śruby mocującej miecz w jego osi obrotu. Zielonym kolorem zaznaczyłem rurki wzmacniające zawias. Niebieskim laminat kadłuba. Miecz oczywiście też jest oblaminowany. Rurka od zewnątrz jest zmatowiona i podrapana dosc intesywnie i wklejona na epidian na wcisk. Całość zaszpachlowna laminatem z mikrobalonem, a finalnie malowana poliuretanowafarbą emapur. Skrzynia od wewnątrz jest zabezpieczona tylko lakierem epinox 12. W mieczu również jest wklejona ta sama rurka. Zaznaczyłem też znaczny luz miedzy elementami miecza i kadłuba.  Rysunek jest odręczny , więc wymiarów nie zachowywałem - tylko poglądowo.  Mam nadzieję ,że jest dostatecznie czytelny :-)

 

Pozdrawiam Piotrek

Increase

Poprawiony: wtorek, 21 czerwca 2011 21:10
 

Szuwarek - jak wygladają detale mojej Pasji 450 - dla Jarka :-)

Email Drukuj PDF

Witam - na prośbę Jarka który równiez buduje Pasję - tylko troszkę mniejszą od mojej - zamieszczam fotki wykonania detali mojej  żagłówki :-).

1. Prawa burta - napis wykonany ręcznie przy pomocy naklejanej czerwonej folii. Projekt liter - moja żona  - Kasia :-) Ma talent , no nie ?

 

2. Miecz - to jest ten za gruby - widać wyraźnie gdzie obcierał i jego pokaleczoną krawędź spływu od wybjania dechą ze skrzyni mieczowej. Oblaminowany epidianem 5 i szpachlowany epidianem 410.  W kadłubie jest nowy miecz - wymiary te same  tylko  kilka mm cieńszy. Musi byc zachowany spory luz bo inaczj jak się dostanie miedzy niego o scianki skrzyni  trochę piachu to normalnie koniec... Nie popływasz bez kilkukilogramowego młotka. Listwy ograniczające są zespolone z mieczem - w projekcie były zdejmowane. Instalue się go bez problemu od góry, Tylko trzeba wyjąc rolkę fału foka.

 

3. Okucie na dziobie - ma na celu zakluczenie bardzo grubym łańcuchem do pomostu przed złodziejami. Prawda jest taka, że nagrubszy łańcuch jaki był w Castoramie Pani sprzedawczyni sama przecięła takimi dużymi nożycami, więc zabezpieczenie jest raczej na pozór , no ale jest... Blacha ma chronić przed wybijaniem otworów w kadłube. Nie testowałem jeszcze, nie bylo okazji.

 

4. Nóż do likszpary - od góry.

5. Nóż do wystrugania likszpary w maszcie - wykonany samodzielnie z noża od frezarki. To coś obsadzamy w strugu - do struga dwie listwy , co by zawsze strugał w tym samym miejscu i co jakis czas dobijamy głębiej , aż uzyskamy żadanej głębokości wgłębienie na liklinę.

 

6.Szpona bomu z okuciami - wewnątrz oblaminowana - widoczna likszpara na żagiel. Trochę dziwnie zakłada się do tego żagiel , bo tylko od strony szpony można go wciągnąć.

 

7. Śruba mocująca mieszcz do kadłuba - wewnarz wklejona stalowa rurka - i pomalowana na kolor dna tą samą farbą. Mimo , że niby jest to bardzo delikatny element nie sprawił  jak dotąd żadnych problemów. Nawet gdyby się odkręciła, miecz nie wypadnie - ze względu na blokadę na wewnętrznych ściankach . Kto budował Pasję wie o co chodzi.

 

8. Dolny zawias steru - wypiłowany klocek z nierdzewki - otwór nagwintowany i wkrecona w niego śruba. Głowka obcięta i  od dołu zakontrowana nakretką, aby sie nie odkręcała. Od wnętrza bakisty - wklejony pasek sklejki 10 mm jako wzmocnienie. Całość zakręcona na maxa. Nic nie cieknie jak dotad , z resztą ten element moczy się tylko chwilami.

 

9. Górny zawas steru - należy pamiętaś aby skrócić  trochę śrubę, bo wtedy łatwiej będzie załozyc ster. Ja o tym zapomniałem i ciężko teraz samemu załozyc ten ster . Temat u mnie do poprawki :-) . Zawias przykręcony jest do deski konstrukcyjnej górnej cześci rufy.

 

10. Wzmocnienia stopy masztu - tak naprawde powodują nie obcieranie lakieru. Knagi maja zły kształt , ale się przydaja. Osobiście proponuję je zamocować znacznie wyżej , ponieważ często  zahaczam  szotami  foka  podczas zmiany halsu.  Zwłaszcza gdy upchnięta jest tam buchta  fałów foka i  grota.

 

11. Podwięzie - wszystko podniesione do góry w stosunku do planu. Widoczy bloczek -do fału foka. Ja kupiłem taki mały , ale lepiej aby ciagnięty fał miał osłonę, bo czasem szoruje o maszt. Czarną taśmą zakleiłem zaciski linowe, aby nie zaczepiały żagli ostrymi krawędziami. Odciągi nie są zawalcowane jak na razie..

 

12. Wprowadzenie żaga do likszpary w maszcie. Miejsce pracy szpony jest oklejone laso-tasmą Takie tymczasowe rozwiazanie z braku dostatecznie dużego kawałka skóry  - jak widac prowizorka trzyma się mocno i jest najtrwalsza :-)

 

13. Pokrywa lewego luku - zwykłe uszczelki do okein i drzwi. Nie mam pojęcia czy trzymają szczelnosc - nigdy tego nie zweryfikowałem. Zamek oczywiście YETI :-)

 

14.  Jażmo masztu - z prostokątnego kawałka blachy na podstawce z klocka sklejki na wkrety . Gdyby cos się stało blacha odpadnie razem z masztem , a nie z kawalkiem kadłuba :-) Przynajmniej mam taka nadzieję :-) Śruby mocujące sklejkowa podstawę są mocowane do listew konstrukcyjnych pokładu.

 

15. Wnetrze forpiku - widac wypełnienie styropianem. W przyszłości mam zamiar upakowac go w worki i ddmuchać pianką do okien. Ma to na celu lepsze zamocowanie styropianu i pełniejsze wypełnienie przestrzeni w forpiku. Dodatkowo styropian uniemozliwa załadowanie zbyt dużej ilości bagażu, to jest przeciez komora niezatapialna w mojej łódce. Na zdjęciu widac też zaczep kluczyków - z lewej strony klapy. Zawsze wiszą w jednym miejscu. :-)

16. Klapa mocowana od góry przez wciskanie pod osłone sklejkową , od dołu zasuwana na zasuwkę. Wygodniej niż co jakis czas walczyć z zamkiem. Uszczelki maja to do siebie , że klapę trzeba bardzo mocno dociskać , aby zasunąc zasuwkę. Zamka prawie nie da sie przekręcić kluczem bez docisniecia klapy kolanem . Taki szajs ten Yeti - to jednak tylko do mieszkań... a i tak zamek z odzysku :-)

 

17. Widok na mocowanie przelotki foka w półpokładzie i śrubę podwięzi wantowych. z prawej fragment pokrywy luku forpika i zaczep na kluczyki.

 

18. Mocowanie talii grota do bomu. Krętlik do wymiany - jak widać nie był z nierdzewki.

 

19.

20. Widok na otwarty achterpik - również wypełniony cały styropianem. Bedę go musiał teraz rozebrać podczas instalacji pantografu do silnika.

 

21. Zamniety achterpik. Również na zasuwkę. Ogólnie co do tych zasuwek - warto dać jakies większe - bo takie małe ciężko czasem ręką otworzyć. Przydały by sie też jakieś uchwyty , bo nie ma za co pociągnać , jak się zaciśnie klapa to bez czegoś ostrego nie można jej otworzyć. Zaklejają się te uszczelki czy jak...

 

22. Wzmocnienie półpokładu.  Ułatwiło przyklejanie  półpokładu do  achterpiku. Widok od dołu.

 

23. Ten sam fragment rufy - widok od góry. Listwy jaskółek mocowane na wkręty i epidian. Nie były klejone na szkło.

 

24. Mocowanie steru - zawias górny.

 

25. Zaczepiony ster. Warto do pióra steru wkleić ciężarek - nie bedzie wtedy pływał i nie bedzie potrzebny fał steru. Ściągając fał steru , można cały ster zdjąć z zawiasów i zabawa z zakładaniem na nowo...

=============================================

Wcinam się z komentarzem i fotką dla Was obu:

Aby ster nie wypadał wystarczy przykręcić blaszkę z nierdzewki jak na szkicu który załączam poniżej.

Zablokuje ster a naciskając palcem dogina się blaszkę do pawęży i łatwo go oswobodzić - taki szkic na szybko.

Pozdrówki

Adam

Increase


26. Tylny napis - również dzieło mojej małżonki :-) . Dodatkowe okucia przydają się do wiązania fałów , plandeki , oraz  do podnoszenia łódki. Są wkręcone w deskę konstrukcyjną górnej cześci rufy.

 

27. Okucia steru - gumka pod rumplem ma na celu uciszenie uderzeń opadającego rumpla  oraz podnosi go do góry aby nie szorował o pkład. Zawiasy zrobione z kawałków nierdzewki jakie wpadły mi okazyjnie w rece od kolegi Adama.

 

Increase

28. Zamontowany ster - dwie knagi ma dla tego , że górna byla wcześniej , ale słabo spłniała swoje zadanie - jest za mała.

 

29. Inne jeszcze ujęcie na jazmo masztu. Widać fła miecza.

 

30. Takie tam ucho do wiazania liny przy wyciaganiu łódki z wody - mocują łódke do przyczepy , co by na tych wertepach w marinie nie spadła podczas wyjeżdżania z wody na tych co tam sa kamlotach. Czerwona szmatka to flara na byka ;-) Ta lina to tak naprawdę mój hol do samochodu. :-)

 

31. Podweź wantowa - od zewnątrz. Przy okazji pochwalę się jak wymysliłem aby wyznaczyć dokladnie linie które  odpowiadają listwom konstrukcyjnym w  wnętrzu kadłuba. Zwykłymi magnesami. Ważne aby były silne i byly dwa. Przykładajac je i przesuwajac po mału dokładnie i pewnie wyznaczymy sobie wszystkie listwy co do których nie mamy idealnej pewnosci gdzie idą po drugiej stronie kadłuba.  Na zdjęciu widac o co chodzi. Wkręty mocujące podwieź musiały trafić po drugiej stronie dokładnie w listwy grodzi.

 

32. Widok od przodu.

 

33. tu wgląd w skrzynie mieczową - widać niebieski fał miecza i rolkę przez którą przechodzi. Rolka robiona na wiertarce. Micz ma kolor czerwony.

 

34. Sztagownik - dwa kątowniki 20mm z nierdzewki. Mocowanie do wzmocnionej czesci pokładu.

 

35. Knaga - mocowanie do listew odbojowych.

 

To tyle z zdjęć jakie udało mi się w przerwie miedzy sobotnimi ulewami wykonać. Jakbyś Jarku miał jeszcze jakies wątpliowsci co do którychś elementów daj  znać. Obfotografuję i tu umieszczę.

Pozdrawiam Piotrek.

 

Poprawiony: niedziela, 19 czerwca 2011 21:25
 

Łódką do marzeń – czyli jak powstała moja Pasja 450 cz. 10

Email Drukuj PDF

Witam - dalszy ciąg opowieści - łódka zbudowana - pierwszy rejs mam za sobą. Było super -

łódeczka okazuje się bardzo zwrotna i ładnie trzyma kurs. Oto kilka fotek jak nam się fajnie pływa po zatoce.

 

Drugie wodowanie – zaraz po pracy – lodka na wodzie dopiero około 18tej – dmucha tak sobie, ale działamy. Ja – Robert i Darek. Dorobiłem listwy do żagla  - sklejka 4 mm.

Pozostaje jeszcze sprawa miecza, o której pisałem wcześniej. Naprawdę był to duży problem.  Jak robiłem skrzynię mieczową spasowałem ją bardzo dokładnie z mieczem - ładnie się wszystko przesuwało, prawie bez luzów.

No i tu pojawił się problem , którego się nie spodziewałem - jak tylko dostało się trochę piasku lub wodorostów miedzy miecz, a skrzynię mieczową - to miecz się blokował. I to tak mocno, że nie szło go wysunąć w żaden sposób inaczej niż wybijając z skrzyni. Cały miecz przez dwa sezony ( zaledwie parę pływań) poprostu w ten sposób pokaleczyłem. Zawsze po cumowaniu na brzegu był problem z wysunięciem. I to była taka zabawa na pół godziny uderzania grubą dechą w miecz, aby sie wysunął. Później młotkiem przez ten klocek.

Nie pomagało wlewanie wielu wiader wody do skrzyni mieczowej aby przepłukać skrzynkę.

W końcu postanowiłem zrobić nowy - trochę cieńszy - nie ma wyjścia oryginalny jest nie do użytku. W wymianie pomógł mi Mariusz kolega z pracy - od tej pory problem z blokowaniem miecza się skończył - musi być przestrzeń miedzy ściankami skrzyni, a mieczem. Przynajmniej kilka mm.

Teraz czas na kolejne pływania, przejazdy przez plażę to istna mordęga - wózek, który pospawałem do wodowania i transportu na plażę dość ładnie się spisuje podczas dojazdu do plaży, ale przez samą plażę koła z Castoramy grzęzną głęboko w piasku i naprawdę przepychanie - pierwsza fotka od góry - jachtu przez ten kawałek wymaga sporej ilości energii. Minimum to trzy osoby - we dwóch idzie tak powoli i ciężko, ze się odechciewa pływania.

Na tej fotce widać jak mocno się zapadają koła. Drugie pływanie - Robert który dał się wyjątkowo raz namówić , Ja no i nizawodny Darek :-)

 

W tym miejscu mam do Was pytanie - gdzie można zdobyć takie szerokie koła na plastikowych felgach ? Często w marinach widuję wózki wyposażone w takie plastikowe felgi i balonowe opony, ale jak pytam ludków skąd to mają to nigdy nikt mi nie potrafił powiedzieć...być może pytam nieodpowiednie osoby. Skąd to zdobyć ?

Ważne też , aby takie koło nie kosztowały majątku... Pomocy... :-(

Przyjazność plażowiczów też pozostawia sporo do życzenia, rzadko, kto chce pomóc.
Dodatkowym problem jest też wyjazd po pływaniu z wody. O ile łatwo samemu wprowadzić łódkę na wózek w wodzie, to wyciągniecie z wody na plażę we dwóch wózka z łódką jest prawie niemożliwe. Plaża ma to do siebie, że tuż za linią brzegu tworzy sie na próg tuż pod linią wody i nie ma jak przez niego we dwóch przejechać ze względu właśnie na ciężar jachtu.

Takie są oto konsekwencje zmian w projekcie, jakie wprowadziłem. Jacht miał być w oryginale łatwo przenoszony z miejsca na miejsce przez dwie osoby, a tymczasem dwie osoby mają problem z manewrami na wózku :-(

Jacht przez zmianę wielkości , ma grubszą płytę dna zamiast 8 mm - 10 mm, dodatkowo cały kadłub jest oblaminowany , no i otrzymał wzmocnienia pokładu i achterpik. Całościowo oznacza to dość znaczny przyrost wagi całej jednostki.

Dwie osoby z trudem mogą zdjąć go z wózka na ziemię , ale juz nie podniosą i założą z powrotem- za ciężki i nie ma jak chwycić. Tego nie brałem pod uwagę budując łódkę. I mści się to do dziś...

Tym bardziej, że sprawa pływań z plaży bardzo się skomplikowała :-(

Jak zaczynałem budowę mnóstwo znajomych interesowało się tym - pomagali jak mogli , ale gdy budowa zakończyła się i pojawiła się możliwość pływania kolejno wszyscy potencjalni chętni do pływania jakoś ciągle nie mieli czasu i byli zajęci innymi sprawami... Zupełnie tego nie rozumiem... Może gdyby trzeba było za to płacić ???

A wydawało mi się, że będzie tylu chętnych do pływania :-( Naprawdę ciężko było umówić 3 osoby jednocześnie ,Umówienie 4 osób juz graniczyło z cudem... No cóż , każdy ma własny sposób spędzania wolnego czasu.

I tak z powodu zbyt dużego ciężaru łódka coraz rzadziej pływała, aż doszło do momentu gdy mi się nie udało zorganizować w sezonie żadnego pływania - poprostu nie było chętnych do pomocy przy wodowaniu no i pływaniu.

Najwyraźniej nie spotkałem odpowiednich ludzi. Ale co tam - nie poddaje się. Twardym trzeba być - nie miękkim :-)

Postanowiłem , że spróbuję wodowania w marinie w Sopocie - nowo wybudowana itd - trochę kawałek, aby dojechać ale jakoś jacht dowiozę i będę tu trzymał w sezonie. Ale okazało się, że panowie z WOPRU nie wpuszczą na slip jachtu bez rejestracji. Nie pomogły żadne dyskusje - musze zarejestrować jacht co niniejszym uczyniłem.

Udałem się do Gdyni, koło Oceanarium zarejestrować swój jachcik. Wyposażyłem się w zdjęcia z budowy (tu publikowane), zezwolenie od Pana Janusza na budowę sztuki jednostki, faktury za materiał (dobrze że się zachowały). Musiałem udowodnić Panu z PZŻ, że to właśnie ja zrobiłem ten jacht - Pan jakoś tak dziwnie nie uprzejmy ( było strasznie gorąco – może dla tego ) ale zatwierdził mi to wszystko.

Podczas tej rozmowy - zabawna sprawa - musiałem podać miejsce postoju jachtu - mówię garaż w Brzeźnie , a on mi na to że to musi być port. Ja mu na to, że takie maleństwo stoi w garażu a nie w porcie...

No ale takie przepisy bez sensu - jak port to port ... wpisaliśmy Sopot, a niech mu będzie. W końcu jachty nie stacjonują w jednym porcie :-)

Zażądał też aby jacht miał nazwę. A z nazwą to wcale nie taka prosta sprawa. Wiem , że to nie wypada , aby jacht nie miał nazwy… ale długo się zastanawiałem jaką dać nazwę dla łódki , no bo nazwy maja jachty raczej normalne , a nie takie małe łódeczki.  Wszycy mi wymyslali nazwy które mi se nie podobały, a ja sobie obmyślłem swoją... Wiec przyciśnięty do muru wybrałem - będzie Szuwarek :-)

Jakoś tak zawsze lubiłem zielone szuwary... a w nich komary :-).

Opłaciłem składkę i dostałem dowód rejestracyjny jachtu. No teraz nie powinno być problemu. Jednak już do koca sezonu nie zajechałem do mariny w Sopocie. Udało się zorganizować pływanie na plaży. Oto kilka fotek.

 

Ja z Darkiem

 

Jak widać - dziewczyny też u mnie gościły na pokładzie - tu żona Darka dała się namówić i ma niezła zabawę na fali tak jak i my :-) Nie ma to jak mokre pływanie !

Na pierwszym planie bloczek samorobka - nie zawiódł jak do tej pory ani razu :-)

 

A tu wejść na pokład odważył się Marcin :-)

Jak wcześniej wspomniałem pływania jednak odbywały się zbyt rzadko i bardzo mnie to martwiło. Ciągle znajomi nie mają czasu i w sumie już przywykłem do tego , że organizuję pływanie z którego nic nie wychodzi. Widać perspektywa spędzenia czasu na wodzie tylko dla mnie jest fajna … zupełnie tego nie rozumiem… No ale takie są fakty.

W późniejszym czasie na mojej drodze na całe szczęscie pojawiły się osoby , dzięki którym łódeczka znowu zawitała nad wodę.

Pierwszą osobą jest Piotr który umożliwił mi odbycie kusrsu na patent - niesamowita sprawa, że się zdecydowałem – namówił mnie do tego tak że jakoś postanowiłem załatwić temat , aby nauczyć się prowadzić jacht i nabrać niezbędnej wiedzy - wiedzy co może być niebezpieczne w tym sporcie. Z wodą żartów nie ma - zatoka pokazała mi swoje pazurki.

Kiedyś wypłynelismy na zatokę i nagle - kilkaset metrów od brzegu pojawiły się znienacka olbrzymie fale i trzba było wracać - miałem wtedy trochę duszę na ramieniu... To było najkrótsze pływanie jakie do tej pory miałem.

Co do odbycia kursu na patent tak naprawdę obawiałem się , że będę pływał na kursie z młodymi ludźmi , a ja już mimo że młody duchem, już raczej należę do starszych… Kurs się odbył, okazało się że zupełnie nie potrzebnie się obawiałem różnicy wieku. Liczą się zainteresowania – tak jak wcześniej napisałem – trzeba po prostu spotkać odpowiednich ludzi.

Drugą osobą był Maciej - mój instruktor z kursu , który dodatkowo przekonał mnie do wyprowadzenia jachtu z garażu do mariny. Do tej pory strasznie dmuchałem na jachcik – był taki wypieszczony… no ale jak pływać to pływać.

Od tej pory właściwie wszystko się zmieniło - przez cały ostatni sezon napływałem się tak , że już mi się nawet trochę to znudziło :-) Dzięki tym osobom trafiłem między ludzi który kochają pływać na żaglach.

Naprawdę niesamowita sprawa - znowu zrobiło się ciekawie :-) Ale o tym następnym razem ;-)

Szuwarowy żeglarz - Piotrek :-)

 

Poprawiony: wtorek, 14 czerwca 2011 08:17
 


Strona 4 z 6

Zaloguj się!

Newsletter: Co nowego?



Wiadomość HTML?


Info

Witryna SzkutnikAmator.pl została utworzona, jest prowadzona i utrzymywana przez szkutnię adamboats.pl oraz sklep żeglarski SZTORMIAKI.PL

Wszelkie prawa zastrzeżone.